poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 6.


Minął jeden dzień, potem kolejny i jeszcze następny. Przeminęły one bardzo, bardzo szybko. Wiktoria, Maks i reszta trzecio gimnazjalistów zaczęła obgryzać paznokcie.
„To już jutro” – myśleli wszyscy.
Każdemu ogromnie zależało, aby dostać się do wybranej szkoły. To tam czekał ich kolejny etap edukacji i nie tylko. Nowe znajomości, nauczyciele, przedmioty. Wydawało się to dla nich czymś strasznym, ale w głębi serca mieli nadzieję, że wszystko się ułoży.
*z perspektywy Wiktorii.
- Jak wyglądam? – pytałam przygryzając wargę.
- Dobrze! Ile razy mam ci to mówić? Z resztą nie idziesz na żaden wybieg, tylko do szkoły, dowiedzieć się jakie mamy wyniki – mówił śmiejąc się ze mnie Maks.
- Ok. Muszę wyluzować.
- Zdecydowanie musisz.
Po kilku minutach znajdowaliśmy się na korytarzu. Rozejrzeliśmy się dookoła i zauważyliśmy, że każdy siedzi w skupieniu i wlepia swój wzrok w podłogę.
- Cholera… - szeptałam.
- Co znowu?
- Zależy mi… tak cholernie mi zależy, żeby dostać się do tej szkoły. Czuję, że tam jest moje miejsce.
- Wiktoria… myślisz, że mi i reszcie osób, które siedzą obok ciebie nie zależy? Czuję to samo co ty, więc wiem jak jest. Będzie dobrze i damy radę.
- Cały czas tak mówisz… - skomentowałam krótko.
- Bo mam rację!
W tym momencie naszą rozmowę przerwał głos dyrektora, który roznosił się po całym korytarzu. Wszyscy momentalnie spojrzeli w stronę głośnika znajdującego się w rogu.
- Już po nas – powiedziałam cicho i zaczęłam znowu przygryzać wargę.
Mężczyzna ogłosił, że po trzeciej godzinie lekcyjnej mamy zgromadzić się przed sekretariatem i tam pojedynczo wchodząc, poznamy wyniki.
Te 3 godziny były koszmarne. Nauczyciele wypytywali nas, jak się czujemy, co myślimy i czy mamy dobre, czy złe przeczucia. Miałam tego dość.
W końcu o 10.25 zadzwonił dzwonek. Nikt nie drgnął. Twarze wszystkich zaczęły się kręcić wokoło. W końcu wstał Maks, a za nim już wszyscy. Zeszliśmy po schodach i udaliśmy się pod drzwi wyznaczonego miejsca. Ustawiliśmy się w kolejce. Każdy stał i nie odzywał się. Ten stres był tak ogromny, że łzy zaczęły napływać mi do oczu i widziałam tylko to, co najgorsze. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje, ale postanowiłam przywrócić samą siebie do porządku. Stał za mną Maks, przede mną jeszcze 2 osoby… Już jedna… Wyszła Kinga. Miała łzy w oczach i popatrzyła na mnie. Zaczęłam śledzić ją wzrokiem, ale przyjaciel stojący za mną jakby popchnął mnie w stronę drzwi.
Chwyciłam klamkę, głośno przełknęłam ślinę, a serce zaczęło mi walić, jak nigdy.
- Dzień dobry – powiedziałam krótko, wchodząc.
- Drzwi – odpowiedziała kobieta siedząca przy biurku, uśmiechając się do mnie.
- Aa, no tak. Przepraszam – odparłam zmieszana i odwróciłam się w ich stronę. Maks stał tam, popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem i zamknął je.
Stanęłam obok kobiety i sekundę potem dostrzegłam wchodzącego bocznymi drzwiami dyrektora. Wysiliłam się tylko na niewielki uśmiech, po czym schyliłam się i zaczęłam patrzeć w monitor i na papiery.
- To wszystko, gratuluję – odrzekła kobieta.
Ja wyprostowałam się. Oczy prawie wyskoczyły mi z orbit. Zaczęłam patrzeć na dyrektora i na kobietę, a oni na mnie.
- Wszystko w porządku? – zapytał mężczyzna.
- Taaaaaaaaaaaak! – krzyknęłam niezbyt głośno – dziękuję, dziękuję, dziękuję! – mówiłam i przytuliłam się do dyrektora i usłyszałam jeszcze jego śmiech.
Potem wybiegłam za drzwi i od razu zaczęłam wrzeszczeć:
- Jeeeeeeeeest, jest, jest, jest, jest! – prawie płakałam ze szczęścia.
Wszyscy patrzyli na mnie i się uśmiechali.
- Udało się! – krzyknęłam prosto w twarz Maksowi i wskoczyłam mu w ramiona.
- Mówiłem! – odparł głośno i wesoło. Po chwili zobaczyłam, zniecierpliwione twarze innych, więc ogarnęłam się i skierowałam chłopaka do gabinetu.
Sama udałam się do grupki osób, która również znała wyniki. Rozmowa z nimi nie zajęła zbyt dużo czasu, dlatego oparłam się o ścianę, a potem osunęłam się i usiadłam na podłodze. Najpierw schowałam twarz w kolanach sama do siebie się uśmiechając.
Kiedy podniosłam głowę, najpierw usłyszałam, a potem zobaczyłam… Kinga siedziała na oddalonej ławce cała zapłakana. Rozejrzałam się dookoła i postanowiłam wstać.
- Mogę? – zapytałam cicho, kiedy stałam obok dziewczyny.
Ta popatrzyła na mnie. Miała czerwone od płaczu oczy, ale lekko kiwnęła głową na tak.
Kiedy tylko usiadłam koło niej, ta odwróciła się i przytuliła. Ścisnęłam ją mocno i samej zachciało mi się płakać, ponieważ zrozumiałam, co się stało i w jakiej sytuacji się znajduje.
- To wszystko jest bezsensu – mówiła ledwo łapiąc oddech – moje życie jest bezsensu…
- Kinga… nie wiem, co mam powiedzieć, ale dasz radę. Jesteś silna.
- Właśnie w tym problem, że nie jestem. Taka osoba jak ty tego nie zrozumie.
- Coś ze mną nie tak? – spytałam lekko zdziwiona.
- Nie… nie o to chodzi. Ty po prostu masz szczęście. Masz przyjaciół, kochającą rodzinę i to wszystko czego zawsze ci zazdrościłam.
- Kinga… nie mów tak.
- Taka jest prawda – odrzekła cicho i popatrzyła na mnie – te całe 3 lata były dla mnie męką. Miałam nadzieję, że chociaż testy, że nowa szkoła… że przynajmniej to się jakoś ułoży. Myliłam się.
Zapadła cisza. Znowu nie wiedziałam jak ją pocieszyć. Było mi jej tak bardzo żal, tak bardzo jej współczułam, ale nie potrafiłam ubrać tego w słowa. Chwilę potem zauważyłam Maksa. Zerknął na mnie, usiadł i zakrył twarz w dłoniach.
- Idź do niego – usłyszałam.
- Wolę posiedzieć z tobą – odpowiedziałam jej serdecznym głosem.
- Będziesz przeze mnie cała mokra.
- To nic, wyschnie.
Po około 15 minutach dziewczyna postanowiła, że musi przestać. Wiedziała, że płakanie i tak nic nie wskóra. Przytuliłam ją jeszcze raz, bardzo mocno i ucałowałam w policzek.
Zaraz potem podeszłam pod Maksa i kopnęłam go w buta. Ten wstał i zaczął poprawiać włosy.
- Więc? – wykrztusiłam z siebie niepewnie.
- Nie udało się… - powiedział krótko.
- Ale… jak to? – pytałam i miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę płaczem.
- Nie udało się po raz kolejny przebić mojego zdania. Mówiłem, że damy radę, mówiłem! – zaczął prawie krzyczeć i śmiał się.
- Ja cię zabiję! – również krzyknęłam i rzuciłam się na niego.
Tego samego dnia, kiedy spotkałam się z przyjacielem, opowiedziałam mu dokładnie o Kindze. Powiedział, a raczej doradził mi, abym się z nią spotkała i pogadała. W prawdzie mówiąc, nigdy nie zwracałam na niej większej uwagi. Zawsze była uśmiechnięta i miała dobre oceny. Wydawało mi się, że jest ok. Tak naprawdę nie było. Zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro. Weszłam na forum naszej klasy, znalazłam numer Kingi i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Zaczęłam wpisywać kolejne cyfry.
____________________________________________________
nie mam pojęcia, kiedy kolejny rozdział.. na pewno nie jutro. może się okazać, że dopiero w piątek. postaram się szybciej, ale nie wiem czy się uda. mam ten tydzień z deka zawolony nauką, itp, więc chyba rozumiecie.
jeżeli to przeczytacie, zostawcie komentarz. jakikolwiek, proszę. x 

17 komentarzy:

  1. Świetne *.* Zapraszam do mnie http://wanna-be-foreverr-young.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. super czekam na kolejny ;* ;) ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. no to zostawiam ! ;)
    skończyła się denność haha ;D
    naprawdę świetne i zajebiste ! :*
    powodzenia dalej !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się dopiero rozkręcam. xd :*

      Usuń
    2. okay ! ;) a ja sprawdzam, bo.... NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ ;P musiała to monotonia się skończyć i szybko skończyła ;p

      Usuń
  4. SUPER !! CZEKAM ! ;*
    Lusia x_x

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny ;) rozumiem, rozumiem ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. *jakikolwiek komentarz*, a tak ogólnie mam nadzieje, że się okaże, że zły wynik dostała Kinga ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już nie mogę się doczekać piątku :*
    Świetne jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle za***biste <33

    OdpowiedzUsuń
  10. SUPER <3 czekam na jakąś akcje:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham mocno. ♥

    OdpowiedzUsuń