*z perspektywy Wiktorii.
Otworzyłam oczy. Głowę miałam wciśniętą między okno
a fotel. Cały autobus śpiewał, śmiał się i niewiadomo co jeszcze. Tylko ja… ja
jedna byłam inna. Nie cieszyłam się. Za szybą było już szarawo. Zaczęłam
przyglądać się i zobaczyłam, że wszystkie napisy są w języku polskim. Poczułam
dziwny skurcz w brzuchu. Z każdym kolejnym kilometrem co raz bardziej oddalałam
się od Francji… od Maksa.
- Nie śpisz już?
Błyskawicznie zamknęłam oczy. Martyna dotknęła mojej
ręki, ale nie ruszyłam się. Nie miałam teraz na nic ochoty, nawet na rozmowę z
przyjaciółką.
Okazało się, że do Krakowa zostały jeszcze 3 godziny
jazdy. Przez cały ten czas nie odezwałam się ani słowem. Dopiero jakieś 30
kilometrów przed Krakowem włączyłam telefon, żeby zadzwonić do rodziców.
- Hej mamo… niedługo będziemy.
- Cieszę się strasznie!
- Ja… też – powiedziałam z przymusu. – Do zobaczenia.
- Buźka!
Rozłączyłam się i położyłam telefon na nogach.
W tym też momencie Martyna skończyła z kimś
rozmawiać i odwróciła się w moją stronę.
- Przepraszam – usłyszałam.
Zrobiłam nietypową minę.
- No bo… nie wierzyłam ci, a powinnam. Świnia ze
mnie… Przepraszam, że cię zaczęłam wyzywać i w ogóle… za wszystko przepraszam.
Głupio wyszło.
- Nie przepraszaj… - wysiliłam się na niewielki
uśmiech.
- Chciałabym, żebyśmy o tym zapomniały. Ludzie będą
gadać, ale… my nie musimy. Chcę, żeby było normalnie, jak dawniej.
Miałam już się odezwać, ale poczułam wibracje.
Wzięłam komórkę do ręki… „Maks” – przeczytałam na ekranie.
- Nie odbierzesz?
- Nie wiem czy… nie wiem czy chcę.
- Myślę, że… powinnaś.
***
- Słucham?
Cisza.
- Halo? – dziewczyna mówiła głośniej.
- Wiktoria…
- Tak… tak, to ja. A kto inny?
- Gdzie jesteście?
Maks siedział na schodach przed kamienicą. Nie spał
całą noc.
- Dojeżdżamy już… Po co dzwonisz?
- Bo nie wiem, co mam ze sobą zrobić – zaciągnął się.
– Straciłem wszystko…
- Mogłeś jechać. Miałeś wybór…
- Nie… proszę nie ruszajmy tego tematu… Tęsknię.
- Mogłeś jechać…
- Nie słuchasz mnie.
- Maks… - serce Wiktorii biło okropnie mocno.
- Hm?
- Ja cię kocham… Rozumiesz to? Chyba nie za bardzo…
- Rozumiem, bo też cię kocham… więc wiem, jak się
czujesz.
- To był błąd.
- O czym ty…?
- Niepotrzebnie wszystko zaczynaliśmy. Bóg dał nam
szansę… Spotkaliśmy się. Ale co z tego? Zmarnowaliśmy ją…
- Nie mów tak… Proszę, nie mów tak.
- „Tak” czyli jak? Mówię prawdę. Myślę, że… bycie
przyjaciółmi lepiej nam wychodziło.
Cisza.
- Muszę kończyć. Mam prośbę… - zawahała się. – Nie dzwoń
do mnie, nie pisz… Nie chcę mieć z tobą kontaktu w taki sposób.
- Przecież możemy być razem. Ile osób było z kimś na
odległość. Wiele takich związków przetrwało…
- No właśnie… „Wiele”, ale nie wszystkie.
- Spróbujmy chociaż…
- Nie, ja tak nie chcę… Ja potrzebuję kogoś, kto
będzie przy mnie zawsze, a nie jak będzie mógł wrócić do kraju. Nie chcę
umierać podwójnie z tęsknoty… Nie chcę tęsknić za chłopakiem i przyjacielem.
Wolę za samym… przyjacielem.
- Rozumiem… - Maks wypowiadał z trudem słowa.
- Porozmawiamy jak wrócisz. O ile… o ile w ogóle
wrócisz.
- Nie rób mi tego…
- Ty już mi to zrobiłeś.
- Ale…
- Nie ma „ale”.
- Kocham cię – ostatnie słowa przedostały się przez
ściśnięte gardło chłopaka.
- Ja ciebie też – wymamrotała z trudem Wiktoria…
- Na zawsze. Pamiętaj o tym – połączenie zakończyło się.
Nastolatka oparła się o fotel, zamknęła oczy, a po
policzku spłynęła jej jedna łza.
- Dasz radę… - Martyna położyła głowę na jej
ramieniu. – Ja w ciebie wierzę.
_______________________________________________
Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale nie wyrabiam ze
szkołą, z nauką, z tym życiem…
Jak u Was? :)x
Jaram się! <3
OdpowiedzUsuńMam wrażenie że ona myśli tylko o sobie..mogliby próbowac być razem. Tak szczerze nie bardzo lubie postać Wiktorii :P Denerwuje mnie, ale opowiadanie fajne :D
OdpowiedzUsuńWika przesadza ;c Powinna zrozumieć,ze on naprawdę nie może wrócić z nią, ale szczerze ją kocha. Gdyby ona kochała go tak bardzo jak on ją to by nie było problemu,żeby na razie byli z związku na odległość... Jest strasznie zapatrzona w siebie i za wszelką cenę chce,żeby wszyscy poczuli się jak ona.. Chce się odegrać na Maksie,a przecież on cierpiał tak samo jak ona.. Ale pisz dalej.. Opowiadanie cudowne <3 kocham je *-* no i kocham Ciebie za to,że to piszesz <3
OdpowiedzUsuń