*z perspektywy Wiktorii.
Otworzyłam oczy. Zegarek wskazywał godzinę 7.37.
Wstałam i wzięłam szybki prysznic. Potem zeszłam na śniadanie. Nauczyciel
przypomniał oczywiście, że mamy się dokładnie i sprawnie spakować, posprawdzać
wszystkie zakamarki, żebyśmy czegoś nie zostawili. Poupychałam ciuchy i
wszystkie moje gramoty w walizce. Nie minęło wiele czasu, byłam gotowa. Nadal
nie rozmawiałam z Martyną ani z Zuzą. Z Maksem też nie zamieniłam słowa od
wczoraj. Zostałam sama z wszystkimi problemami, ale chyba na to zasłużyłam…
Hotel mieliśmy opuścić około 15, ale wszystkim udało
się posprzątać do 13, więc podziękowaliśmy obsłudze i mogliśmy spokojnie
opuścić pokoje. Bagaże odnieśliśmy do naszego autobusu. Poszliśmy jeszcze w
jedno miejsce, ponieważ mieliśmy na tyle czasu. Około 16 wybraliśmy się po raz
ostatni na francuską pizzę. Widziałam, że Nikodem próbuje rozmawiać z Martyną,
ona nie była jednak zbyt przychylna.
- Dlaczego go odrzucasz? – udało mi się dotrzeć do
niej, kiedy szliśmy chodnikiem.
Popatrzyła na mnie i spuściła głowę w dół.
- Dalej mi nie wierzysz? – spytałam i znowu zrobiło
mi się cholernie przykro.
Dziewczyna przyspieszyła i dołączyła do grupy idącej
bardziej z przodu.
Mijały kolejne minuty. Czasu do wyjazdu było co raz
mniej. Wybiła godzina 17.30. Szliśmy już do autobusu, który stał na placu, obok
jakiegoś parku.
Obeszliśmy go, stanęliśmy przed drzwiami.
Zobaczyłam nagle, że przy jednej z niedalekich ławek
stoi ktoś… Przestraszyłam się. Popatrzyłam dokładniej… to przecież Maks.
Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam Martynę, która
podniosła delikatnie do góry kąciki ust. Szłam powoli, w końcu dotarłam do
chłopaka.
- Cześć – powiedział od razu i chrząknął.
- Hej… - odpowiedziałam cicho.
Nasze oczy spotkały się. Miałam ochotę podejść
bliżej i po prostu przytulić się, pocałować… ale stał teraz między nami jakiś
niewidoczny mur.
- To, że nie możemy być razem, nie znaczy, że nie
będę cię kochać… - wymamrotałam po chwili zastanowienia.
- Chodź tutaj…
Chłopak przytulił mnie i cmoknął. Właśnie zaczęłam
zdawać sobie sprawę z tego, że to koniec…
- To koniec - przedstawiłam mu swoje myśli, kiedy
odsunęliśmy się od siebie.
Zobaczyłam łzy w jego oczach… Ból… Miłość…
- Jedź ze mną – powiedziałam.
- Co? – zdziwił się.
- Jedź ze mną… Nauczyciele się zgodzą, poproszę ich
i…
- Wiktoria – przerwał mi. – To niemożliwe, zrozum…
- Czemu? A co z nami? – zdenerwowałam się. – Jeżeli
to uczucie jest prawdziwe, nie możesz odejść.
- To się nie liczy. Muszę – podsumował krótko.
- W takim razie, po tym wszystkim, co się wydarzyło,
co się liczy? – spytałam, nie rozumiejąc go.
Milczał.
- Maks! – krzyknęłam błagalnie i złapałam go za
szyję. – Proszę, nie pozwól mi odejść… - rozpłakałam się.
To chyba było nasze pożegnanie…
- Nie mam już nikogo… Wszystko straciłem – mówił, a
ja powoli szłam w stronę autobusu. Nie chciałam już na niego patrzeć, już
tęskniłam, straciłam go po raz kolejny…
- Kocham cię – powiedział głośniej. – I nie mam już
nikogo – powtórzył i siąknął nosem.
- Miałeś mnie! – wydusiłam z siebie, odwracając się
jeszcze raz.
***
Chłopak nie stał dłużej w miejscu, podbiegł do
dziewczyny, popatrzył na nią i objął ją, chowając głowę w ramieniu.
- Kocham cię – szepnął i zaczął przerywać słowa
pocałunkami. – Jesteś najważniejsza – cmok. – Przepraszam, że cię krzywdzę –
autobus zapalił. – Jesteś najważniejsza – ostatni pocałunek.
- Nie rób mi tego… - prosiła.
- Wiktoria, jedziemy… - pojawiła się obok nich
Martyna.
- Przepraszam… - szepnął jeszcze, po czym odsunął
się. Ich dłonie zaczęły rozdzielać się…
Maks odsunął się jeszcze dalej i usiadł na ziemi.
Dziewczyny szybko wbiegły do autobusu przez
upomnienie nauczyciela. Wiktoria rzuciła się na siedzenie i zaczęła płakać
jeszcze bardziej, wtulając się w przyjaciółkę.
Pojazd ruszył. Nastolatka popatrzyła za szybę, Maks
biegł obok niej, ale zwalniał. On zwalniał czy autobus przyspieszał? Chyba to i
to, bo minęło kilka sekund i chłopak znikł…
- Wiktoria… - Martyna szepnęła w jej stronę.
Dziewczyna momentalnie odwróciła się i popatrzyła na
nią.
Znowu płakali… Znowu obydwoje płakali…
___________________________________
Znowu sorrki za gify, że musieliście tyle czekać i w ogóle przepraszam. Mam nadzieję, że się wam chociaż trochę podoba. x
Znowu sorrki za gify, że musieliście tyle czekać i w ogóle przepraszam. Mam nadzieję, że się wam chociaż trochę podoba. x
Uwielbiam te gify :D Dodają tego czegoś:D
OdpowiedzUsuńOoo matko, ja chce juz dobrze :c
popłakałam się... znowu... :P co ty ze mną robisz ? :P świetny rozdział :P czekamy na dalsze losy ;P
OdpowiedzUsuńJeeeest MEEEGA *o* popłakałam się ;p a te gify są super <3
OdpowiedzUsuńPiękne.. płaczę,bo porównuję do tego co dzieje się w moim popieprzonym życiu ;c
OdpowiedzUsuń<3 dalej <3
OdpowiedzUsuńpiękne, ale szmutaśne ;<
P.