poniedziałek, 2 grudnia 2013

Prolog.

NIEWAŻNE JAK ŻYCIE JEST CIĘŻKIE, NIE TRAĆ NADZIEI.

Minęło trochę czasu. Wiktoria i Maks przeżyli już ze sobą sporo czasu. Jak wytrzymali tak długo? Dobre pytanie. Znali się przecież od dziecka. Już 27 lat - obok siebie i dla siebie. To, co ciągle ich przy sobie trzymało i nie pozwalało żyć osobno, to uczucie. Największe ze wszystkich uczuć – miłość. Kochali się już od dziecka. Nie zawsze było idealnie, czasami było źle, wręcz tragicznie. Nie raz wydawało się, że to już koniec, ale wtedy ich serca przypominały o tym, co kryje się w ich wnętrzu. Obydwoje doskonale wiedzieli, że nie będę potrafili bez siebie żyć.
Maks i Wiktoria wzięli ślub. Zebrała się cała rodzina i mnóstwo znajomych. Każdy cieszył się, że mógł w końcu zobaczyć swoich krewnych. Julia, Jakub i rodzice Maksa, byli ogromnie podekscytowani, dumni i tak jak ich dzieci, bardzo szczęśliwi.
Po weselu udali się w podróż poślubną do Ameryki, do miasta Santa Monica. Spędzili tam razem idealne 2 tygodnie.
Wiktoria wraz z Martyną zostały właścicielkami salonu mody. Nie spodziewały się, że uda im się zajść tak daleko, a jednak. Maks natomiast zarabiał na rodzinę jako projektant wnętrz i dodatkowo grał na perkusji w krakowskim zespole.
Małżeństwo nie narzekało na brak pieniędzy. Wydawałoby się, że przez to, co posiadali, żyli we własnym, wyimaginowanym świecie, w którym nie ma problemów. Zaskakujące, a zarazem zdumiewające było to, że każdy sąsiedzi czy inni ludzie, którzy o nich słyszeli, mieli podobną opinię. Wiktoria i Maks byli uważani za wspaniałe osoby o dobrym sercu. Sporo funduszy przeznaczali na cele charytatywne. Świadczy o tym chociażby to, że pensja Maksa pochodząca z zespołu była przeznaczana na jeden z domów dziecka w Krakowie.
Starali się pomagać innym, jak mogli, bo wiedzieli, że ogromnej ilości osób na świecie, jest bardzo ciężko. Nikt nie kojarzył ich z hasła „bogacze”. Nie pokazywali, że stać ich na wiele drogich rzeczy. Starali się o to, aby każdy postrzegał ich jak normalną, polską rodzinę.
Ich życie już od nastoletnich lat często było niepoukładane. Mieli nadzieję, że zmieni się to po ślubie. Na swojej drodze spotykali mnóstwo przeszkód i przykrości. Pokonywali je i dążyli do szczęścia. Najmocniej na świecie kochali swojego syna – Kacpra. Nie wiedzieli o wszystkim, było kilka faktów, które zostały przed nimi ukryte. Nie na zawsze, bo w końcu prawda wyszła na jaw.
Próbowali kierować się w codziennym życiu nadzieją. Wierzyli, że mimo wszystko będzie dobrze, że się uda. Nie zawsze to wychodziło, robili jednak wszystko, aby właśnie tak było.

3 komentarze:

  1. cudownie się zaczyna i mam nadzieję,że dalej też będzie tak cudownie :) Strasznie się cieszę,że dalej piszesz :) Love You ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładny prolog, taki spokojny :3 czekam na pierwszy rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  3. zaciekawiająceeee :)
    P.

    OdpowiedzUsuń