Minął jeden dzień, potem kolejny i jeszcze następny.
Przeminęły one bardzo, bardzo szybko. Wiktoria, Maks i reszta trzecio
gimnazjalistów zaczęła obgryzać paznokcie.
„To już jutro” – myśleli wszyscy.
Każdemu ogromnie zależało, aby dostać się do wybranej
szkoły. To tam czekał ich kolejny etap edukacji i nie tylko. Nowe znajomości,
nauczyciele, przedmioty. Wydawało się to dla nich czymś strasznym, ale w głębi
serca mieli nadzieję, że wszystko się ułoży.
*z perspektywy Wiktorii.
- Jak wyglądam? – pytałam przygryzając wargę.
- Dobrze! Ile razy mam ci to mówić? Z resztą nie
idziesz na żaden wybieg, tylko do szkoły, dowiedzieć się jakie mamy wyniki –
mówił śmiejąc się ze mnie Maks.
- Ok. Muszę wyluzować.
- Zdecydowanie musisz.
Po kilku minutach znajdowaliśmy się na korytarzu.
Rozejrzeliśmy się dookoła i zauważyliśmy, że każdy siedzi w skupieniu i wlepia
swój wzrok w podłogę.
- Cholera… - szeptałam.
- Co znowu?
- Zależy mi… tak cholernie mi zależy, żeby dostać
się do tej szkoły. Czuję, że tam jest moje miejsce.
- Wiktoria… myślisz, że mi i reszcie osób, które
siedzą obok ciebie nie zależy? Czuję to samo co ty, więc wiem jak jest. Będzie
dobrze i damy radę.
- Cały czas tak mówisz… - skomentowałam krótko.
- Bo mam rację!
W tym momencie naszą rozmowę przerwał głos
dyrektora, który roznosił się po całym korytarzu. Wszyscy momentalnie spojrzeli
w stronę głośnika znajdującego się w rogu.
- Już po nas – powiedziałam cicho i zaczęłam znowu
przygryzać wargę.
Mężczyzna ogłosił, że po trzeciej godzinie lekcyjnej
mamy zgromadzić się przed sekretariatem i tam pojedynczo wchodząc, poznamy
wyniki.
Te 3 godziny były koszmarne. Nauczyciele wypytywali
nas, jak się czujemy, co myślimy i czy mamy dobre, czy złe przeczucia. Miałam
tego dość.
W końcu o 10.25 zadzwonił dzwonek. Nikt nie drgnął.
Twarze wszystkich zaczęły się kręcić wokoło. W końcu wstał Maks, a za nim już
wszyscy. Zeszliśmy po schodach i udaliśmy się pod drzwi wyznaczonego miejsca.
Ustawiliśmy się w kolejce. Każdy stał i nie odzywał się. Ten stres był tak ogromny,
że łzy zaczęły napływać mi do oczu i widziałam tylko to, co najgorsze. Nie miałam
pojęcia co się ze mną dzieje, ale postanowiłam przywrócić samą siebie do
porządku. Stał za mną Maks, przede mną jeszcze 2 osoby… Już jedna… Wyszła Kinga.
Miała łzy w oczach i popatrzyła na mnie. Zaczęłam śledzić ją wzrokiem, ale
przyjaciel stojący za mną jakby popchnął mnie w stronę drzwi.
Chwyciłam klamkę, głośno przełknęłam ślinę, a serce
zaczęło mi walić, jak nigdy.
- Dzień dobry – powiedziałam krótko, wchodząc.
- Drzwi – odpowiedziała kobieta siedząca przy
biurku, uśmiechając się do mnie.
- Aa, no tak. Przepraszam – odparłam zmieszana i
odwróciłam się w ich stronę. Maks stał tam, popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem
i zamknął je.
Stanęłam obok kobiety i sekundę potem dostrzegłam
wchodzącego bocznymi drzwiami dyrektora. Wysiliłam się tylko na niewielki
uśmiech, po czym schyliłam się i zaczęłam patrzeć w monitor i na papiery.
- To wszystko, gratuluję – odrzekła kobieta.
Ja wyprostowałam się. Oczy prawie wyskoczyły mi z
orbit. Zaczęłam patrzeć na dyrektora i na kobietę, a oni na mnie.
- Wszystko w porządku? – zapytał mężczyzna.
- Taaaaaaaaaaaak! – krzyknęłam niezbyt głośno –
dziękuję, dziękuję, dziękuję! – mówiłam i przytuliłam się do dyrektora i
usłyszałam jeszcze jego śmiech.
Potem wybiegłam za drzwi i od razu zaczęłam
wrzeszczeć:
- Jeeeeeeeeest, jest, jest, jest, jest! – prawie płakałam
ze szczęścia.
Wszyscy patrzyli na mnie i się uśmiechali.
- Udało się! – krzyknęłam prosto w twarz Maksowi i
wskoczyłam mu w ramiona.
- Mówiłem! – odparł głośno i wesoło. Po chwili
zobaczyłam, zniecierpliwione twarze innych, więc ogarnęłam się i skierowałam
chłopaka do gabinetu.
Sama udałam się do grupki osób, która również znała
wyniki. Rozmowa z nimi nie zajęła zbyt dużo czasu, dlatego oparłam się o
ścianę, a potem osunęłam się i usiadłam na podłodze. Najpierw schowałam twarz w
kolanach sama do siebie się uśmiechając.
Kiedy podniosłam głowę, najpierw usłyszałam, a potem
zobaczyłam… Kinga siedziała na oddalonej ławce cała zapłakana. Rozejrzałam się
dookoła i postanowiłam wstać.
- Mogę? – zapytałam cicho, kiedy stałam obok
dziewczyny.
Ta popatrzyła na mnie. Miała czerwone od płaczu
oczy, ale lekko kiwnęła głową na tak.
Kiedy tylko usiadłam koło niej, ta odwróciła się i
przytuliła. Ścisnęłam ją mocno i samej zachciało mi się płakać, ponieważ
zrozumiałam, co się stało i w jakiej sytuacji się znajduje.
- To wszystko jest bezsensu – mówiła ledwo łapiąc
oddech – moje życie jest bezsensu…
- Kinga… nie wiem, co mam powiedzieć, ale dasz radę.
Jesteś silna.
- Właśnie w tym problem, że nie jestem. Taka osoba
jak ty tego nie zrozumie.
- Coś ze mną nie tak? – spytałam lekko zdziwiona.
- Nie… nie o to chodzi. Ty po prostu masz szczęście.
Masz przyjaciół, kochającą rodzinę i to wszystko czego zawsze ci zazdrościłam.
- Kinga… nie mów tak.
- Taka jest prawda – odrzekła cicho i popatrzyła na
mnie – te całe 3 lata były dla mnie męką. Miałam nadzieję, że chociaż testy, że
nowa szkoła… że przynajmniej to się jakoś ułoży. Myliłam się.
Zapadła cisza. Znowu nie wiedziałam jak ją
pocieszyć. Było mi jej tak bardzo żal, tak bardzo jej współczułam, ale nie potrafiłam
ubrać tego w słowa. Chwilę potem zauważyłam Maksa. Zerknął na mnie, usiadł i
zakrył twarz w dłoniach.
- Idź do niego – usłyszałam.
- Wolę posiedzieć z tobą – odpowiedziałam jej
serdecznym głosem.
- Będziesz przeze mnie cała mokra.
- To nic, wyschnie.
Po około 15 minutach dziewczyna postanowiła, że musi
przestać. Wiedziała, że płakanie i tak nic nie wskóra. Przytuliłam ją jeszcze
raz, bardzo mocno i ucałowałam w policzek.
Zaraz potem podeszłam pod Maksa i kopnęłam go w
buta. Ten wstał i zaczął poprawiać włosy.
- Więc? – wykrztusiłam z siebie niepewnie.
- Nie udało się… - powiedział krótko.
- Ale… jak to? – pytałam i miałam wrażenie, że zaraz
wybuchnę płaczem.
- Nie udało się po raz kolejny przebić mojego
zdania. Mówiłem, że damy radę, mówiłem! – zaczął prawie krzyczeć i śmiał się.
- Ja cię zabiję! – również krzyknęłam i rzuciłam się
na niego.
Tego samego dnia, kiedy spotkałam się z
przyjacielem, opowiedziałam mu dokładnie o Kindze. Powiedział, a raczej
doradził mi, abym się z nią spotkała i pogadała. W prawdzie mówiąc, nigdy nie
zwracałam na niej większej uwagi. Zawsze była uśmiechnięta i miała dobre oceny.
Wydawało mi się, że jest ok. Tak naprawdę nie było. Zrobiło mi się jeszcze
bardziej przykro. Weszłam na forum naszej klasy, znalazłam numer Kingi i
wyciągnęłam telefon z kieszeni. Zaczęłam wpisywać kolejne cyfry.
____________________________________________________
nie mam pojęcia, kiedy kolejny rozdział.. na pewno
nie jutro. może się okazać, że dopiero w piątek. postaram się szybciej, ale nie
wiem czy się uda. mam ten tydzień z deka zawolony nauką, itp, więc chyba
rozumiecie.
jeżeli to przeczytacie, zostawcie komentarz. jakikolwiek, proszę. x
jeżeli to przeczytacie, zostawcie komentarz. jakikolwiek, proszę. x
Świetny <3
OdpowiedzUsuńŚwietne *.* Zapraszam do mnie http://wanna-be-foreverr-young.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńsuper czekam na kolejny ;* ;) ^^
OdpowiedzUsuńno to zostawiam ! ;)
OdpowiedzUsuńskończyła się denność haha ;D
naprawdę świetne i zajebiste ! :*
powodzenia dalej !
ja się dopiero rozkręcam. xd :*
Usuńokay ! ;) a ja sprawdzam, bo.... NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ ;P musiała to monotonia się skończyć i szybko skończyła ;p
UsuńSUPER !! CZEKAM ! ;*
OdpowiedzUsuńLusia x_x
czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńczekam :)
OdpowiedzUsuńświetny ;) rozumiem, rozumiem ;) xx
OdpowiedzUsuń*jakikolwiek komentarz*, a tak ogólnie mam nadzieje, że się okaże, że zły wynik dostała Kinga ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać piątku :*
OdpowiedzUsuńŚwietne jak zawsze <3
Jak zwykle za***biste <33
OdpowiedzUsuńSUPER <3 czekam na jakąś akcje:D
OdpowiedzUsuń'Uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuńLovciam ;*
OdpowiedzUsuńKocham mocno. ♥
OdpowiedzUsuń