wtorek, 22 października 2013

Rozdział 88.

Maks w krytycznym stanie wrócił do domu. Trzasnął drzwiami, po czym osunął się po nich siadając i chowając głowę między nogami.
- Co ty znowu wyprawiasz? – jego mama pojawiła się w przedpokoju.
Chłopak nie zareagował.
- Maks… - kobieta kucnęła obok niego.
- Zostaw mnie – syknął nastolatek i odtrącił rękę matki.
- O co chodzi?
- Mam dość, rozumiesz? – podniósł głos.
- Rozmawialiśmy już…
- No i co z tego?! – przerwał jej, bulwersując się. – Każda rozmowa wygląda tak samo… Obiecujesz, że wyjedziemy, że to, że tamto i co? Dalej siedzimy w tej zasranej kamienicy! Chcę wrócić do Krakowa, teraz! I zrobię to z wami albo bez was, już wszystko mi jedno.
Wbiegł do swojego pokoju, położył walizkę na łóżku, ale wtedy w drzwiach stanął jego ojciec, który spiorunował go wzrokiem.
- Masz wspaniałego brata – Maks powiedział i usiadł na kanapie.
- A to moja wina?
- A może moja?
- Ta rozmowa nie ma sensu… Spróbuj jeszcze trochę wytrzymać… Jutro szkoła, idź się poucz albo do spania. Odpoczynek dobrze ci zrobi.
Rodzice wyszli z pokoju, a chłopak nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony chciał wyjść z domu, wziąć auto i gonić przyjaciółkę, ale z drugiej, nie miał już na to siły. Uświadomił sobie, że za bardzo ją już zranił. Ona przecież może nie wybaczyć mu kolejny raz…
W tym samym czasie Wiktoria spała. Płacz, cierpienie i tęsknota przyczyniły się do tego. Nie minęło jednak dużo czasu, bo zaledwie 45 minut. Dziewczyna obudziła się. Nie otworzyła jeszcze oczu. Zaczęła zastanawiać się czy to o czym myśli, naprawdę się wydarzyło. Odwróciła głowę. Zobaczyła swoje przyjaciółki.
- Jak się czujesz? – spytała od razu Martyna.
Wiktorii od razu stanęły łzy w oczach.
- Marti… - poprawiła się. – Przepraszam.
- To już nieważne…
- Ważne. Nie zmuszam cię, żebyś mi wierzyła, ale…
- Wierzę – przerwała.
- Muszę coś zrobić – zaczęła przeciskać się między nogami przyjaciółki, a fotelem.
- Gdzie idziesz?
Wiktoria podeszła na sam przód autobusu.
- Mogę użyć mikrofonu? – skierowała pytanie do nauczyciela.
- W jakim celu?
- Proszę…
Mężczyzna pokiwał głową na tak, po czym przesunął się, robiąc miejsce dla swojej uczennicy.
- Cześć wszystkim… - w jednym momencie cały autobus ucichł. – Domyślam się, co o mnie myślicie po tym, co wyszło, po naszej ostatniej wizycie na basenie… Chciałam tylko powiedzieć, że ani ja, ani Nikodem, nie zrobiliśmy tego świadomie. Ktoś to wszystko idealnie przygotował i wkręcił nas. Nie chcę wiedzieć kim jest ta osoba, bo chyba bym ją udusiła… Mam nadzieję, że… że weźmiecie pod uwagę to, co mówię i nie skreślicie nas do końca. Nie jestem taka wredna i głupia, bo też mam uczucia… dużo tracę i… i cierpię. Ale to nieważne… Dziękuję wam za super wycieczkę, to tyle…

Wiktoria wróciła na tyły. Martyna wstała i obydwie mocno przytuliły się do siebie.

 

4 komentarze:

  1. ten jest już z milszym zakończeniem ! Kochamy i czekamy :*
    P.

    OdpowiedzUsuń
  2. co prawda krótki rozdział, ale bardzo, bardzo cieszę się, że zdążyłaś chociaż tyle napisać :* podziwiam Cię, że znajdujesz na to wszystko czas :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny blog <3
    agrestaco6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki nudny troche ale czekam na dalszy ciag :D

    OdpowiedzUsuń