*z perspektywy Wiktorii.
Bez żadnych przeszkód wróciłam do hotelu. Szybko
mijając korytarz, weszłam do pokoju. Zuzy nie było. Martyna leżała w łóżku i
robiła chyba coś na telefonie.
- Już jestem – powiedziałam niezbyt głośno i
usiadłam. – Żyjesz? – spytałam, lekko szarpiąc jej ramię.
- Tak – szepnęła z zamkniętymi oczami.
Wstałam i położyłam się obok niej.
- Coś się stało, prawda?
- Zły dzień, to wszystko.
Byłam tak zmęczona, że zasnęłam.
Obudziłyśmy się z przyjaciółką tylko dzięki Zuzie,
która przyszła po nas na kolację.
Usiadłyśmy przy swoim stoliku.
- Słuchajcie – nauczyciel stanął na środku sali.
- Słuchamy – odrzekł któryś z moich kolegów.
- Nie wiem czy wiecie, ale wyjeżdżamy już pojutrze.
Jutro pojedziemy jeszcze raz na basen – odwróciłam się w tym momencie do tyłu.
Jeden z moich kolegów z klasy, Nikodem, patrzył na mnie i szczerzył się.
Odwzajemniłam uśmiech. Był bardzo miły, przystojny. Lubiłam go. – Na basenie
będziemy bardziej po południu, natomiast wcześniej pojedziemy na ostatnie
zajęcia do dobrze znanej nam już szkoły. Musimy jeszcze ustalić jedną sprawę,
ale to za chwilę. Pojutrze mamy dużo czasu na posprzątanie pokoi, spakowanie
się. Hotel opuścimy około 15, potem pójdziemy coś zjeść, wsiadamy w autobus i
jedziemy do Krakowa! Mniej więcej tak to wszystko się prezentuje. Dokończcie
kolacje, to jeszcze pogadamy u góry na korytarzu.
Około 21.30 byliśmy w pokojach. Mieliśmy czas na
wykąpanie się, a potem na spanie.
Zuza była w łazience. Martyna leżała odwrócona tyłem
do mnie.
- Powiesz mi? – sama już nie wiedziałam, co się z
nią dzieje.
Ta momentalnie usiadła na łóżku i popatrzyła na
mnie.
- Więc?
- Wiesz jak to jest być nieszczęśliwie zakochaną?
- No… nie do końca.
- No właśnie – spuściła głowę w dół.
- Do czego dążysz?
- Nikodem. Po prostu cholernie mi się podoba, a
nawet coś więcej. Tylko jest mały problem.
- Chyba już kiedyś coś wspominałaś. Jaki problem?
- Rozmawiałam z nim wcześniej. Wydawało mi się, że
jest fajnie, że rozmowa się klei. Ale dzisiaj na kolacji… cały czas patrzył na
ciebie. Cały czas…
- Chyba zwariowałaś.
- Nie, nie zwariowałam. Mówię prawdę.
- Wydawało ci się.
- Sugerujesz, że jestem ślepa?
- Nie… po prostu…
- No co? W czym jestem gorsza od ciebie? Powiedz mi.
No tak, zapomniałam, że jesteś ładniejsza, fajniejsza, itd.
Milczałam.
- Wszyscy mają na ciebie chrapkę. Mnie ostatnio nikt
nie zauważa. Co tam Martyna, po co komu ona.
- Nie mów tak – oburzyłam się.
- Myślałam, że też chociaż w malutkim stopniu się mu
podobam, ale tak nie jest. Jego oczy inaczej obserwowały mnie, a inaczej ciebie
- Marti…
- Nie zabieraj mi go, błagam – miała łzy w oczach,
głos załamał jej się. „Wskoczyła” pod kołdrę i zlekceważyła mnie.
Po chwili sama położyłam się. Zostałam sama ze swoimi
myślami. Znowu wszystko zaczęło mnie przerastać. Najpierw Maks, teraz Martyna i
Nikodem.
Prawie spałam, kiedy nagle koło mojego ucha
zawibrował telefon. Niechętnie wzięłam go do ręki. Byłam przekonana, że to
Maks. Pomyliłam się…
„Masz śliczny uśmiech, dobranoc :)” – przeczytałam.
Oczywiście domyśliłam się, kto jest jego nadawcą.
Zrobiło mi się cholernie głupio…
Następnego dnia, około 11 wyszliśmy z hotelu.
Autobusem mieliśmy dojechać do szkoły, a potem również na basen.
Usiadłam na jednym z siedzeń i zawołałam Marynę.
Popatrzyła na mnie, niby uśmiechnęła się, po czym usiadła z Zuzą kilka metrów
przede mną.
Byłam sama, ale tylko przez chwilę. Nagle usadowił
się obok mnie Nikodem.
- Dzień dobry – powiedział z bardzo optymistycznym
akcentem.
- Hej… - nie byłam zbytnio zadowolona z tego, co
właśnie się stało.
- Jak tam, co tam u ciebie? Dawno nie rozmawialiśmy.
- U mnie na dwa razy, ale nie będę narzekać.
Uśmiechnęłam się. W tym samym momencie zobaczyłam
wpatrzoną we mnie i Nikodema twarz Martyny. Jej przeszklone łzami oczy jakby spiorunowały
mnie, potem patrzyły już przed siebie. Poczułam się okropnie.
___________________________________________
podoba się? piszcie, piszcie.
jak tam u Was leci? :)
Ojoj ;-; Czo ten Nikodem ;-;
OdpowiedzUsuńFantastycznie Ci idzie.. Oby tak dalej :) Ale coś czuje,że coś się jeszcze stanie,że Wiki i Max zrobią coś,żeby nie musieli się rozejść, kiedy Wiki będzie wyjeżdżać z Paryża :) OBYYYYY! <3
OdpowiedzUsuńokiii... DALEJ !
OdpowiedzUsuńP.