środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 50.

*z perspektywy Wiktorii.
Wzięłam szybki prysznic i udałam się do pokoju. Usiadłam na łóżku. Słyszałam tylko dobiegające z dołu śmiechy rodziców, cioci, wujka, Szymka i Dawida. Nagle przez głowę przepłynęła mi pewna myśl. Cicho wyszłam za drzwi i udałam się do innego pokoju. Otworzyłam dużą szafę i wyciągnęłam z niej dobrze znany mi już pamiętnik.
Wróciłam do swojego azylu i zamknęłam się. Położyłam się na łóżku i zaczęłam przewracać kolejne kartki. Wzięłam do ręki długopis, żeby coś napisać, ale nie miałam na to siły. Schowałam „zeszyt” pod poduszkę, obróciłam się na plecy i zakryłam twarz dłońmi.
- Można?
- Chyba pójdę już spać – wymamrotałam.
- Kochanie… - zaczął tata.
- Proszę, nie pocieszajcie mnie już. To nie pomaga. Jedyna osoba, która mogłaby mi teraz pomóc to Maks, ale go nie ma. Tak? Tak…
- Ola zostaje u nas na noc. Chłopaki śpią u Szymka, a ciotka z wujkiem w salonie. To tylko tak, żebyś wiedziała.
- Ok. Cieszę się. Dobranoc.
Tata po cichu opuścił pokój, a ja sięgnęłam po telefon, znajdujący się na dywanie. Była godzina 23:16. Postanowiłam zadzwonić do Martyny. Miałam nadzieję, że jeszcze nie śpi.
- Cześć – powiedziałam niepewnie.
- Wika! – krzyknęła dziewczyna do telefonu, co nie było zbyt przyjemne dla mojego ucha.
- No tak. Może… wyskoczyłybyśmy gdzieś jutro? Nudzi mi się, a… nie mam z kim za bardzo iść.
- Pewnie! Co proponujesz?
- Może te zakupy? – wróciłam myślami do naszego ostatniego spotkania.
- Jutro odpadają, nie dam rady. A co byś powiedziała na basen?
- W sumie… czemu nie.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę. Potem wyłączyłam telefon i próbowałam zasnąć, co nie było zbyt łatwe.
***
Wiktoria usiadła przy stole i wraz z rodziną oraz gośćmi zjedli wspólne śniadanie. Sama jednak spieszyła się, gdyż wiedziała, że jest umówiona z nową koleżanką. Podziękowała, wzięła wszystkie swoje rzeczy i wyszła z domu. Szła powoli i jakby ze strachem stawiała kolejne kroki. Była już niedaleko mieszkania Martyny. Rozglądała się ciągle, jakby kogoś szukała. Jej wzrok zatrzymał się niespodziewanie na autobusie i przystanku obok.
- Boże, kochany Boże… - szepnęła i zaczęła biec przed siebie. – Zaczekaj – prawie krzyknęła łapiąc kogoś za rękę.
- Znamy się? – spytał jakiś nastolatek odwracając się i robiąc dziwną minę.
- Przepraszam cię…
Dziewczyna zaczęła przedzierać się przez tłum ludzi i nagle zobaczyła idącą przed nią znajomą osobę.
- Maks!
Chłopak odwrócił się i spojrzał na dziewczynę, a ta podeszła bliżej.
- Wróciłeś… Ty… wróciłeś?
- Nie do końca…
Wiktoria zaczęła płakać.
- Nie pozwolę ci już odejść, rozumiesz? Nie pozwolę, choćby nie wiem, co się działo. Zostajesz ze mną. Na zawsze.
- Ale… - Maks zaczął mówić, ale przyjaciółka zamknęła jego usta pocałunkiem.

- Nie ma „ale”. Zostajesz – odparła zdecydowanie, trzymając mocno jego rękę.
______________________________________________

Żyjecie?! :) xx

3 komentarze:

  1. Jezuu *.* NA to czekałam. Kocham Cię i twoje -WSZYSTKIE OPOWIADANIA, ROZDZIAŁY - No po prostu kocham ♥♥♥ Maks + Wiktoria = ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. TAK TAK TAK!!!!super ;* naroście ;* Długo na to czekałam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest to! <3 MAks wrócił ;)

    OdpowiedzUsuń