*z perspektywy Wiktorii.
- Gdzie jest ta głupia kartka?! – warknęłam rozwalając
wszystkie papiery leżące na biurku.
- Nie mam pojęcia – odpowiedziała cicho Martyna.
- Jeszcze wczoraj tu była, dam sobie rękę uciąć.
- Może masz w torebce?
Chwyciłam ją energicznie i wysypałam całą jej
zawartość, ale nie znalazłam tego, czego szukałam.
- I co teraz? – stanęłam i popatrzyłam bezradnie na
blat i bałagan jaki zrobiłam.
- Czekaj… - Martyna wstała z krzesła i podeszła pod
jedną z szafek w naszym salonie. – Proszę – podała mi jakiś świstek.
- Co ona tam…?
- Przypomnij sobie – mówiła i układała rzeczy, które
porozrzucałam.
- Cholera… Dobra, to ja lecę do banku. Do jutra
Marti.
- Do jutra? – zdziwiła się.
- Tak, dzisiaj już mnie tu nie będzie. Zrobię to co
mam zrobić, a potem jadę jeszcze do rodziców.
- Pozdrów ich! – krzyknęła, bo byłam już za drzwiami.
Dotarłam do samochodu, przejrzałam się w lusterku po
czym ruszyłam w kierunku banku. Załatwiłam to na czym mi zależało, a potem
pojechałam do domu.
- Ty już tutaj? – widok Maksa o tej godzinie w
mieszkaniu zaskoczył mnie.
Nic nie odpowiedział tylko wyszedł z salonu i
pocałował mnie tak, że zatrzymałam się plecami na ścianie.
Mimo, że miałam
zamknięte oczy wiedziałam, że się uśmiecha. Czułam to…
Zaczął ściągać ze mnie płaszcz, a kiedy jego już nie
było zabrał się za odpinanie guzików koszuli.
- Maks… - mówiłam, kiedy momentami nasze usta
rozłączały się. – Maks! – odsunęłam go od siebie, a ten zrobił zawiedzioną minę.
- Ok.
- Jadę jeszcze do rodziców, ma być Oskar (brat
Julii), Szymek (brat Wiktorii) i Mateusz (brat Kuby). Będę wieczorem.
- No spoko – odpowiedział i poszedł do kuchni nawet
na mnie nie patrząc.
- O co chodzi?
- O nic, jedź – wychylił się z uśmiechem zza
futryny.
- Pa – podniosłam do góry kąciki ust, poprawiłam
włosy, ubrałam się i wyszłam.
Za niecałe 15 minut byłam już na miejscu. Nie
siedziałam długo, bo półtorej godziny. Porozmawialiśmy, pośmialiśmy się i
rozeszliśmy do domów.
Jakoś udało mi się dotrzeć, pomimo stukającego w
szyby deszczu. Wbiegłam do mieszkania i ściągnęłam ciuchy, które były lekko zmoczone.
- Jestem! – krzyknęłam od razu, ale nikt nie
odpowiadał.
Nie czekałam dłużej. Od razu poszłam do łazienki i
wzięłam prysznic. Następnie udałam się kuchni, a potem do sypialni. Kiedy tam
weszłam…
Wokół łóżka porozkładane były świeczki i grała cicha
muzyka.
Nagle ktoś stanął za mną i delikatnie objął mnie.
- A myślałam, że nie będziesz już potrafił mnie
zaskoczyć.
Odwróciłam się w jego stronę i po kilkusekundowym
spojrzeniu pocałowaliśmy się.
W między czasie pozbyłam się koszulki.
Po chwili
leżałam już na łóżku, a Maks będąc nade mną schylił się i dotknął moich ust.
- Woda w kuchni się gotuje – powiedziałam i
wybuchłam śmiechem, jego reakcja była podobna.
Po kilku sekundach był już z powrotem zaczął całować
moją szyję i robił się co raz bardziej agresywny, ale podobało mi się to.
Z czasem zaczął składać pocałunki na całym moim
ciele.
- Chcesz tego? – spytał powstrzymując się przed
wykonaniem jednego z ruchów.
Popatrzyłam w jego oczy, przejechałam dłonią po
rozczochranych włosach i delikatnie uśmiechnęłam się.
- Chciałabym chłopczyka…
Maks wyszczerzył się i powrócił do poprzedniego
zajęcia… Czułam jak cały mój organizm nagrzewa się, a krew szybko przepływa
przez wszystkie narządy. Nagle zamknęłam oczy i delikatnie jęknęłam. Poczułam w
sobie inne ciało, ale nie obce. W końcu znałam
je doskonale. Podnosząc co jakiś czas powieki do góry widziałam twarz
męża, który patrzy na mnie i uśmiecha się. Wiedział, co robi. Ja również. Przed
chwilą obydwoje podjęliśmy przecież jedną z najważniejszych jak do tej pory
decyzji w naszym wspólnym życiu.
Oddychałam ciężko, ale czułam się idealnie.
Wiedziałam, że jestem we właściwym miejscu i z właściwą osobą – to w zupełności
wystarczało mi do tego, by stwierdzić, że jestem najszczęśliwszą kobietą na
świecie.
*z perspektywy Maksa.
Obudziłem się, ale oczy nadal miałem zamknięte. Przez
chwilę czułam się tak, jakbym miał niezłego kaca, ale po chwili przypomniałem
sobie wszystko, co wydarzyło się wieczorem i w nocy. Nieświadomie podniosłem
kąciki ust ku górze i poczułem ruch Wiktorii, która leżała zaraz obok mnie. Otworzyłem
oczy i delikatnie pocałowałem ją.
_______________________________________________
Komentujcie, bo cicho tu. :(
+wiem, że rzadko dodaję, ale brak czasu.. idą święta, więc myślę, ż jak będzie wolne to rozdziały będą częściej. x
+wiem, że rzadko dodaję, ale brak czasu.. idą święta, więc myślę, ż jak będzie wolne to rozdziały będą częściej. x
czemu taakie krótkie wszystkie?:<
OdpowiedzUsuńGORĄCO SIĘ ZROBIŁO :D
OdpowiedzUsuńjak dla mnie fajna część ale chciałabym troche dłuższe! Ale rozumem oczywiście brak czasu :)
Piękny *-*
OdpowiedzUsuńhuhu, no nieźle. właśnie tego mi brakowało, tej namiętności ! trzymaj tak dalej :)
OdpowiedzUsuńA według mnie jak na dziewczynę 14 letnią... chyba masz za dużo doświadczeń...
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwszy rozdział, spośród wszystkich 205, w którym opisałam taką sytuację.. :)
Usuńmoże i pierwszy, ale wydaje mi się, że nie powinno być wgl takich rozdziałów w blogu (chyba) skierowanym głównie w stronę młodych osób :)
Usuń