sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 87


*Z perspektywy Wiktora.
Rzuciłem gdzieś telefon, wybiegłem z łóżka, ubrałem pierwsze lepsze ciuchy, jakie znalazłem i szybko zbiegłem po schodach, zakładając buty i kurtkę. Wskoczyłem do auta jeszcze na pół śpiący. Wcisnąłem gaz i pojechałem po Kubę. W międzyczasie dzwoniłem do niego z jakieś 20 razy, aż w końcu odebrał.
- Kuba, stoję pod tobą. Ubieraj się i jedziemy, chodzi o Olę i Julkę. Ruszaj się i do auta!
Po 5 minutach, które teraz jednak ciągnęły się jak nigdy, do samochodu wparował Kuba.
- oj stary. - powiedziałem i zaśmiałem się, ponieważ chłopak wyglądał jak jakieś zombie.
Kiedy od domu dziewczyny dzieliło nas jakieś 500 metrów, zatrzymaliśmy się i dalszą drogę przebyliśmy pieszo. Szliśmy bardzo powoli, starając się nie robić żadnego hałasu. Byliśmy co raz bliżej, ale wiedzieliśmy, że nie możemy się teraz zdradzić. Minęło 5 minut i staliśmy pod murowanym ogrodzeniem. Zaczęliśmy się mozolnie rozglądać.
- u dziewczyn w pokoju świeci się światło! – powiedział od razu Kuba. – ku*wa. Drzwi są otwarte, szybko!
W tym momencie nie zastanawialiśmy się już nad niczym. Wzięliśmy nogi za pas i wbiegliśmy do środka. Rozglądaliśmy się uważnie, ponieważ Marcel mógł być wszędzie.
- otwieraj. – odparł chłopak, kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami do pokoju, gdzie były dziewczyny.
Popatrzyłem na niego, a zaraz potem delikatnie chwyciłem klamkę i gwałtownie otworzyłem drzwi.
Zobaczyliśmy wtedy Julkę i Olę, siedzące na podłodze. Były związane, a na ustach miały taśmę.
- zostaw je! Po*ebało cię?!  – zaczął krzyczeć od razu Jakub.
Miałem podobnie jak on wbiec już w głąb pokoju, ale nagle… zacząłem się jakby dusić. Moje serce biło tak szybko, że nie byłem w stanie tego opanować! Cały zaczęłam się chwiać i mieniło mi się w oczach, a w dodatku wszystko dookoła się kręciło.
- stary co z tobą? – podbiegł do mnie Kuba i chwycił mnie za ramię. – Wiktor… powiedz coś! Ej!
*z perspektywy Kuby.
Patrzyłem na przyjaciela i nie wiedziałem kompletnie co mam zrobić! Wyglądał tak, jakby zaraz miał zaliczyć zgon. Odwróciłem się w stronę dziewczyn, którym również muszę pomóc. Potem znowu skierowałem wzrok na kumpla, a sekundę po tym na Marcela. Stał jak wryty i patrzył na Wiktora.
- o co biega? – zacząłem niepewnie. – Wiktor, powiedz coś!
- on… - mówił cicho i wskazał palcem na wroga.
- co on? Tak to Marcel, tak to po to tu przyjechaliśmy. Tak, to on jest tym niebezpiecznym kolesiem. Tak! To przed nim musimy uratować dziewczyny, które tam siedzą i czekają na nas. – prawie krzyczałem mu w twarz, ale w końcu nie wytrzymałem, bo nie otrzymałem żadnej odpowiedzi i podszedłem pod dziewczyny, pomagając im, uważając przy tym na ruchy nieprzyjaciela.
- nie, to nie żaden Marcel… to mój brat…
- co proszę…? – wstałem, a za mną dziewczyny, z którymi już było w porządku. – Wiktor… - mówiłem i patrzyłem na niego jak na kosmitę.
- to… - powiedział teraz jakby trochę żywiej i zaczął zbliżać się do Marcela, wyciągając do niego ręce, chcąc się jakby przytulić. Ten jednak momentalnie wyciągnął coś z kieszeni. Był to nóż…
- stój. – odparł stanowczo. – nie chcę cię znać… - teraz powiedział jakby z przejęciem w głosie i opuścił rękę.
- Konrad…
- Konrad? – zapytaliśmy z Julką i Olą równocześnie. – chyba Marcel… - dokończyłem.
- nie, nie Marcel. – powiedział chłopak, usiadł na łóżku i zakrył twarz dłońmi. – zmieniłem imię…
- i nazwisko… - dodał Wiktor.
W tym momencie… Konrad podniósł się i zaczął chodzić po pokoju mówiąc w stronę naszego przyjaciela. My natomiast - cała trójka, staliśmy i wpatrywaliśmy się w nich otwierając szeroko oczy. Nie wierzyliśmy w to, co się dzieje.
- musiałem odejść. Rodzice zawsze… zawsze woleli ciebie. Kiedy się tylko urodziłeś, mnie odrzucili w kąt. Zajmowali się ukochanym malutkim synusiem. Ja zostałem sam. Zawsze tak było. Ale kiedy dorosłem, przejrzałem na oczy. Wiedziałem, że muszę uciec. Wiedziałam, że nie jestem w dobrym miejscu. Miałem wszystkiego po dziurki w nosie. To ciebie zawsze chwalili, tobą bardziej się zajmowali… nie mogłem tak dłużej, musiałem zwiać. – mówił Mar… Konrad, a Wiktor miał oczy przeszklone łzami, a nawet kilka z nich było widocznych na jego policzku. – zaraz po tym jak uciekłem, zmieniłem imię i nazwisko. Chciałem po prostu żyć od nowa i mieć wszystko gdzieś. Na początku było fajnie… potem zaczęło się wszystko sypać. Miałem dziewczynę, super dziewczynę… kochałem ją mocno i kocham nadal, ale… wywalili mnie z pracy. Załamałem się, nachlałem i puściłem z jakąś… inną. Ona się dowiedziała. Byłem pewny, że nie da mi już szansy. Potem już żyłem z dnia na dzień. Miałem wszystko jeszcze bardziej gdzieś. Poznałem dziewczyny. – wtedy rzucił wzrokiem na Julkę i Olę. – potem zachowywałem się jak skończony idiota. Przynajmniej się nie nudziłem. Wydawało mi się to wszystko fajne, do czasu…
Wszyscy teraz milczeli, bo nikt nie był w stanie nic powiedzieć. Wiktor przeżywał szok. Podobnie z resztą jak my. Chłopak, który groził mi, mojej dziewczynie, z którym się biłem, który był tak niebezpieczny… okazuje się być bratem mojego najlepszego kumpla.
- ja… - zaczął mamrotać Konrad. – przepraszam Was, wszystkich… po prostu mi głupio. – w tym momencie poprawił swoje loki i udał się w kierunku drzwi.
- zaczekaj… - pobiegł za nim Wiktor.
- puść mnie stary. Nie warto się mną przejmować. – i wyszedł…

9 komentarzy:

  1. Jesteś świetna ;) Kiedy napiszesz kolejną część ?? ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG ! To jest cudowne. ♥ Masz talent i w ogóle jesteś taka zajebista ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego się nie spodziewalam ;) Świetnie brawo mała ! :D ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestes wspaniala kiedy naatepna czsesc????:)

    OdpowiedzUsuń
  5. KIEDY DODASZ NOWY ROZDZIAŁ?:C <333

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy następną część ? ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. już jest następna! :) xx

    OdpowiedzUsuń