środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 57.

*z perspektywy Wiktorii.
- Gotowe? - spytał Tomek wchodząc do mojego pokoju.
- Tak - odpowiedziała Martyna. Ja natomiast byłam w łazience obok. Musiałam doprowadzić się do porządku i porozmawiać z samą sobą. Wspominanie Maksa było dla mnie teraz bardziej bolesne niż zwykle, ale... dlaczego?
- Gotowa? - ktoś zapukał do drzwi. Zamknęłam oczy próbując wyrzucić z głowy wszystkie niepotrzebne myśli. 
- Tak - opuściłam łazienkę i od razu zobaczyłam jak Martyna posyła mi ciepły uśmiech. Cieszyłam się, że ją mam.
Po kilku minutach wyszliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i nie minęło wiele czasu, a już byliśmy pod szkołą. W trójkę pomaszerowaliśmy do szatni, a stamtąd już na hol, gdzie odbywała się dyskoteka. Tomek poszedł do kolegów, a ja z Martyną usiadłyśmy na ławce. 
- Jest i nasza Wikusia – usłyszałam nagle czyjś głos.
- Czego chcecie? – odwróciłam twarz w stronę 3 dziewczyn, które usiadły obok mnie.
- Przyszłyśmy po prostu się przywitać, a ty od razu taka niemiła… No cóż.
- Znam was, nie róbcie żadnych scenek, co?
- Problem w tym, że nas nie znasz – odpowiedziała momentalnie Zuza, kuzynka Martyny.
- Zuza… - wymamrotała moja przyjaciółka bezradnie z wyraźną złością w głosie.
Siedziałyśmy tak przez chwilę i prowadziłyśmy totalnie bezsensowną rozmowę.  W końcu przyszedł do nas Tomek i wziął mnie do tańca, dzięki czemu miałam trochę spokoju. Czas zaczął mijać co raz to szybciej. Dyskoteka miała trwać do 20.30, więc została jeszcze godzina. Byłam już totalnie zmęczona, więc razem z Martyną poszłyśmy do łazienki, gdzie było trochę chłodniej, niż na korytarzu.
Przyjaciółka stanęła przed lusterkiem i zaczęła się w nim przeglądać, ja natomiast stałam obok mniej, opierając się o parapet.
- Pamiętam, gdy mi go dawał… - powiedziałam i ściągnęłam wisiorek trzymając go w dłoni.
- Proszę nie zaczynaj…
- Nie, spoko… Po prostu… on mówił wtedy, że będzie ze mną na zawsze… czuję, że jest… gdzieś daleko, ale jest – położyłam naszyjnik na parapecie i przyjrzałam się mu z uśmiechem.
- Dziewczyny, chodźcie – w drzwiach pojawił się zdyszany Tomek. – Wszyscy mamy być na holu, bo chcą coś tam ogłosić. Gaz, czekają tylko na was!
Szybko wybiegliśmy z łazienki i stanęliśmy obok naszych kolegów i koleżanek.
Po kilku minutach ponownie zagrała muzyka i mój kochany chłopak od razu porwał mnie do tańca. Okropnie bolały mnie stopy, ale nie odmówiłam mu.
- Fuck… - szepnęłam cicho, kiedy siedziałam na ławce i podziwiałam zdolności taneczne mojej przyjaciółki i chłopaka.
Wstałam i podążyłam w stronę łazienki. Dobiegłam do parapetu.
- Nie, nie, nie, błagam, nie… - zaczęłam panikować i miałam już łzy w oczach.
Położyłam dłoń na dekolcie i poczułam na policzku spływającą łzę. Szybko otarłam ją i wróciłam na korytarz.
- Ej, co się stało? – spytała wystraszona Martyna.

Nic nie powiedziałam, tylko przytuliłam się do niej. 


2 komentarze:

  1. Ej no co sie dzieje ;'c !? wracaj ! ;c ja normalnie tęsknie pisz dalej!! czytam od samego poczatku i pierwsza czesc teraz ta pisz pisz pisz pisz!! ;*

    OdpowiedzUsuń