*z perspektywy Wiktorii.
Wyszłam z hotelu. Chciałam jak najszybciej spotkać
się z Maksem. Miałam nadzieję, że chociaż on zrozumie mnie i uwierzy.
- Dzień dobry – przywitałam mamę chłopaka.
- Witaj – posłała mi serdeczny uśmiech. – Jest w
pokoju.
Szybko ściągnęłam buty i kurtkę.
- Hej – powiedziałam i od razu rzuciłam się na łóżko
chowając głowę w poduszce. Maks stał przy oknie, ale po chwili usiadł.
Podniosłam oczy do góry i popatrzyłam na niego. W rękach
trzymał telefon, przygryzał wargę.
- Co jest? – podniosłam się i przyjęłam inną
pozycję.
Ten wstał.
- Wyjaśnisz mi to? – spytał poważnym głosem.
- Co? – zdziwiłam się.
Maks zrobił coś na telefonie po czym skierował jego
ekran w moją stronę. Zobaczyłam tam zdjęcie… Zdjęcie, gdzie całuję się z
Nikodemem.
- Skąd to masz? – ciśnienie podskoczyło mi chyba do
granic możliwości.
- Ktoś mi to wysłał. Budzę się rano, sms, patrzę…
Usiadłam na brzegu kanapy i schowałam twarz w
dłoniach.
- Nie wiedziałem, że…
- Zaczekaj – wzięłam głęboki oddech. – Przyszłam tu
z nadzieją, że odpocznę od tego syfu, a tu proszę…
- Co ja mam przez to rozumieć? Przecież… - chłopak
podszedł do okna i zaśmiał się.
- Mogę wyjaśnić.
- Jasne… i co to da?
- Usiądź tu… obok mnie.
Chłopak posłuchał. Patrzyłam w jego oczy, po czym
delikatnym ruchem dotknęłam jego policzków.
- Kochasz mnie?
- To raczej ja powinienem o to spytać.
- Odpowiedz – powiedziałam głośniej.
- Tak – szepnął.
- Ufasz i wierzysz mi?
- Po co to?
Zmarszczyłam brwi.
- Tak…
- Więc posłuchaj… - opowiedziałam Maksowi dokładnie
całą historię dnia poprzedniego, ujmując wszystkie, najdrobniejsze szczegóły.
Bałam się teraz tylko reakcji…
Przyjaciel milczał. Patrzył na mnie i nie odezwał
się ani słowem.
W tym momencie, widząc jego wyraz twarzy zrozumiałam,
co zrobiłam. Zraniłam go. Zraniłam Martynę. Może nie kocham go tak, jak
powinnam? Może gdybym kochała go naprawdę nie pocałowałabym Nikodema, mimo, że
byłam pod wpływem narkotyków?
- Jestem potworem i zasłużyłam na śmierć.
- Skończ… Nie sądziłem, że odważysz się zrobić coś
takiego. Nawet o tym nie myślałem… - mówił ze złością i smutkiem.
- Czyli ty też…
- Nie potrafię… nie wiem… nie potrafię na ciebie
spojrzeć, jak wczoraj, pocałować cię jak wczoraj… kochać, jak wczoraj.
- To spróbuj – podeszłam do niego i pocałowałam go,
ale on nie odwzajemnił tego.
- Przepraszam… Przykro mi… Przykro mi, że byłam dla
ciebie takim rozczarowaniem.
Zrobiłam jakiś dziwny ruch, jakbym chciała się
przytulić, ale natychmiast cofnęłam się, nacisnęłam na klamkę i zaczęłam
ubierać się. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
Nie pożegnałam nawet rodziców Maksa. Wyszłam tak
szybko, jak było to możliwe. Zbiegłam po schodach, a potem zwinnie stawiałam
kolejne kroki.
***
Nie minęło wiele czasu. Wiktoria dotarła do hotelu.
Wparowała do pokoju i widząc Martynę od razu spytała:
- Kto wysłał mu to zdjęcie?
Dziewczyna popatrzyła na nią, zmieszała się.
- Powiedz…
- Nie wiem – rzuciła obojętnie odwracając wzrok.
- Tylko ty masz jego numer…
Martyna nic nie mówiła.
Wiktoria energicznie wyciągnęła spod łóżka walizkę i
zaczęła się pakować.
- Co robisz?
- Jutro wyjeżdżamy… całe szczęście. Niepotrzebnie tu
przyjeżdżałam… W sumie na jedno wyszło. Nie wiedziałam gdzie jest Maks –
cierpiałam. Wiem, gdzie jest Maks, znalazłam go – cierpię. Francja jak widać
niezbyt mi służy. Przynosi pecha czy coś… albo po prostu nie zasłużyłam na to
szczęście… Może zraniłam i zawiodłam za dużo osób. Sama już nie wiem.
Martyna wstała z łóżka i patrzyła na przyjaciółkę.
- Chciałam się zemścić… Nie pomyślałam, że efekty
będą… takie. Byłam tak zdenerwowana, że nic innego nie przychodziło mi do
głowy. Stwierdziłam, że skoro zrobiłaś mi takie świństwo to… to ja też mogę.
Wiktoria oderwała się od pakowania, położyła dłoń na
czole, zamykając oczy.
- Przepraszam… - wyszeptała.
- Wiktoria…
- Nie. Nic już nie mów – rozpłakała się, jak to ona.
– Wiem, że jestem ostatnią, głupią, chamską świnią. Nie musisz mi wierzyć. Mam
nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i… wiem, że tobie i Nikodemowi się uda. Bądź
szczęśliwa – ominęła ją i wyszła z pokoju.
Martyna natomiast wzięła do ręki telefon i zaczęła
pisać sms-a, po chwili jednak usunęła go, zdecydowała zadzwonić.
- Słucham?
- Maks, to ja, Martyna, przyjaciółka Wiktorii… Nie
zostawiaj tak tego, błagam cię. To ja wysłałam zdjęcie, bo byłam wściekła. Za
bardzo cierpiała, za bardzo tęskniła i kochała, żeby mogła pocałować innego.
Ona mówi prawdę… Wybacz jej. Powodzenia.
Nie poczekała na odpowiedź. Rozłączyła się i
schowała telefon pod poduszkę.
_______________________________
:)
LOVE IT <3
OdpowiedzUsuńdalej Piękna czekam, bo jest cudownie :*
Buziole i pozdrowienia, P.
PS. NIGDY NIE SKOŃCZ PISAĆ, BO IDZIE CI TO MEGA ZAJEBIASZCZOOOO :*
Omg pobeczałam się ! :O Świetnie po prostu! Błagam Cię, nie przestawaj pisać... <3
OdpowiedzUsuńCZAKAMY I KOCHAMY :*
OdpowiedzUsuńP. <3
OMOGMOGM JESTEM TWOJĄ FANKĄ, NA PRAWDĘ. EJ, KOCHAM TO OPOWIADANIE ! ♥♥
OdpowiedzUsuńWitaj kochana ;* Czytam twoje opowiadanie od początku, a nawet to poprzednie przeczytałam całe :) Zauroczylas mnie tym :3 Jesteś świetna w tym co piszesz. Uwielbiam czytać kolejne części. Czasami mam wrażenie jakby były o mnie :) Pisz jak najczęściej ! Podziwiam Cię za to. Jesteś bardzo wytrwala i konsekwentna. Sama lubię pisać i jesteś dla mnie wzorem :) Jak ty to robisz że znajdujesz czas na bloga ? Codziennie pisać nową notkę.. Jednym słowem jesteś cudowna ! Nie przestawaj pisać. =3
OdpowiedzUsuń/Lola <3
Dzięki wszystkim. :)
UsuńNo a z czasem jest różnie. Jak mam chwilę to staram się szybko coś napisać, ale jest też tak, że każdą minutę mam zajętą. Staram się dodawać rozdziały jak najczęściej, naprawdę. :/