piątek, 17 maja 2013

Rozdział 21.


Pierwsze 4 dni, można by powiedzieć, że minęły tak samo. Wstawanie około 9, plaża, potem obiad, spacery i wiele innych atrakcji. Pogoda przez cały czas dopisywała. Było idealnie.
5 dzień był natomiast inny. Od rana było pochmurno i każdemu wydawało się, że lada chwila zacznie padać deszcz. Temperatura również nie była zbytnio zadowalająca, jednakże dało się wytrzymać. Od rana Wiktoria, Maks i Szymek byli okropnie znudzeni. Ich rodzice szybko jednak temu zaradzili.
- Jedziemy do Kołobrzegu – oświadczył Jakub wychodząc z pokoju. Za nim wyszła reszta dorosłych i patrzyli na swoje dzieci.
- Tak teraz? – zapytał chyba lekko zaskoczony Szymek.
- Właśnie teraz. Chodźcie się ubierać, żeby nie marnować czasu. Im wcześniej wyjedziemy, tym lepiej.
Dojazd do Kołobrzegu miał zająć nam godzinę. Droga minęła bardzo szybko i wszyscy zadowoleni zaczęliśmy przemieszać się po kolejnych alejach wielkiego miasta.
- Noto teraz tam… - powiedziała niespodziewanie mama Maksa i wskazała dłonią na niewielki port, który ukazał się naszym oczom.
- Będziemy płynąć? – spytała zdezorientowana Wiktoria.
- Ale jazda! – wykrzyknął zaraz po niej jej brat.
*z perspektywy Wiktorii
Nie minęło 15 minut, a mieliśmy już bilety na jeden z rejsów. Ostatnio płynęłam statkiem, gdy miałam może 5 lat, więc cieszyłam się, że znowu mogę tego spróbować.
Po pewnej chwili mogliśmy wejść już na pokład. Usiedliśmy na ławkach i czekaliśmy aż ruszymy. Siedząc tak poczułam nagle ból brzucha. Początkowo był bardzo słaby, ale z każdą minutą stawał się co raz to silniejszy.
- Co ci? – zapytał Maks zaraz po tym, kiedy zrobiłam skwaszoną minę.
- Nic mi – odpowiedziałam bez namysłu.
Chwilkę potem zobaczyłam, że chłopak wyciąga w moją stronę swoją dłoń. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
- Przecież ja się nie boję – mówiłam również śmiejąc się.
Maks nic nie odpowiadał, więc po prostu ujęłam delikatnie jego dłoń i zaczęłam patrzeć w morze. Po kilku minutach statek odbił się od brzegu i wypłynęliśmy w morze. Początkowo było spokojnie, cicho i łagodnie. Za chwilę poczuliśmy, że wiatr przybiera na sile, co wiązało się z większymi falami. Patrzyłam w wodę i bardzo łatwo było to zauważyć, jak i odczuć na własnym ciele. Statek kołysał się co raz bardziej i bardziej.
- Dobra… robi się nieprzyjemnie – powiedziałam patrząc w stronę przyjaciela, siedzącego na przeciwko mnie.
- No co ty? Jest fantastycznie – mówił i razem z Szymkiem uśmiechali się od ucha do ucha.
Po 30 minutach mogliśmy już postawić nasze nogi z powrotem na lądzie. Po około 3 godzinach postanowiliśmy wracać do naszego domku. Droga zajęła nam mniej więcej tyle samo czasu, co wcześniej. Na miejscu byliśmy około godziny 17.
Wieczorem wybraliśmy się jeszcze do zaprzyjaźnionej nam niby restauracji, gdzie codziennie jadaliśmy obiady. Tym razem skonsumowaliśmy inne posiłki, które również były wyśmienite. Okazało się, że dzisiejszego wieczoru jest mała dyskoteka, więc postanowiliśmy zostać.
Rodzice siedzieli gdzieś przy stoiku natomiast ja z Maksem byliśmy przy barze i piliśmy jakieś soki.
- Niektórzy ludzie są tu naprawdę dziwni… - skomentowałam obserwując niektóre osoby.
- Oj tam, oj tam.
Kiedy siedzieliśmy tak z Maksem w pewnym momencie poczułam na sobie czyjś wzrok. Oglądnęłam się do tyłu i od razu zobaczyłam jakąś dziewczynę, która być może była w naszym wieku, ale tapeta na twarzy wszystko psuła. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że patrzę na nią, a ona na mnie. Momentalnie odwróciłam się i powróciłam do picia soku.
- Zatańczysz? – usłyszałam nagle gdzieś za plecami.
Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą tą samą dziewczynę.
- Wszystko ok. Wiktoria? – dopytywał Maks i klepał mnie po plecach, gdyż właśnie zaczęłam się krztusić.
- Tak. – chrząknęłam – Pewnie.
- Noto jak, idziemy?
- Ale… - zaczął mówić zmieszany Maks w stronę nieznajomej.
– Chodź, nie krępuj się.
Przyjaciel momentalnie zniknął z krzesła i był już na środku parkietu. W tym momencie postanowiłam patrzeć na „taniec” Maksa, więc oparłam się plecami o blat baru. Na początku nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, bo ruchy obydwojga były przerażające. Potem jednak zauważyłam, że u niezbyt zadowolonego Maksa pojawia się uśmiech. Wkręcał się w taniec i rozmowę z dziewczyną co raz bardziej…
___________________________________________________
Może jakieś komentarze…

5 komentarzy:

  1. JFSKDG złapali sie za reke <3 :D
    Niech ta dziewczyna spada, oni mają byc razem :D
    Ta tapeta mnie rozwaliła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. robi się coraz ciekawiej ^^ czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze jest świetnie, robi się coraz ciekawiej... <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam twoje pierwsze opowiadanie i byłam nim zachwycona.
    Drugie opowiadanie zaczęłam czytać dwa dni temu ( wcześniej nie miałam czasu matura itd.) i nadrobiłam wszystkie rozdziały, ciekawi mnie ciąg dalszy tego opowiadania;)) Musze Ci powiedzieć że coraz lepiej i ciekawiej piszesz;) Naprawdę masz talent, ogólnie nie lubię czytać nie kręci mnie to.. Ale Twoje opowiadania są takie jakieś inne ciekawsze i powodują u mnie chęć czytania co jest dla mnie dziwne ... ;D ;D ;D Brawo! I powodzenia w tworzeniu dalszego ciągu! ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawi mnie co dalej, ale resztę nadrobię później. ;p
    świetnie piszesz, tylko jakoś tu było dużo powtórzeń i nie musi być wszystko tak czasowo rozpisane.

    OdpowiedzUsuń