środa, 6 lutego 2013

Rozdział 88


*z perspektywy Julki.
Rano obudziłam się, podniosłam na łokciach i próbowałam cokolwiek sobie przypomnieć.
Zaczęłam kręcić głową i zauważyłam Olę, która jeszcze  spała. Powoli i cicho, wstałam z łóżka, ubrałam kapcie i powędrowałam do łazienki, a potem do kuchni. Wtedy uświadomiłam sobie, co stało się kilka godzin temu, tu u mnie  w domu. Marcel… nie, nie Marcel, Konrad… - musiałam poprawić sama siebie, okazał się być bratem Wiktora, co wywołało we wszystkich wielki, ogromny szok. Tego samego dnia w godzinach popołudniowych, cała nasza czwórka udała się do zaprzyjaźnionej pizzeri. Spędziliśmy tam około półtorej godziny. Przez połowę czasu rozmawialiśmy o tym, co zaszło wcześniej. Wiktor zwierzył się nam, że był okropnie zdziwiony, zdenerwowany i zrozpaczony. Nie powiedział rodzicom, bo obiecał sobie, że „znajdzie Konrada i razem z nim wróci do domu.” To wydarzenie, a właściwie jego wspominanie ciągnęło się przez kilka następnych dni. Właściwie, do zakończenia ferii zostało nam jeszcze 3 dni i 3 noce.
Minęły one szybko – zdecydowanie za szybko. Byliśmy na łyżwach, chodziliśmy na spacery i robiliśmy jeszcze wiele innych rzeczy.
*z perspektywy Oli.
- tutaj… to też on.
- dużo tego…
- dużo?
- a nie?
- zdecydowanie za mało…
Siedzieliśmy u Wiktora w domu i przeglądaliśmy stare albumy. Była tam masa zdjęć Wiktora z bratem, jednak dla niego wciąż nie była to zadowalająca ilość.
- Wiktor… znajdziemy go.
- chciałbym go znaleźć już teraz. Chciałbym, żeby to było prostsze.
- jedźmy tam, może akurat… - mówiłam, mając na myśli ponowne udanie się do kamienicy, gdzie kiedyś mieliśmy do czynienia jeszcze z Marcelem. – tak, jedźmy. – dokończyłam stanowczo.
Po paru minutach siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy w odpowiednim kierunku. W radiu leciała eska i jakaś piosenka, która chyba się kończyła – nie znałam jej. Po niej była jeszcze jedna, a potem następna… momentalnie usiadłam prosto, popatrzyłam przed siebie i nie wiem jakim cudem, ale zaczęłam cicho płakać, a właściwie łzy same zaczęły wypływać mi z oczu. Usłyszałam jedynie 10 sekund piosenki „A thousand years”, ale to w zupełności mi wystarczyło. Zawsze kojarzyła mi się i na zawsze będzie mi się kojarzyć z Dawidem… pamiętam doskonale ten dzień, kiedy zabrał mnie na piknik, wrzucił do basenu, pokazał ogromny napis, puścił krótki filmik i zaprosił tylu znajomych. Kiedy o tym wszystkim myślałam, nieświadomie zaczęłam ryczeć – bo inaczej nie dało się teraz tego nazwać. Wiktor chyba cały czas coś do mnie mówił, ale ja słyszałam tylko i wyłącznie tę piosenkę - nic więcej… tylko ją. Nie wiem ile czasu to wszystko trwało, ale w pewnym momencie zatrzymaliśmy się, chłopak wysiadł z auta i otworzył moje drzwi.
- Ola… co się dzieje?! – pytał nerwowo i złapał mnie za rękę.
Ja jedynie wysiliłam się na to, aby na niego popatrzeć. Nie wiedział o co chodzi, bo nie miał jak wiedzieć… wysiadłam powoli z auta z jego pomocą i przytuliłam się do niego, dalej płacząc.
- ciiiii. Spokojnie. Nie płacz… - powtarzał cały czas cichym, troskliwy głosem.
Minęło około 5 minut… nie potrafiłam przestać. Tak bardzo teraz to wszystko mnie bolało… akurat teraz.
- co się dzieje? – pytał chłopak, kiedy trochę się uspokoiłam.
- ta piosenka…
- coś z nią nie tak?
- nie… jedźmy, opowiem ci. – postanowiłam i tak też zrobiłam.
Wszystko opowiedziałam Wiktorowi dokładnie, ze szczegółami. Cała się trzęsłam i jąkałam się, ale udało mi się… postanowiłam jednak, że to nie odpowiedni moment, żeby płakać, więc ogarnęłam się i próbowałam na chwilę zapomnieć.
Po około 15 minutach byliśmy już pod kamienicą. Wysiedliśmy z auta, złapaliśmy się za ręce i poszliśmy.
Stanęliśmy przed średnio wysokim, szarym budynkiem i otworzyliśmy drzwi, które okropnie skrzypiały. Następnie cicho po schodach udaliśmy do góry. Kiedy stanęliśmy na odpowiedniej klatce, zadzwoniliśmy dzwonkiem do drzwi. Cisza… czyjeś kroki… zauważyliśmy również po chwili, że klamka powoli ulega naciskowi. Po kilkunastu sekundach, naszym oczom okazał się Konrad…
- nie, błagam! – zaczął krzyczeć i momentalnie chciał z powrotem zamknąć drzwi. Nie udało mu się to, ponieważ Wiktor zdążył je przytrzymać.
- porozmawiajmy, proszę. – mówił chłopak, a jego brat dalej nie ustępował.
- zostawcie mnie!
- puść te cholerne drzwi albo za chwilę w ogóle ich nie będzie!
W tym momencie Konrad faktycznie puścił je i popatrzył na nas.
- możemy? – zapytałam spokojnym i opanowanym głosem.
Ten bezradnie wskazał gestem ręki, abyśmy weszli do środka. Zaniemówiliśmy, po pierwszych 3 krokach zrobionych w głąb mieszkania…

13 komentarzy:

  1. chyba się pomyliłaś. To był Marcel nie Michał :) ale fajny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ty naprawdę masz 13 lat ?! Piszesz jak byś to robiła od zawsze ;). Jesteś genialna pa prostu :). Jak ja bym chciała tak umieć pisać ;). Jeeeej <3.

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe ja nawet tego nie zauwazylam ze tam jest michal ;d za bardzo sie wczytalam xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Może cię i nie zdziwię,ale styl pisania masz podobny do pewnej autorki, a mianowicie Maggie Stiefvater. Piszesz tak lekko jakbys sama to przeżywała i wiedziała dokładnie jak ta historia się dzieje i co będzie dalej. Powiem ci, że ona napisała trylogię, która była bestselerem, a więc spróbuj napisać książkę, a w wieku 16 lat (czyli jak będziesz miała prawo do pracowania, lecz niezbyt ciężkiego) spróbuj za pomocą jakiejś autorki wydać książkę. Sama znam pewną niezbyt znaną autorkę, więc nawet można się zwrócić o pomoc do kogoś kto zna jakiegoś burmistrza czy coś, bo z pewnością przy zobaczeniu tylu odsłon bloga i tych wielu komentarzy (pozytywnych) pozwolą chociaz spróbować. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiele razy myślałam już o napisaniu książki.. miałam różne myśli, bo z jednej strony byłoby to niezmiernie fajne, ale z drugiej trzeba w to włożyć masę pracy. nawet w głowie miałam już pomysł na treść.. ale nie jestem do końca pewne czy dałabym z tym już teraz radę, bo jednak książka powinna być książką, a nie jakimś byle czym. :)

      dziękuję kochana :*

      Usuń
    2. ale te opowiadania co tutaj piszesz sa naprawde bardzo,bardzo dobre i to wcale nie jest byle co ! wydaj ksiazke z tymi opowiadaniami , a gwarantuje ci ,ze ja kupie !

      Usuń
    3. Na pewno dałabyś sobie radę tym bardziej, że masz tyle rozdziałów, wiele odsłon i dobre oceny, a więc wystarczy troszkę przerobić to opowiadanie na książkę i wymyślić koniec i już jest pomysł. Praca, pracą, a w to nie włożyłaś pracy, że się boisz? Przemyśl to jeszcze parę razy, a z pewnością kiedyś się uda :)

      Ps. Nie dziękuj, ja tylko coś wytłumaczyłam :)

      Usuń
  5. jesteś Boska !!! jeju no KOCHAM CIE !!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. tak. mam jeszcze 13 lat :) dokładnie za 15 dni, zacznę 14. huhu :D

    ja Was kocham bardziej, bo gdyby nie Wy, to nic by z tego nie było! dlatego ogromnie się cieszę, że jesteście.. nigdy nie odchodźcie <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też uważam, że powinnaś wydać książkę ;). Mało tego, z chęcią polecę do księgarni ja kupić ;d. A nawet i z trzy od razu ;d. Na zapas ;). Nawet jeśli teraz nie czujesz się na siłach to zawsze możesz spróbować, chociażby po to aby przekonać się jak to jest :).


    A tak korzystając z okazji to... kiedy kolejna część opowiadania ;>? Przepraszam ze pytam, wiem ze nie lubisz tego, ale nie mogę się już doczekać ;d.

    OdpowiedzUsuń
  8. :**
    dzisiaj kolejna część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. super ;) juz sie nie moge doczekac ;)

      Usuń