Pierwsze 4
dni, można by powiedzieć, że minęły tak samo. Wstawanie około 9, plaża, potem
obiad, spacery i wiele innych atrakcji. Pogoda przez cały czas dopisywała. Było
idealnie.
5 dzień był
natomiast inny. Od rana było pochmurno i każdemu wydawało się, że lada chwila
zacznie padać deszcz. Temperatura również nie była zbytnio zadowalająca,
jednakże dało się wytrzymać. Od rana Wiktoria, Maks i Szymek byli okropnie
znudzeni. Ich rodzice szybko jednak temu zaradzili.
- Jedziemy
do Kołobrzegu – oświadczył Jakub wychodząc z pokoju. Za nim wyszła reszta
dorosłych i patrzyli na swoje dzieci.
- Tak
teraz? – zapytał chyba lekko zaskoczony Szymek.
- Właśnie
teraz. Chodźcie się ubierać, żeby nie marnować czasu. Im wcześniej wyjedziemy,
tym lepiej.
Dojazd do
Kołobrzegu miał zająć nam godzinę. Droga minęła bardzo szybko i wszyscy
zadowoleni zaczęliśmy przemieszać się po kolejnych alejach wielkiego miasta.
- Noto
teraz tam… - powiedziała niespodziewanie mama Maksa i wskazała dłonią na
niewielki port, który ukazał się naszym oczom.
- Będziemy
płynąć? – spytała zdezorientowana Wiktoria.
- Ale
jazda! – wykrzyknął zaraz po niej jej brat.
*z
perspektywy Wiktorii
Nie minęło
15 minut, a mieliśmy już bilety na jeden z rejsów. Ostatnio płynęłam statkiem,
gdy miałam może 5 lat, więc cieszyłam się, że znowu mogę tego spróbować.
Po pewnej
chwili mogliśmy wejść już na pokład. Usiedliśmy na ławkach i czekaliśmy aż
ruszymy. Siedząc tak poczułam nagle ból brzucha. Początkowo był bardzo słaby,
ale z każdą minutą stawał się co raz to silniejszy.
- Co ci? –
zapytał Maks zaraz po tym, kiedy zrobiłam skwaszoną minę.
- Nic mi –
odpowiedziałam bez namysłu.
Chwilkę
potem zobaczyłam, że chłopak wyciąga w moją stronę swoją dłoń. Popatrzył na
mnie i uśmiechnął się.
- Przecież
ja się nie boję – mówiłam również śmiejąc się.
Maks nic
nie odpowiadał, więc po prostu ujęłam delikatnie jego dłoń i zaczęłam patrzeć w
morze. Po kilku minutach statek odbił się od brzegu i wypłynęliśmy w morze.
Początkowo było spokojnie, cicho i łagodnie. Za chwilę poczuliśmy, że wiatr
przybiera na sile, co wiązało się z większymi falami. Patrzyłam w wodę i bardzo
łatwo było to zauważyć, jak i odczuć na własnym ciele. Statek kołysał się co
raz bardziej i bardziej.
- Dobra…
robi się nieprzyjemnie – powiedziałam patrząc w stronę przyjaciela, siedzącego
na przeciwko mnie.
- No co ty?
Jest fantastycznie – mówił i razem z Szymkiem uśmiechali się od ucha do ucha.
Po 30
minutach mogliśmy już postawić nasze nogi z powrotem na lądzie. Po około 3
godzinach postanowiliśmy wracać do naszego domku. Droga zajęła nam mniej więcej
tyle samo czasu, co wcześniej. Na miejscu byliśmy około godziny 17.
Wieczorem wybraliśmy
się jeszcze do zaprzyjaźnionej nam niby restauracji, gdzie codziennie jadaliśmy
obiady. Tym razem skonsumowaliśmy inne posiłki, które również były wyśmienite.
Okazało się, że dzisiejszego wieczoru jest mała dyskoteka, więc postanowiliśmy
zostać.
Rodzice
siedzieli gdzieś przy stoiku natomiast ja z Maksem byliśmy przy barze i piliśmy
jakieś soki.
- Niektórzy
ludzie są tu naprawdę dziwni… - skomentowałam obserwując niektóre osoby.
- Oj tam, oj
tam.
Kiedy
siedzieliśmy tak z Maksem w pewnym momencie poczułam na sobie czyjś wzrok.
Oglądnęłam się do tyłu i od razu zobaczyłam jakąś dziewczynę, która być może
była w naszym wieku, ale tapeta na twarzy wszystko psuła. Dopiero po chwili
zdałam sobie sprawę, że patrzę na nią, a ona na mnie. Momentalnie odwróciłam
się i powróciłam do picia soku.
-
Zatańczysz? – usłyszałam nagle gdzieś za plecami.
Odwróciłam
się i zobaczyłam przed sobą tą samą dziewczynę.
- Wszystko
ok. Wiktoria? – dopytywał Maks i klepał mnie po plecach, gdyż właśnie zaczęłam
się krztusić.
- Tak. –
chrząknęłam – Pewnie.
- Noto jak,
idziemy?
- Ale… -
zaczął mówić zmieszany Maks w stronę nieznajomej.
– Chodź,
nie krępuj się.
Przyjaciel
momentalnie zniknął z krzesła i był już na środku parkietu. W tym momencie
postanowiłam patrzeć na „taniec” Maksa, więc oparłam się plecami o blat baru.
Na początku nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, bo ruchy obydwojga były
przerażające. Potem jednak zauważyłam, że u niezbyt zadowolonego Maksa pojawia
się uśmiech. Wkręcał się w taniec i rozmowę z dziewczyną co raz bardziej…
___________________________________________________
Może jakieś
komentarze…
JFSKDG złapali sie za reke <3 :D
OdpowiedzUsuńNiech ta dziewczyna spada, oni mają byc razem :D
Ta tapeta mnie rozwaliła :D
robi się coraz ciekawiej ^^ czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze jest świetnie, robi się coraz ciekawiej... <3
OdpowiedzUsuńCzytałam twoje pierwsze opowiadanie i byłam nim zachwycona.
OdpowiedzUsuńDrugie opowiadanie zaczęłam czytać dwa dni temu ( wcześniej nie miałam czasu matura itd.) i nadrobiłam wszystkie rozdziały, ciekawi mnie ciąg dalszy tego opowiadania;)) Musze Ci powiedzieć że coraz lepiej i ciekawiej piszesz;) Naprawdę masz talent, ogólnie nie lubię czytać nie kręci mnie to.. Ale Twoje opowiadania są takie jakieś inne ciekawsze i powodują u mnie chęć czytania co jest dla mnie dziwne ... ;D ;D ;D Brawo! I powodzenia w tworzeniu dalszego ciągu! ;))
ciekawi mnie co dalej, ale resztę nadrobię później. ;p
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz, tylko jakoś tu było dużo powtórzeń i nie musi być wszystko tak czasowo rozpisane.