*z perspektywy Wiktorii.
*z perspektywy Wiktorii.
Nadszedł poniedziałek. Postanowiliśmy odwiedzić z Maksem panią Ewę. Zanim jednak mogliśmy to zrobić, musieliśmy udać się do szkoły. Chyba w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego, że za 2 dni, zaczną się wakacje…
Siedzieliśmy z Maksem na korytarzu. On jak zwykle jadł, a ja wpatrywałam się w ścianę.
- O czym myślisz? - zapytał.
Po chwili milczenia odpowiedziałam mu:
- Zastanawiam się, jaka będzie moja nowa klasa.
- Ja w ogóle o tym nie myślę. Co będzie, to będzie. Ty też się tym zbytnio nie zamartwiaj.
- W sumie… chyba masz rację - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Po kilku godzinach wyszliśmy już ze szkoły. Od razu pokierowałam się z przyjacielem w stronę odpowiedniego bloku i mieszkania.
- Dzień dobry! - powiedzieliśmy obydwoje radośnie.
- Dzieci kochane... Wchodźcie! – przywitała nas ciepło kobieta.
Usiedliśmy na sofie, a pani Ewa na fotelu.
- Mam do was prośbę - zaczęła mówić zmieszana.
- Słuchamy - odrzekł Maks.
Nadszedł poniedziałek. Postanowiliśmy odwiedzić z Maksem panią Ewę. Zanim jednak mogliśmy to zrobić, musieliśmy udać się do szkoły. Chyba w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego, że za 2 dni, zaczną się wakacje…
Siedzieliśmy z Maksem na korytarzu. On jak zwykle jadł, a ja wpatrywałam się w ścianę.
- O czym myślisz? - zapytał.
Po chwili milczenia odpowiedziałam mu:
- Zastanawiam się, jaka będzie moja nowa klasa.
- Ja w ogóle o tym nie myślę. Co będzie, to będzie. Ty też się tym zbytnio nie zamartwiaj.
- W sumie… chyba masz rację - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Po kilku godzinach wyszliśmy już ze szkoły. Od razu pokierowałam się z przyjacielem w stronę odpowiedniego bloku i mieszkania.
- Dzień dobry! - powiedzieliśmy obydwoje radośnie.
- Dzieci kochane... Wchodźcie! – przywitała nas ciepło kobieta.
Usiedliśmy na sofie, a pani Ewa na fotelu.
- Mam do was prośbę - zaczęła mówić zmieszana.
- Słuchamy - odrzekł Maks.
- Jestem dzisiaj okropnie zmęczona. To chyba pogoda
na mnie tak działa. Z resztą wiek też robi już swoje. Czy moglibyście… pójść za
mnie do sklepu? Wiem, że to teraz wygląda, jakbym was wykorzystywała, ale ja
nie mam nikogo… - mruczała pod nosem kobieta patrząc w ziemię.
- Niech pani tak nie mówi. Będziemy pomagać dopóki będziemy mogli. Niech się pani nie martwi - odpowiedziałam, posyłając jej ciepły uśmiech.
- Jesteście i będziecie wspaniałymi ludźmi. Dziękuję Wam.
Po kilku minutach wstaliśmy, kobieta dała nam pieniądze i wyszliśmy. Udaliśmy się do pobliskiego sklepu. Zakupy zajęły nam około 20 minut. Nie obeszło się bez śmiechów i wygłupów.
Potem wróciliśmy z powrotem do mieszkania kobiety.
- Co jest? – zapytał Maks, kiedy wyszliśmy już od pani Ewy.
- Nic… Tak mi się nagle smutno zrobiło, przejdzie - odpowiedziałam mu i wysiliłam się na niewielki uśmiech.
***
Wiktoria i Maks udali się do domów. Dziewczyna w dalszym ciągu była przygnębiona, a sama chyba nie wiedziała dlaczego.
- Niech pani tak nie mówi. Będziemy pomagać dopóki będziemy mogli. Niech się pani nie martwi - odpowiedziałam, posyłając jej ciepły uśmiech.
- Jesteście i będziecie wspaniałymi ludźmi. Dziękuję Wam.
Po kilku minutach wstaliśmy, kobieta dała nam pieniądze i wyszliśmy. Udaliśmy się do pobliskiego sklepu. Zakupy zajęły nam około 20 minut. Nie obeszło się bez śmiechów i wygłupów.
Potem wróciliśmy z powrotem do mieszkania kobiety.
- Co jest? – zapytał Maks, kiedy wyszliśmy już od pani Ewy.
- Nic… Tak mi się nagle smutno zrobiło, przejdzie - odpowiedziałam mu i wysiliłam się na niewielki uśmiech.
***
Wiktoria i Maks udali się do domów. Dziewczyna w dalszym ciągu była przygnębiona, a sama chyba nie wiedziała dlaczego.
Wchodziła już po schodach na górę i kierowała się w
stronę swojego pokoju. Zanim jednak zdołała nacisnąć na klamkę, zauważyła mamę
w sypialni.
- Hej - powiedziała krótko i położyła się obok niej na łóżku.
- Cześć Wiki.
- Wszystko w porządku? - zapytała niepewnie dziewczyna.
- Tak, wszystko jest ok. Po prostu sobie myślę o dawnych czasach i mi się robi smutno.
- Czemu smutno?
- A bo widzisz… Młodość moja i taty nie była aż tak kolorowa, jak to się większości wydaje.
- To znaczy? - dopytywała Wiktoria.
- Chciałabym ci to wszystko opowiedzieć, przekazać, z najdrobniejszymi szczegółami, ale to by zajęło nam długą chwilę, więc może opowiem ci w skrócie, hm?
- Hej - powiedziała krótko i położyła się obok niej na łóżku.
- Cześć Wiki.
- Wszystko w porządku? - zapytała niepewnie dziewczyna.
- Tak, wszystko jest ok. Po prostu sobie myślę o dawnych czasach i mi się robi smutno.
- Czemu smutno?
- A bo widzisz… Młodość moja i taty nie była aż tak kolorowa, jak to się większości wydaje.
- To znaczy? - dopytywała Wiktoria.
- Chciałabym ci to wszystko opowiedzieć, przekazać, z najdrobniejszymi szczegółami, ale to by zajęło nam długą chwilę, więc może opowiem ci w skrócie, hm?
- Słucham – odpowiedziała Wiktoria i wpatrzyła się w
mamę, słuchając jej.
- Różne rzeczy nas spotykały po drodze. Na początku
umarł Dawid, potem…
- Kim był Dawid?
- No tak, przecież tego też nie wiesz. To w sumie
pierwszy chłopak Oli… Kochała go naprawdę mocno i wydawałoby się, że ta miłość
będzie wieczna. Ale niestety… Dawid zmarł. Miał raka. Nie było już szans na
uratowanie go. Wszyscy przy nim siedzieliśmy w jego ostatnich chwilach życia.
Ja, tata, Ola, Wiktor, Patryk, Klaudia, jego rodzice. Było nam z tym okropnie
ciężko. Z resztą to tylko część tego, co nas spotkało. Ja zostałam porwana… jak
się później okazało – przez Konrada, brata wujka Wiktora. Był szok, ale
pogodziliśmy się z tym. Tatę też porwali. Ale na dłużej. To była chwila grozy i
dla mnie, i dla reszty. Powoli zaczynaliśmy tracić nadzieję, ale w końcu… udało
się. Wyszliśmy z tego szczęśliwie.
- To straszne… - skomentowała krótko, uważnie
wsłuchująca się w opowieść Julii, Wiktoria.
- To i tak nie wszystko. Były chwile, kiedy wydawało
się, że wszystko się skończy. Tak po prostu – od tak. Kocham twojego tatę tak
bardzo, że chyba nie jesteś sobie jeszcze w stanie tego wyobrazić. Był ze mną
praktycznie od początku. Udało się nam przetrwać te wszystkie lata. Nawet nie
wiesz jak się z tego cieszę. Dzięki niemu mam ciebie – mówiła kobieta ze łzami
w oczach i głaskała córkę po głowie – mam Szymka. Mam wszystko o czym mogłabym
zamarzyć. Kocham Was najbardziej na świecie.
- My ciebie też – powiedziała z uśmiechem Wiktoria i
wtuliła się w mamę.
- A… co z dziadkiem? Czemu on nie żyje? Wiem, że już
o tym rozmawialiśmy, ale…
- Ah… To w sumie stało się już bardzo dawno. Byłam
już w związku z Kubą, no i jego tata chorował. Wydawało się, że wyzdrowieje, że
wszystko się ułoży… Niestety było na odwrót. Ale jedno musisz wiedzieć i
powinnaś być tego pewna – był wspaniałym człowiekiem i myślę, że gdyby był z
nami, kochał by cię bardzo mocno.
- Nawet go nie znałam… ale tęsknię za nim.
- On za nami pewnie też.
Julia otarła łzę, która spłynęła w tym momencie po
jej policzku. Wiktoria nie zauważyła tego, ale jej również było okropnie
smutno, po tym, co usłyszała.
- No ale nic, takie życie. Wstawaj mała. Nie
będziemy tak leżeć cały dzień… Jest jeszcze trochę czasu do wieczora. Może
wyskoczymy na jakieś szybkie zakupy? W sumie za kilka dni znowu będziemy
musieli jechać do sklepu i przygotować się na wyjazd. W końcu to już niedługo.
- No tak, prawie o tym zapomniałam. Chodźmy! – krzyknęła
radośnie dziewczyna i wybiegła z pokoju z Julią, trzymając ją za rękę.
Dawid. ♥
OdpowiedzUsuńOoo, taki fajny spokojny rozdział :3
OdpowiedzUsuńChociaz osobiscie czekam na jakieś rozwiniecie akcji np. z Maksem i Wiktorią :D lol :D
kurcze nie mogłam się doczekać tego rozdziału :O nie dodawałaś nic z tydzień :( ale i tak zaglądałam tu codziennie :) rozdział fajny :) czkam na kolejny i mam nadzieje że tym razem będzie troszkę szybciej :> pozdrawiam :) :*
OdpowiedzUsuńmoze tak troche watku milosnego? *rb slodkie oczka* *.* zajebisteeeeeee :*
OdpowiedzUsuńtrochę mało go ogarniałam. jaki Dawid? jaka julia? chyba mama, a nie julia? tak by chyba to lepiej brzmiało
OdpowiedzUsuńpomieszanie z poplątaniem
Dawid to jeden z bohaterów z mojego pierwszego opowiadania, więc pozwoliłam sobie do niego wrócić.
UsuńJulia podobnie jak Dawid, jednakże jest mamą Wiktorii, więc pisałam "pani Julia" itp. żeby m.in. uniknąć powtórzeń :)
ok.
Usuńale nie czytałam Twojego pierwszego opowiadania, więc nie ogarniałam. . Ale to czytam i mnie ciągnie do dalszego czytania ;) tylko tutaj była wielka mieszanka i ciężko było ogarnąć. tak samo jak ten następny rozdział.