Maks w krytycznym stanie wrócił do domu. Trzasnął
drzwiami, po czym osunął się po nich siadając i chowając głowę między nogami.
- Co ty znowu wyprawiasz? – jego mama pojawiła się w
przedpokoju.
Chłopak nie zareagował.
- Maks… - kobieta kucnęła obok niego.
- Zostaw mnie – syknął nastolatek i odtrącił rękę
matki.
- O co chodzi?
- Mam dość, rozumiesz? – podniósł głos.
- Rozmawialiśmy już…
- No i co z tego?! – przerwał jej, bulwersując się. –
Każda rozmowa wygląda tak samo… Obiecujesz, że wyjedziemy, że to, że tamto i
co? Dalej siedzimy w tej zasranej kamienicy! Chcę wrócić do Krakowa, teraz! I
zrobię to z wami albo bez was, już wszystko mi jedno.
Wbiegł do swojego pokoju, położył walizkę na łóżku,
ale wtedy w drzwiach stanął jego ojciec, który spiorunował go wzrokiem.
- Masz wspaniałego brata – Maks powiedział i usiadł
na kanapie.
- A to moja wina?
- A może moja?
- Ta rozmowa nie ma sensu… Spróbuj jeszcze trochę
wytrzymać… Jutro szkoła, idź się poucz albo do spania. Odpoczynek dobrze ci
zrobi.
Rodzice wyszli z pokoju, a chłopak nie wiedział, co
ma ze sobą zrobić. Z jednej strony chciał wyjść z domu, wziąć auto i gonić przyjaciółkę,
ale z drugiej, nie miał już na to siły. Uświadomił sobie, że za bardzo ją już
zranił. Ona przecież może nie wybaczyć mu kolejny raz…
W tym samym czasie Wiktoria spała. Płacz, cierpienie
i tęsknota przyczyniły się do tego. Nie minęło jednak dużo czasu, bo zaledwie
45 minut. Dziewczyna obudziła się. Nie otworzyła jeszcze oczu. Zaczęła
zastanawiać się czy to o czym myśli, naprawdę się wydarzyło. Odwróciła głowę. Zobaczyła
swoje przyjaciółki.
- Jak się czujesz? – spytała od razu Martyna.
Wiktorii od razu stanęły łzy w oczach.
- Marti… - poprawiła się. – Przepraszam.
- To już nieważne…
- Ważne. Nie zmuszam cię, żebyś mi wierzyła, ale…
- Wierzę – przerwała.
- Muszę coś zrobić – zaczęła przeciskać się między
nogami przyjaciółki, a fotelem.
- Gdzie idziesz?
Wiktoria podeszła na sam przód autobusu.
- Mogę użyć mikrofonu? – skierowała pytanie do
nauczyciela.
- W jakim celu?
- Proszę…
Mężczyzna pokiwał głową na tak, po czym przesunął
się, robiąc miejsce dla swojej uczennicy.
- Cześć wszystkim… - w jednym momencie cały autobus
ucichł. – Domyślam się, co o mnie myślicie po tym, co wyszło, po naszej
ostatniej wizycie na basenie… Chciałam tylko powiedzieć, że ani ja, ani
Nikodem, nie zrobiliśmy tego świadomie. Ktoś to wszystko idealnie przygotował i
wkręcił nas. Nie chcę wiedzieć kim jest ta osoba, bo chyba bym ją udusiła… Mam
nadzieję, że… że weźmiecie pod uwagę to, co mówię i nie skreślicie nas do
końca. Nie jestem taka wredna i głupia, bo też mam uczucia… dużo tracę i… i
cierpię. Ale to nieważne… Dziękuję wam za super wycieczkę, to tyle…
Wiktoria wróciła na tyły. Martyna wstała i obydwie mocno
przytuliły się do siebie.
ten jest już z milszym zakończeniem ! Kochamy i czekamy :*
OdpowiedzUsuńP.
co prawda krótki rozdział, ale bardzo, bardzo cieszę się, że zdążyłaś chociaż tyle napisać :* podziwiam Cię, że znajdujesz na to wszystko czas :*
OdpowiedzUsuńCudowny blog <3
OdpowiedzUsuńagrestaco6.blogspot.com
Taki nudny troche ale czekam na dalszy ciag :D
OdpowiedzUsuń