piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 93


*z perspektywy Julki.
- ja pierdziele… - mówił Kuba, kiedy zobaczył zdjęcie, które otrzymałam od Amandy. – mam pomysł.
- jaki? – pytałam.
- zapomnijmy o niej i o tym wszystkim, co było z nią związane. Błagam Was… mam jej serdecznie dość.
- nie poddała się po tak długim czasie, co będzie dalej?
- nie wiem, nie obchodzi mnie to…
Kuba wydawał się być w tym momencie lekko zdenerwowany i przygnębiony. Po chwili skończyliśmy temat, dokończyliśmy jeść i wróciliśmy do domów.
Następnego dnia, a był to pierwszy dzień w szkole po feriach, lekcje leciały nam bardzo powoli. W końcu jednak z Olą doczekałyśmy się godziny 14. Wyszłyśmy z szatni razem z Patrykiem. Był uśmiechnięty i zadowolony jak nigdy, a to stawało się co raz bardziej podejrzane.
- czemu cały czas się śmiejesz? – zapytała go Ola, kiedy zaczęło wydawać nam się, że on po prostu głupieje.
- jaram się jutrzejszym dniem, dziewczynki moje.
- ta… nie ma to jak jarać się wtorkiem. Jesteś genialny Patryk. – odpowiedziała mu natychmiast przyjaciółka.
Ja natomiast dokładnie przeanalizowałam wypowiedź naszego kolegi i stanęłam w miejscu.
- a tobie co? – wymamrotali równocześnie od niechcenia.
- fuck! – prawie krzyknęłam i zaczęłam się śmiać ze mnie i z Oli.
Podbiegłam pod nią i na ucho szepnęłam jej – „jutro 14 luty.” To wystarczyło w zupełności. Popatrzyła na mnie, na Patryka i stuknęła się w czoło.
- wiem… jesteśmy dziwne.
Po około 10 minutach, rozeszliśmy się z Patrykiem. Poszedł on w innym kierunku, ponieważ musiał załatwić jeszcze jakąś sprawę.
- dobra… - mówiłam i usiadłam na ławce, przy alejce, którą wędrowałyśmy. – co kupujemy?
- mnie nie pytaj, nie znoszę kupować prezentów. – mówiłam z grymasem na twarzy.
- może, może, może… chodźmy do jakiegoś sklepu i kupmy im bombonierki.
Tego zdania nie skomentowałam, a jedynie popatrzyłam na przyjaciółkę i obydwie zrobiłyśmy dziwne miny.
- musimy wymyślić coś fajnego, oryginalnego i ciekawego.
- już wiem! – wyparowałam. – kupmy im takie duuuże misie. Na pewno się ucieszą!
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Zerknęłam szybko na ekran i z uśmiechem na twarzy nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- hej kochanie. – usłyszałam.
- siemeczka misiek, co tam?
- jest sprawa…
- jaka? – dopytywałam.
- jutro… - zaczął niepewnie mówić chłopak.
Po kilku sekundach Oli telefon również zadzwonił. Domyśliłam się, że był to Wiktor. Po skończonych rozmowach okazało się, że cała nasza 4 gadała o tym samym. Jutro, o godzinie 15, za Krakowem, mamy przyjść i bla bla bla. Kilka godzin potem dowiedziałyśmy się, że Klaudia, jak i Kasia dostały podobny telefon od swoich partnerów. Wiedziałyśmy, że chłopcy coś kombinują - tym bardziej, że jutro Walentynki.
*z perspektywy Kuby.
Nasze przygotowania szły teraz pełną parą. Do godziny 22.40 siedzieliśmy u mnie w domu i mieliśmy nadzieję, że jutro wszystko wyjdzie idealnie. Byłem ja, Wiktor, Patryk oraz Konrad, który również chciał zrobić prezent swojej dziewczynie (Kasi).
Kiedy wieczorem wracałam z łazienki zauważyłem, że mama leży na kanapie, a Mateuszek siedzi pod oknem. Była 11 w nocy, więc ten widok mnie nie zadowolił. Przykryłem  mamę kocem, a Matiego wziąłem na ręce. Popatrzył on na mnie, ja uśmiechnąłem się do niego, a on wskazał palcem za okno. Poczułem jakiś dziwny ucisk w sercu, ponieważ mój 3-letni braciszek patrzył właśnie na oczko wodne. Po kilkunastu sekundach przytuliłem go do siebie mocno, potem zrobiłem mały krok i usłyszałem z ust Mateusza – „papa tato.” Łzy stanęły mi w oczach, a kilka z nich niestety albo i stety wypłynęło na zewnątrz. Położyłem małego w łóżku i sam udałem się do pokoju. Zanim zasnąłem minęło sporo czasu, ale w końcu udało mi się.
Rano obudziło mnie coś dziwnego, jakby ktoś chlapał czymś po mnie. Otworzyłem najpierw jedno oko, a potem drugie. Podniosłem się na łokciach, a obok mnie stał Mati z małą sikawką w ręce.
- ojj kochany, chyba ci się dni pomyliły. Wypad mi z tym stąd. – powiedziałem, wyskoczyłem z łóżka i zacząłem go łaskotać.
Mama przygotowała na śniadanie naleśniki, więc szybko wsunąłem je, a potem udałem się do szkoły. Miałem dzisiaj tylko 4 lekcje, które bardzo szybko zleciały. o godzinie 13.15 razem z chłopakami, tj. z Wiktorem, Patrykiem i Konradem spotkaliśmy się w… jak to nazwaliśmy – Dolinie Miłości i Stawów. Jak to my, musieliśmy wymyślić inteligentną nazwę. Zaczęliśmy wszystko przygotowywać i co chwilę zerkaliśmy na zegarki. Sami nie wiedzieliśmy czemu, ale zaczęliśmy się trochę stresować. Mieliśmy jednak nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Punkt godzina 15. Siedzimy, patrzymy i czekamy – dziewczyn nie ma. 15.10 – nic, 15.20 – cisza. W końcu o 15.30 usłyszeliśmy jakieś krzyki. Zaczęliśmy się uśmiechać, ponieważ byliśmy pewni, że idą to nasze rozbawione dziewczynki.
Pierwsze co zobaczyliśmy nad i przed nami (ponieważ stały one na niewysokiej górce) to czerwone plamki. Julka, Ola, Klaudia i Kasia były całe ubrane na czerwono. Po chwili wyciągnęły zza siebie duże serca, które razem połączone tworzyły napis „Ko-cha-my-Was!” Nasze buzie nie zamykały się, a uśmiech nie znikał nawet na sekundę. Dziewczyny patrzyły i posyłały nam buziaczki. Po kilku minutach zeszły do nas, na dół, a ich miny wskazywały na to, że były zachwycone.
*z perspektywy Oli.
Patrzyłyśmy to na chłopaków, to na staw, to na namiot. Jeziorko było ze wszystkich stron otoczone małymi, czerwonymi świeczkami. Wspomniany natomiast namiot był niewielki, ale również cały czerwony. Byłyśmy ogromnie ciekawe, co znajduje się w środku. Kiedy w końcu otrząsnęłyśmy się, zbliżyłyśmy się do chłopaków, a oni do nas i pocałowaliśmy się. Składaliśmy sobie nawzajem życzenia z okazji Walentynek.
Po kilku minutach, jakby z góry zaczęły dochodzić dziwne dźwięki. Początkowo wpadło mi do głowy, że to jakieś większe, cofające auto. Ten pomysł jednak szybko wyrzuciłam z głowy. Zaczęliśmy rozmawiać, a po chwili chłopcy złapali nas za ręce i zaczęli patrzeć głęboko w oczy, zachowując powagę. Usłyszałam kolejno.
- Julia.
- Aleksandra.
- Klaudia.
- Katarzyna.
- jesteście dla nas najważniejsze i już na zawsze tak pozostanie. – to, cała 4 naszych oszołomów wypowiedziała razem.
Nie minęło 10 sekund, kiedy… wszystkie zaczęłyśmy krzyczeć i śmiać się w niebogłosy.
Z nieba leciały małe serduszka, które spadały na nas i obok nas. Nie mogłyśmy się na to napatrzeć. W gruncie rzeczy – wszyscy, jakoś po kolana, byliśmy zatopieni w sercach. Kiedy popatrzyłyśmy w górę, zobaczyłyśmy 3 wywrotki. Patrzyłyśmy dziwnie na chłopaków, ale zaczęłyśmy ich przytulać, całować, skakać dookoła nich, zacieszając się tym, co wydarzyło się przed chwilą.
Kiedy te emocje nieco już opadły, udaliśmy się do namiotu. Zobaczyłyśmy tam stół i masę jedzenia. Spędziliśmy tam około godziny. Wieczorem, kiedy było już ciemno, chłopcy zabrali nas na zewnątrz i nieśli coś ze sobą w rękach.
- tak… to są lampiony szczęścia. – powiedział Konrad i objął ramieniem Kasię.
Chłopcy zaczęli je odpalać. Było ich 4 – jeden na każdą parę. Trzymaliśmy je dwójkami, pilnując, aby za wcześnie nie uciekły nam z rąk.
- uwaga! Puszczamy na trzy…czte…ry!
W tym momencie wszyscy zobaczyliśmy, jak nasze lampiony unoszą się ku górze. Leciały powoli i początkowo były bardzo widoczne. Po kilku minutach byliśmy w stanie dostrzec tylko małe punkciki. To wszystko było takie magiczne… i wspaniałe.
- mówię teraz w imieniu wszystkich… chcieliśmy wam przez to powiedzieć. – zaczął mówić Kuba. – że nasza miłość do was nie skończy się nigdy… te lampiony wypaliły się, ale nie zniknęły. Spadły sobie gdzieś daleko i leżą. Nie znikły i nie znikną. Nasze uczucia też… też nigdy nie znikną.
______________________________________
KLIK *.*  LOVE IT <3
do każdego z Was, wysyłam taki lampionik. mwaaah :*

10 komentarzy:

  1. dawaj następny rozdział ;-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuniu bombowe.. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy Następny...?? *.* <3 ps kocham sie dziewczyno..!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdziaał jest po prostu MEGA ! Czytam go już chyba 3 raz i nie mogę przestać . Jesteeś cudownaa . : *

    OdpowiedzUsuń
  5. dzisiaj będzie następny. też pewnie koło 21 :)
    nie, nie, nie. to ja kocham Was x

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny *,*
    czekam na nexta ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku śliczne:* a Ciebie Moniko po prostu kocham,i masz ode mnie milion takich lampioników!<3

    OdpowiedzUsuń
  8. od godziny 11 do teraz siedziałam i jak głupia czytałam wszystkie rozdziały. jesteś genialna ! strasznie się wciągnęłam i z niecierpliwości czekam na więcej. masz talent naprawdę, trzymam za ciebie kciuki, za to żebyś w przyszłości wydała własną książke, bo masz potencjał ! pozdrawiam gorącą :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jeeju :') jesteście najx1000000000000000000000000lepsi <3

    OdpowiedzUsuń