*z perspektywy Wiktorii.
Siedziałam na ławce przed domkiem, jadłam i piłam,
ponieważ byłam okropnie głodna. Cały czas myślałam o wszystkim, co się
wydarzyło przez te ostatnie kilkanaście godzin. Myślałam również o Artku i
byłam mu tak bardzo wdzięczna, że mi pomógł… Kiedy tak rozmyślałam zobaczyłam
Maksa idącego w moją stronę. Prawdopodobnie wracał z „poszukiwań”, gdyż
dowiedział się, że już się znalazłam.
Popatrzyłam na niego i on na mnie. Nasze spojrzenia
spotkały się, jednak nie na długo. Spuściłam głowę w dół i nie odzywałam się. Usiadł obok mnie i również
nic nie mówił. Dopiero po chwili wysilił się coś wymamrotać.
- Jak się czujesz?
- Dobrze – odpowiedziałam krótko.
- Martwiłem się.
- A to nowość – mruknęłam ciszej.
- Proszę? – zapytał zdziwiony.
- Jakoś ostatnio się o mnie nie martwiłeś i się mną
nie przejmowałeś. No ale to oczywiste, że skoro coś się zaczyna dziać, to
pasowałoby się zająć tą sprawą.
- Przestań tak mówić.
- Ale tak teraz jest, mówię czystą prawdę.
- Zachowujesz się tak, jakby to przeze mnie ktoś
cię… porwał.
Zaśmiałam się tutaj delikatnie i popatrzyłam przed
siebie. Zastanawiałam się, jak oznajmić Maksowi, że to właśnie jego wspaniała
dziewczyna za tym wszystkim stoi.
- Kto tak właściwie to zrobił?
Miałam wrażenie, że chłopak czyta mi w myślach, ale
to było raczej niemożliwe. Pomilczałam chwilę, pomyślałam i powiedziałam
krótko, zwięźle i na temat:
- Twoja dziewczyna.
- Dziewczyna?
- Nie musisz udawać, wiem wszystko.
- Ale… ja nie mam dziewczyny – próbował się
wykręcić.
- Nie? A Angelika to taka bliska koleżanka, tak?
Albo może… najlepsza przyjaciółka, hm?
- Skąd wiesz…? - zapytał z wyraźną złością w głosie.
- Nie jestem aż taka głupia, jak myślisz – odparłam
i popatrzyłam na niego.
- Mam prawo mieć dziewczynę…
- Oczywiście. Nie sądziłam jednak, że aż tak dobry
masz gust. Nie spodziewałam się, że dziewczyna mojego przyjaciela będzie w
stanie zrobić mi coś takiego.
Chłopak zaśmiał się i zerknął na mnie.
- Ty chyba żartujesz… Ona niczego nie zrobiła.
- Będziesz jej jeszcze bronił?
- Ale ona niczego nie zrobiła! Powiedziałaby mi! – Maks
podniósł się z ławki i zaczął na mnie krzyczeć. – Gdyby zrobiła, powiedziałaby.
Ona nie jest taka jak myślisz! Nic, a nic o niej nie wiesz i nie masz prawa jej
osądzać!
- Tylko, że ci którzy mnie porwali wykonali jej za…
- Nie masz prawa! – krzyknął, patrząc mi prosto w
oczy. – Nie masz prawa… - powtórzył ciszej i wbiegł do domku.
Osłupiałam… Czy tak powinien mnie traktować
najlepszy przyjaciel? Myślę, że nie. Zaczęłam płakać, bo nie mogłam już
wytrzymać. Przyjeżdżając tu miałam nadzieję, że to będą jedne z najlepszych
wakacji, ale one zamieniły się w koszmar, a to przecież dopiero ich początek.
Siedziałam na ławce, płakałam i nie wiedziałam, co
mam ze sobą zrobić. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki, odwróciłam się i
zobaczyłam Maksa.
- Już idę, kochanie – usłyszałam tylko głos
skierowany do telefonu.
Chłopak popatrzył na mnie, a raczej spiorunował mnie
wzrokiem i zniknął za ścianą domku. Coraz więcej łez napływało mi do oczu. W
końcu wbiegłam do pokoju, poszłam do łazienki, ogarnęłam się i usiadłam obok reszty
rodziny.
- Jak się czujesz skarbie? – spytała mama i
przytuliła mnie.
- Jest dobrze – odpowiedziałam jej i wysiliłam się
na uśmiech.
- A tak w ogóle… to chcielibyśmy poznać tego kogoś,
kto ci pomógł.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Czemu?
- No bo… to w sumie bez sensu.
- Jak to bez sensu? On cię uratował…
- Dobra. Zaproszę go, ale nie wiadomo czy przyjdzie.
Po kilku minutach wykonałam telefon do Artura i
powiedziałam mu, co, i jak. Chłopak był niezbyt przychylny ku temu pomysłowi
aczkolwiek zgodził się i miał pojawić się u nas za około godzinę. Cieszyłam
się, że będę mogła znowu go zobaczyć.
Świetnie;)) Czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńDobra cofam prośby z poprzednich rozdziałów. Ona nie moze byc z Maksem bo to ch** -.- No nienawidze go xd
OdpowiedzUsuńBaaaardzo fajne opowiadanie :D baaaardzo fajny rodział :D
Maks :( Debiil. -,- Muszą się pogodzić ale głupio postąpił. Czekaam na kolejną. :) Pozdrawiam xo
OdpowiedzUsuńNie spodziewał się czegoś takiego.. nie dziwne, ale powinien uwierzyć tej, którą zna od urodzenia. Nieważne... czytam dalej ;)
OdpowiedzUsuńNADRABIAM :)
P.