wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 2.


Obydwoje biegli bardzo szybko, jednak chłopak zyskiwał niewielką przewagę. W pewnym momencie odwrócił się uśmiechnął i wyciągnął rękę w kierunku Wiktorii. Ta  nic mu nie odpowiedziała, tylko chwyciła jego dłoń i mocno ścisnęła. Popatrzyła w niebo i słyszała tylko szum oraz śmiech Maksa, przez co sama do siebie się zaśmiała.
- Teraz! – krzyknął nagle.

(uznajmy, że na tym gifie jest chłopak i dziewczyna xd)


Po chwili obydwoje znajdowali się już w wodzie. Wynurzyli się z niej, zaczęli się nawzajem chlapać i robić różne dziwne rzeczy.

Po kilkunastu minutach wyszli na brzeg cali mokrzy. Obydwoje początkowo usiedli na pomoście, ale potem stopniowo zaczęli opuszczać swoje ciało w dół. W końcu leżeli już na deskach „mini mola”, a słońce świeciło jakby prosto na nich.
- Mama mnie zabije – skomentowała krótko Wiktoria.
*z perspektywy Maksa.
Szliśmy teraz już powoli z plecakami na ramionach, kierując się w stronę domów. Byłem cały przemoczony, ale nie przeszkadzało mi to specjalnie przy +35˚C w czerwcowe popołudnie. Przez połowę drogi nic nie mówiliśmy, ale miałem wrażenie, że ciągle myślimy o tym samym.
- Pamiętasz jak… - powiedzieliśmy jednocześnie i zaczęliśmy się śmiać.
- Mów – z tym wyszło tak samo.
- Dobra… to pamiętasz jak… - zaczęła mówić Wiktoria, ale przerwałem jej to głośnym śmiechem. – co znowu?! – prawie krzyknęła.
- Twoje czoło – odpowiedziałem krótko.
Dziewczyna popatrzyła na mnie dziwnie, a potem skierowała rękę w kierunku twarzy.
- Co to jest?!
- Chyba jakiś… glon? – mówiłem i dalej się śmiałem. Wyglądała komicznie i dziwiłem się, że zauważyłem to dopiero teraz.
Po kilku minutach doszliśmy do miejsca, w którym musieliśmy się rozstać. Pożegnaliśmy się i udaliśmy się do domów. Kiedy tylko wszedłem do przedpokoju, mama przejechała po mnie wzrokiem. Ja tylko wyszczerzyłem zęby i szybko pobiegłem do swojego pokoju. Zamykając drzwi usłyszałem „Musiało gdzieś mocno padać.”
Około 17 zasiadłem do książek, chociaż nauki prawie w ogóle już nie było. Został jeszcze tydzień do ogłoszenia wyników testów. Zacząłem się denerwować. Bardzo zależało mi, aby dostać się do tego liceum, co Wiktoria. Nie było żadnej innej opcji – ta szkoła albo żadna. Wielkimi krokami zbliżały się też wakacje, które jednak nie zapowiadały się zbyt kolorowo. Nie planowaliśmy z rodzicami żadnego wyjazdu, a ciągłe siedzenie przez  2 miesiące w domu, jakoś zbytnio mnie nie ekscytowało. Najbardziej jednak dobijał mnie fakt, że Wiki z rodzicami i Szymkiem pewnie gdzieś pojadą, a ja będę musiał sam tu gnić.
*z perspektywy Wiktorii.
Siedziałam na kanapie w salonie i czytałam jakąś książkę. Coś jednak cały czas nie dawało mi spokoju i nie mogłam do końca skupić się na jej treści. Rozejrzałam się dookoła, ale wszystko było w porządku. Słyszałam Szymka i tatę grających w jakąś grę oraz mamę rozmawiającą przez telefon. Nie wytrzymałam dłużej w tym stanie i postanowiłam udać się do swojego pokoju na górę. Weszłam do niego odłożyłam książkę, położyłam się w łóżku i wzięłam telefon do ręki. Włączyłam piosenkę, przy której szybko zasnęłam.
Następny dzień minął dosyć szybko. Razem z rodzicami i Szymkiem postanowiliśmy się udać na basen. Mój brat uczył się pływać od 7 lat, za co zawsze go podziwiałam. Zazdrościłam mu tej wytrwałości oraz tego, że przez tak długi czas jeszcze mu się to nie znudziło. Na basenie byliśmy 2,5 godziny. Zleciało to w ekspresowym tempie – jak wszystko ostatnio.

10 komentarzy:

  1. super, teskniłam za Twoimi opowiadaniami <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No fajne,ale to już nie to samo co tamto.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne. Mam nadzieję że dzisiaj będzie nastepna część ! ;* ;) ^^ ♥♡

    OdpowiedzUsuń
  4. to trochę ciekawsze...;) i tak ma być ! pierwsze (krótkie, żeby nie uciec i sprawdzić następne) trochę denne, a drugie ciekawsze. jakby od początku było super, świetne, to koniec był by mega nudny ! dlatego ma być powoli rozkręcany i zaciekawiany ;p

    OdpowiedzUsuń