poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 85.

*z perspektywy Wiktorii.
- I co teraz? – chodziłam po pokoju na maxa wkurzona.
- Nie mam pojęcia.
- Boże… ja nic nie pamiętam, nic. Cholera…
- Ja też…
- Kto mógł to zrobić?
- Nie wiem… zastanawiam się czy w ogóle chcę wiedzieć. Bo najchętniej udusiłbym teraz tę osobę. Przez nią wszystko się spieprzyło.
- O czym mówisz?
- Teraz to już nieważne. Wyszedłem na męską dziwkę.
Odezwałam się dopiero po chwili zastawienia:
- Chodzi o Martynę?
Nikodem popatrzył na mnie z dołu.
- Tak – westchnął.
- Dobra… powiedz mi jedno. Skoro ci na niej zależy, to czemu przystawiałeś się do mnie? Czemu? No powiedz…
- Bo… - zmieszał się.
- Bo chciałem wzbudzić w niej zazdrość… coś w tym stylu.
- Jesteś głupi – spiorunowałam go wzrokiem.
- Teraz już o tym wiem.
- Nie pozwolę, żeby to wszystko się tak skończyło. Musisz do niej iść… Ona mnie znienawidziła, ze mną nie chce rozmawiać, więc ty to musisz załatwić.
- Jak? Myślisz, że to takie łatwe?
- Nie, ale jeżeli ci zależy…
- Idę – przerwał mi, wstał i wyszedł za drzwi.
***
Nikodem znalazł Martynę siedząca na korytarzu przy jednym ze stolików.
- Hej – powiedział niepewnie.
Dziewczyna od razu wstała i zrobiła krok do przodu, ale chłopak zatrzymał ją.
- Puść mnie – syknęła i popatrzyła w jego oczy.
- Musimy pogadać.
- A mamy o czym?
- Tak, mamy. Proszę, usiądź…
- Co chcesz? – patrzyła w podłogę.
- Wiem, jak to wszystko wygląda. Zdaję sobie sprawę.
- Nie wiem czy chcę tego słuchać.
- Nie zrobiliśmy tego celowo. Ktoś nas po prostu wrobił… Ani ja, ani Wiktoria nic nie pamiętamy. Przypuszczam, że ktoś dodał coś do lemoniady. Gdyby tak nie było, nie pocałowałbym jej…
- Jasne.
- To tylko dobra znajoma. Mi zależy na kimś zupełnie innym. Nie potrafiłbym tak sam z siebie… Możesz mi wierzyć albo nie. To twoja decyzja, ale mówię prawdę. Ktoś nas wrobił i teraz pewnie bardzo się cieszy z efektu.
Zapadła cisza.
- Powiesz coś?
- A co mam powiedzieć? – oburzyła się. – Szczęścia wam życzę, to wszystko.
Wstała i zaczęła biec.
- Stój! – krzyknął i złapał ją za rękę.
- Nie chcę cię znać… nie chcę was znać – płakała.
- Chodź – Nikodem uspokoił ją i przytulił do siebie.
- Czemu to robisz?
- Bo… bo nie zależy mi na Wiktorii, tylko na jej przyjaciółce. Może kojarzysz. Ładna, trochę uparta i nie wierzy w to, co mówię. Nie okłamałbym jej.
Dziewczyna momentalnie odsunęła się i zmarszczyła brwi.
- Gdyby tak było, nie zacząłbyś się przystawiać do Wiktorii jeszcze w autobusie.
Otworzyła drzwi do swojego pokoju.
- Bo chciałem, żeby jej przyjaciółka była zazdrosna. Jestem głupi… - ściszył głos.
Nikodem oparł się o zamknięte już wejście do pokoju.
*z perspektywy Wiktorii.
- Powiedział ci? – spytałam cicho.
- Te kłamstwa? – popatrzyła na mnie i zaśmiała się.
- To nie są żadne kłamstwa – mówiłam spokojnie. – Ktoś nas wrobił, rozumiesz?
- Po co ktoś miałby to robić? Po co? Przyznajcie się, a nie twórzcie jakieś bzdurne historyjki.
- Martyna, przestań – poczułam ścisk w gardle.
- Nienawidzę cię – powiedziała i popatrzyła mi prosto w oczy.
Zaczęłam płakać.
- Tak? A ja myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Takimi z krwi i kości… - siąkałam nosem. – Ty mnie nienawidzisz, a ja cię kocham i chcę twojego szczęścia. Oddałabym za ciebie życie, zrobiłabym wszystko byleby cię chronić, a ty traktujesz mnie jakbym popełniła jakieś przestępstwo… Nie ufasz mi, nie wierzysz… Czyli co? Te kilkanaście miesięcy naszej znajomości poszło do kosza, tak? Tego chcesz? Nikodem ci już chyba coś powiedział. Jemu też nie wierzysz? Myślałam, że jesteś moją siostrą…
Wzięłam torebkę z łóżka i poszłam szybko w stronę wyjścia, wycierając łzy chusteczką.
- Wiktoria… - powiedziała błagalnym głosem Martyna i chyba poszła za mną.
Otworzyłam drzwi, przed nimi stał Tomek. Ominęłam go i poszłam wzdłuż korytarza.
- Zrobiłaś to?
Odwróciłam się w stronę tej dwójki.
- Za bardzo kocham Martynę i za bardzo kocham Maksa. Nie potrafiłabym – poszłam dalej.
__________________________________
Tłumaczę: W poprzednim rozdziale był wątek, jak to Wiktoria chciała usiąść w jednej z ławek, ale wryła się przed nią dawna "przyjaciółka" Zuzy. Wiktoria usiadła gdzie indziej, a do niej dosiadł się Nikodem. Ktoś po prostu wyczaił sytuację i wcześniej wszystko zaplanował. W miejscach, w których siedzieli coś było dodane do lemoniady. Coś w stylu narkotyku. Minęło trochę czasu i na basenie coś się zaczęło z nimi dziać. Po prostu ten dodatek spowodował u obydwojga ból brzucha, głowy, itd. Stracili świadomość tego, co robią. Po prostu czuli się jakby mieli mocnego kaca. Wszystko to było częścią plany. Osoba, która do tego doprowadziła, zrobiła zdjęcie, które potem wykorzystała, żeby pogrążyć Martynę i nie tylko... Czaicie mniej więcej?
___________________________________

Uwierzcie mi albo nie, że piszę tak często, jak tylko jestem w stanie. Rodzina, przyjaciele, szkoła, zadania, konkursy, nauka - to wszystko samo się nie zrobi. W żadnym przypadku nie olewam tego opowiadania, chociaż co poniektórzy mi to zarzucają. Myślałam nawet nad następnym, ale to chyba nie będzie miało sensu. xx


3 komentarze:

  1. ejejej... domyślam się, że tak to zabrzmiało ... ale naprawdę rozumiem, że masz też swoje zajęcia... a ja po prostu uwielbiam Twoje opowiadanie i mogła bym czytać na okrągło, dlatego pragnę więcej i więcej, ale wchodząc po kilka razy dziennie już mi się czasami po prostu nie chciało pisać komentarzy...
    przepraszam. rozumiem. i ...

    BŁAGAM NIE KOŃCZ ! Nie rób tego, bo ja czasami jak mam doła to uwielbiam usiąść i przeczytać 1 rozdział( jak się pojawi, a jak nie to muszę czekać)...
    PROSZĘ CIĄGLE O WIĘCEJ ! <3
    TEN TALENT NIE MOŻE SIĘ ZMARNOWAĆ ! :*
    Pozdrawiam, P.

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOWNEEE *_*
    Błagam Cię, kiedy już skończysz to opowiadanie zacznij następne.. Ja już bez Twoich opowiadań nie mogę wyobrazić sobie życia. Stały się jego częścią,a ja nie czytając jakiegoś z Twoich opowiadań (czytam już 2. Tamte czytałam od 1 rozdziału, więc jak wiesz jestem z Tobą już bardzo długo).. BŁAGAM CIĘ! Pisz dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy rozumie (przynajmniej powinien rozumieć), że masz swoje życie, że nie będziesz wiecznie siedziała i pisała opowiadań. Kochamy to co robisz. Zaglądam tu kilka razy dziennie by zobaczyć czy nie ma nowego rozdziału. Nie mogę się doczekać nowych części. Nie przestawaj pisać bo naprawdę masz talent a my ten talent uwielbiamy... Nie dziw się, że ciągle mówimy, że chcemy więcej rozdziałów, bo Twoje opowiadanie na prawdę wciąga! Mam nadzieje, że będziesz pisać dalej! <3

    OdpowiedzUsuń