czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 4.


Maks wrócił do domu w jeszcze gorszym humorze. Najchętniej odizolowałby się teraz od świata i pożył przez chwilę spokojnie – bez żadnych stresów, problemów i trudnych wyborów. Tego niestety nie był wstanie dokonać.
Wieczorem postanowił udać się na spacer i trochę ochłonąć. Poszedł w dobrze znane mu miejsce. Tak naprawdę mało kto o nim wiedział. Najczęściej przebywał tam właśnie Maks i Wiktoria. Tym razem wybrał się tam sam. Kiedy tylko przeszedł przez wąską dróżkę, zarośniętą po obu stronach drzewami, znalazł się już przy małym jeziorze.
Robiło się już ciemno i chłodno. Chłopak usiadł na pomoście, oparł ręce na kolanach i zaczął patrzeć w wodę. Myślał długo. W pewnym momencie położył się i zaczął patrzeć w widoczne już gwiazdy. Niejednokrotnie pojawiał się wtedy na jego twarzy uśmiech…
*z perspektywy Maksa.
Leżąc tak, nie myślałem o niczym albo raczej o nikim innym, niż o Wiktorii. Przypomniało mi się wtedy nasze pierwsze spotkanie. Byliśmy przecież dziećmi, byliśmy mali, nie myśleliśmy na poważnie. Pamiętałem wszystko dokładnie. Każde słowo i każde wydarzenie, które je poprzedziło, wszystkie ruchy. Nawet nie byłem tego świadomy, ale chyba dopiero teraz zaczęło do mnie to wszystko docierać.
„Gdyby nie ty, nie byłoby jej” – pomyślałem w między czasie, przypominając sobie zrozpaczoną mamę Wiktorii.
Było lato. Mieliśmy po 5 lat. Pamiętam, że kiedy byłem jeszcze mniejszy mama zawsze przychodziła ze mną tutaj, siadaliśmy wieczorem i ona opowiadała mi różne historie. Pewnego dnia postanowiłem przyjść tu sam. Rodzice nawet nie wiedzieli, że wyszedłem z domu. Dobrze już znałem to miejsce, dlatego byłem przekonany, że nic mi się tu nie stanie. Na początku szedłem powoli, z rękoma w kieszeni i pogwizdywałem sobie jakąś melodię. Kiedy doszedłem do małego lasku, minąłem dróżkę i sięgnąłem wzrokiem na pomost, zauważyłem tam jakąś dziewczynę. Lub raczej małą dziewczynkę. Skakała, biegała, a w gruncie rzeczy wyglądała tak, jakby tańczyła. W pewnym momencie zaczęła robić wielkie ukłony, stojąc na samym przedzie  „mini mola.” Usłyszałem za mną czyjeś kroki, więc odwróciłem się, ale nikogo tam jeszcze nie widziałem. Kiedy skierowałem głowę w poprzednim kierunku – dziewczynki już tam nie było. Wyszedłem zza drzew i usłyszałem krzyki oraz zobaczyłem unoszące się nad wodą ręce. Pobiegłem na pomost i dostrzegłem, że ona się topi. Byłem małym, bezradnym dzieckiem, ale pierwsze, co wleciało mi do głowy, to to, żeby pobiec tam i ją uratować. Zacząłem przebierać moimi krótkimi nogami, aż w końcu wskoczyłem do wody. Nie umiałem wtedy do końca perfekcyjnie mówić, a co dopiero pływać, ale wskoczyłem do tej wody jak jakiś oszołom. Nie wiem nawet jak, ale podpłynąłem pod nią i chwyciłem ją. Była bezpieczna. Popatrzyłem wtedy na mini Wiktorię – była cała zapłakana i ciężko oddychała. Usłyszeliśmy wtedy obydwoje jakieś głosy. Przyszło mi do głowy, że to może być osoba, której wcześniej wypatrywałem – nie myliłem się. Była to młoda kobieta. Bardzo panikowała, ale spokojnym ruchem wyciągnęła mnie i Wiktorię z wody. Dziewczynka od razu przytuliła się do mamy, co stwierdziłem po ich zachowaniu, i płakała jeszcze mocniej, a ja stałem obok patrząc na moje mokre ciuchy. Nie wiedziałem i nie myślałem o tym, że zostałem przez to takim małym bohaterem. Nie wiedziałem też, że robiąc to wszystko, ratuję tak naprawdę moją przyszłą siostrę…
Z biegiem czasu dorastaliśmy, zmienialiśmy się, ale mimo tego, zawsze trzymaliśmy się razem. Nie było dnia, w którym nie poszlibyśmy na spacer, nie pobawilibyśmy się. Po niemalże 2 latach nie wyobrażaliśmy sobie już życia bez siebie. Ta więź między nami była zbyt silna. Te całe wydarzenie, te kilka minut, w ciągu których mogło dojść do tragedii… dzisiaj Wiktoria o tym nie wie… To nie tak, że ona zapomniała. Tego nie byłaby nawet w stanie zrobić.
Gdy miała 12 lat, doszło do małego wypadku. Została potrącona, kiedy jechała na rowerze. Nie stało się jej nic oprócz tego, że miała mocne obrażenia głowy. Była w śpiączce przez 3 dni. Pamiętam doskonale jak ślęczałem przy jej łóżku z rodzicami - moimi albo jej. Nie chciałem odchodzić nawet na krok. Po tych 3 dniach, które wydawały się być wiecznością - w końcu się obudziła, ale nie pamiętała niektórych rzeczy. Udowodniłem sam sobie, że tej sytuacji związanej ze mną także nie kojarzy.
Jest mi ciężko ukrywać to przed nią, ale jej rodzice prosili mnie o dyskrecję. Może kiedyś pozna prawdę…
***
Maks zaczął się podnosić i oparł się na łokciach. W końcu wstał i zaczął kierować się ku małemu laskowi. W pewnym momencie zatrzymał się. Odwrócił najpierw głowę, a potem całego siebie i patrzył na to, co miał przed sobą. Niespodziewanie, energicznym ruchem zaczął ściągać koszulkę. Rzucił ją w bok, a sam zaczął biec. Wkroczył na pomost i wybił się z niego, tak daleko, jak tylko mógł. Potem… znikł gdzieś w ciemnościach wody. 
_____________________________________________
pewnie znowu powiewa nudą i nic się nie dzieje.. no tak - wiem.
ale kurcze... to dopiero 4 rozdział. dopiero zaczęłam pisać to opowiadanie, więc nie zamierzam go jeszcze kończyć. uważam, że jest czas, aby rozwinąć jakieś wydarzenia i akcje. w tamtym opowiadaniu od początku raczej coś tam się działo. ale to opowiadanie, to nie tamto opowiadanie.. :) x

7 komentarzy:

  1. Jak zwykle świetne ;). Czekam na więcej ;).

    Zapraszam do siebie: http://do-konca-zycia-i-jeden-dzien-dluzej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, super! Cały czas coś nowego... Bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. spoko spoko. rozumiemy. moze teraz i nic sie nie dzieje ale potem bd pewnie bomba :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następne rozdziały ?
    Już nie mogę się doczekać ^^
    Jeszcze raz KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  5. zmień wygląd bloga, bo jak się czyta to aż oczy bolą ^^
    ŚWIETNIE PISZESZ <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny blog *.* Zapraszam na mojego bloga o Nelly i One Direction . Jesli ci się spodoba liczę ze go zaobserwujesz i zostawisz komentarz .http://i-know-than-he-is-the-only-one.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. i git.. ;) ciekawyyy !]
    i czekamy !

    OdpowiedzUsuń