poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 55.

*z perspektywy Wiktorii.
Siedziałam i płakałam. Nie miałam przy sobie nawet chusteczki. Wyglądałam jak potwór. Po kilku minutach wstałam. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Tomka.
- Co ty tu robisz? – spytałam dalej płacząc.
- Nie pozwolę ci, żebyś tak marnowała sobie życie…
- Ale…
- Nie ma żadnego „ale”.


Chłopak w końcu przytulił mnie, a na jego koszulce pojawiało się co raz więcej moich łez.
- Zapomnij o nim – powiedział ciszej.
- Myślisz, że to takie łatwe? On był moim bratem, kochałam go…
- Ale teraz… kochasz kogoś innego – Tomek popatrzył na mnie, a ja poczułam dziwne ciepło w sercu.
Po chwili spuścił  głowę, a ja nie zastanawiając się podeszłam i pocałowałam go.


- Jesteś tego pewna? – spytał patrząc mi w oczy.
- Nie mogę stracić nikogo więcej, kogo kocham – wyszeptałam.


***
Następnego dnia w szkole, dziewczyna starała się jakoś trzymać. Pomimo czasu, który już minął, ona dalej nie potrafiła pogodzić się z tym wszystkim. Nie była w stanie tego pojąć.
- Jesteście razem? – dopytywała Martyna, kiedy tylko zaczęła się przerwa. – No mów! – pospieszała przyjaciółkę.
- Tak, jesteśmy – odpowiedziała w końcu Wiktoria, a ta druga omal nie pisnęła z radości.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, serio!
- Jesteś głupia – dziewczyny przytuliły się.
Minęło 8 godzin ciężkiej pracy. Wiktoria wróciła do domu, była okropnie zmęczona.
- Już jestem – weszła do domu i od razu zobaczyła, jak rodzice zaskoczeni jej widokiem, chowają coś.
- Co to było? – spytała zdezorientowana.
- Nic…
- Nic ważnego.
- Więc czemu to schowaliście?
- Kotku… to nic takiego, zaufaj nam. Chodź lepiej do kuchni, na obiad.
- Aha – wymamrotała dziewczyna. Wiedziała, że coś jest nie tak.
_____________________________________________________
Jakby ktoś jeszcze nie ogarniał...

To jest nasz Tomek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz