wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 61.

*z perspektywy Wiktorii.
Obudziłam się. Otwarłam oczy i popatrzyłam w sufit. Kilka sekund później wparował do pokoju Szymek.
- Spóźnisz się.
Uświadomiłam sobie, że kilka dni temu zaczęła się szkoła i wszystko znów wróciło – zadania, nauka, itd.
Wstałam z łóżka i zaczęłam się ogarniać. Za pół godziny byłam już w szkole. Przywitałam się z Martyną i Tomkiem. Cieszyłam się, że ich mam. Gdyby nie oni, mogłoby być ze mną teraz różnie.
Lekcje mijały wyjątkowo szybko, a przerwy jakby dłużyły się. Siedziałam z przyjaciółką na korytarzu i nagle dostrzegłam, że zmierza w naszą stronę Zuza. Martyna już była wkurzona, bo wiedziała, że zaraz pewnie wybuchnie wielka wojna.
- Hej – powiedziała i stanęła przed nami.
- Czego chcesz? – spytała niemiłym głosem Martyna.
- Chciałabym…
- Co?
- Przeprosić was i oddać coś Wiktorii – dziewczyna wyciągnęła rękę zza siebie, a w niej trzymała mój wisiorek… ten od Maksa.
- Jak mogłaś… - syknęła Martyna.
- Wiem, wiem… jestem głupia i pusta, ale one mnie zmusiły. Nie chcę już być z nimi. Mam ich dosyć. Proszę… wybaczcie mi. Nie chcę się z wami kłócić. Ciebie Wiktoria naprawdę lubię, chociaż prawie w ogóle cię nie znam. Byłam głupia.
Zuza oddała mi naszyjnik i szybko poszła gdzieś w głąb korytarza.
- Nie wiem czy powinnyśmy jej ufać.
- Marti… nie oddałaby mi go od tak.
Kiedy wróciłam do domu założyłam na siebie znalezioną rzecz. Przez chwilę znowu czułam się, jakby Maks był blisko mnie, jakby wrócił. Niestety tak nie było.
Następnego dnia w szkole mieliśmy na trzeciej lekcji spotkanie, na którym nauczyciele mówili nam o wyjeździe do Fancji. Byłam tym strasznie podekscytowana. W sumie do wyjazdu pozostały jeszcze 2 tygodnie, a jechaliśmy tam na 15 dni.
*z perspektywy Maksa.
„To okropne stracić człowieka. To tak jakby stracić część siebie, część swojego serca. Ty coś o tym wiesz. Ty jedna wiesz coś o tym… Nie masz pojęcia, jak bardzo mi ciebie brakuje.  To nie jest już nawet tęsknota. To coś znacznie gorszego. Trochę jakby… zakazana miłość. Najgorsze jest to, że cierpisz. Cierpisz przeze mnie. Zawsze chciałem dla ciebie dobrze, nie pozwoliłbym nikomu cię skrzywdzić, a teraz to ja… ja jestem osobą, przez którą boli cię serce. Proszę mała, nie płacz więcej… bądź silna.”
Zgniotłem kartkę i rzuciłem nią w kąt pokoju. Dopiero teraz poczułem, że mam mokrą twarz.
- Maks, chodź na… kolację – mama weszła do pokoju i chyba po raz pierwszy od naszego wyjazdu widziała mnie w takim złym stanie. – Maks…
- To wszystko przez was… - zacząłem mówić, jąkając się. – Gdyby nie wy, dalej byłbym w Krakowie, obok Wiktorii. Wszystko zepsuliście. Niszczycie mi życie.
- Musieliśmy to zrobić. Gdybyśmy wtedy nie wyjechali… nie mielibyśmy nawet okazji zepsuć ci życia, mogłeś go w ogóle nie mieć.
Schowałem twarz w dłoniach i najnormalniej w świecie zacząłem płakać. Po chwili mama zostawiła mnie samego, podszedłem do okna i zacząłem patrzeć do góry, w niebo, w księżyc, w gwiazdy.
***
„Jest jeden plus… Możemy patrzeć na te same gwiazdy, księżyc, słońce. To nigdy się nie zmieni.” – pomyślał Maks.
„Jest jeden plus… Możemy patrzeć na te same gwiazdy, księżyc, słońce. To nigdy się nie zmieni.” – pomyślała Wiktoria.

Minęło kilka minut, obydwoje zasnęli myśląc o sobie… 

5 komentarzy:

  1. te opowiadanie jest boskie! czekam na kolejny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. MAKS NIECH WRACA!!! :D I co to za tekst, że nie miałby życia gdyby nie wyjechali ?? Mu coś jest??... Next please. Kocham Ciebie od kiedy zaczęłaś pisać tego bloga i nadal Ciebie kocham. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo chce mi sie płakać.
    Tak bardzo chciałabym żeby oni byli razem, tak sie kochają....;-;
    Daaalej prosze :c <3

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja nie chcę, żeby Maks był z Wiktorią, chcę, żeby byli przyjaciółmi bo wiem, że przyjaźń jest często ważniejsza od miłośći. kiedy druga połówka zawiedzie, wyżalasz się przyjacielowi, kiedy przyjaciel zawiedzie, nie masz ochoty wyżalać się nikomu. niech on będzie jej przyjacielem. błagam dodaj jeszcze jeden dzisiaj, co chwilę tu zaglądam czy jest nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku, jejku, jejku :O! mieszasz nam w głowach ! :O to opowiadanie jest cudne :> czekam na kolejne !:*

    OdpowiedzUsuń