piątek, 6 września 2013

Rozdział 67.

*z perspektywy Wiktorii. 
Położyłam się w łóżku. Zaczęłam myśleć, że to koniec, ale nie chciałam poddać się do końca. 
Kiedy tylko obudziłam się rano musiałam szybko wstać i ogarnąć się, bo mieliśmy śniadanie. 
Kiedy wychodziłam z pokoju akurat przechodził Tomek. 
- Zaczekaj... - powiedziałam i złapałam go za rękę. 
Ten wyrwał się i odwrócił.
- Co?
- Bo... 
- Idę jeść - chłopak nawet na mnie nie popatrzył i odszedł.
Zostałam sama na środku korytarza. 
- Chodźmy - usłyszałam nagle za sobą. Była to Martyna.
- Nie mam już siły - wyszeptałam schodząc po schodach.
Po niedługim czasie wyszliśmy z hotelu. Zostało nam jeszcze 9 dni pobytu w Paryżu. 
- Jak chcesz go znaleźć?
- Nie wiem... Wrócę do domu i... Zacznę szukać.
- Przecież to jest nierealne. Świat jest ogromny, jest jakoś 7 miliardów ludzi i gdzieś tam jest ten cały Maks. Sama pomyśl - mówiła Martyna.
- Dzięki za wsparcie...
Od 15 mieliśmy czas wolny. Postanowiłam sama pospacerować. Była wspaniała pogoda. W tej jednej chwili miałam ochotę zostać tu na zawsze. 
- Pójdziesz ze mną - ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. W głosie rozpoznałam chłopaka, z którym rozmawiałam kilka dni temu.    
- Czego ode mnie chcesz, jak mnie znalazłeś i kim jesteś?
- Zrobisz to, co ci każę i będziesz wolna.
- Błagam, puśc mnie... - mówiłam jeszcze spokojnie, ale moich policzkach już spływały łzy. Bałam się. 
- Czemu miałbym cię zostawić?
- Mam wystarczająco dużo problemów, naprawdę. Moje życie w ostatnim czasie zmieniło się... Wszystko obróciło się o 360 stopni. Ja mam już dosyć - próbowałam złapać oddech. Płakałam. - Proszę cię.
Chłopak popatrzył na mnie i miałam nadzieję, że coś do niego dotarło.
- Nie - odpowiedział w końcu i zaczął się śmiać. 
Nie miałam pojęcia, co się dzieje i gdzie jestem. Przecież kompletnie nie znałam tego kraju, miasta. Nieznajomy zabrał mnie do jakiegoś lasu...
- Proszę... - szeptałam. 
Chłopak nie reagował. 
*z perspektywy Tomka.
Siedziałem u siebie w pokoju i nie mogłem przestać myśleć o Wiktorii. Zastanawiałem się, co zrobiłem źle. W czym jestem gorszy od tego Maksa i innych. Starałem się tak mocno, jak tylko mogłem, ale to najwidoczniej nie wystarczało. Stwierdziłem też, że podczas ostatniej rozmowy poniosło mnie, nie byłem sobą... Chciałem jeszcze raz usłyszeć od niej prawdę, chciałem wiedzieć, co ona tak naprawdę myśli i czuje. 
Bez większego namysłu opuściłem te ciężkie od moich myśli 4 ściany.
- Gdzie jest Wiktoria? - wparowałem do pokoju dziewczyn. 
Martyna i Zuza popatrzyły na mnie jak na kosmitę, ale nic nie powiedziały. - No?
- Nie wiemy gdzie jest. Znowu postanowiła sama się gdzieś powłóczyć. 
- Jak to jej nie ma... Przecież jest już późno.
- Dzwoniłyśmy do niej, ale nie odbiera - powiedziała jakby niepewnie Zuza.
- Cholera... Jesteśmy we Francji, jest już prawie 19 i nikt nie interesuje się tym, że jej nie ma. Serio?
- No ale co my mamy zrobić? - oburzyła się Martyna.
- Idę jej szukać.
- Nie znajdziesz jej...
Odwróciłem się i spojrzałem na dziewczyny. 
- Jeżeli coś się jej stało...
- Nie kończ. 
Szybkim krokiem opuściłem pokój. 
- Gdzie się wybierasz Tomek? - przed wyjściem natknąłem się na jednego z nauczycieli. 
- Idę... Przewietrzyć się. Gorąco tu.
Nie poczekałem na odpowiedź. Wyszedłem z hotelu i pobiegłem przed siebie. Nie wiedziałem nawet, gdzie jestem i gdzie iść. 
- Tomek! - usłyszałem gdzieś jakieś krzyki.
- Wiktoria?!
- Tomek! - zacząłem obracać się i w końcu zobaczyłem. 
- Idziemy z tobą - odezwała się któraś z dziewczyn.
- Nagle się wam zechciało ruszyć tyłek?
- Skończ, ok? 
Nie powiedziałem nic. Poszedłem do przodu. Sytuacja stawała się co raz bardziej napięta.
- Dzwońcie do niej - poleciłem koleżankom. 
Szliśmy do przodu. Myślałem o Wiktorii i prosiłem Boga, aby ją teraz chronił.
Nie wiem ile czasu minęło, ale maszerowaliśmy ciągle w tym samym kierunku. 
- Stop - mruknęła nagle Zuza. 
- Co jest? - spytałem.
- Coś słyszałam...
Staliśmy w miejscu i wsłuchiwaliśmy się w ciszę.
- Słyszycie? - Zuza rozglądała się dookoła, jakby zaraz ktoś miał wyskoczyć zza naszych pleców. 
- Tam - powiedziałem głośniej, kiedy chyba cała nasza trójka usłyszała wyraźny krzyk.
Biegliśmy z dosyć dużą prędkością. Serce waliło mi jak opętane. 
- Help! - nagle wybiegł ktoś z jakiejś bocznej alejki. 
- Boże... - wyszeptałem.
- Wiktoria! - krzyknęła Martyna obok mojego ucha. 
Dziewczyna była cała zapłakana. Nikt nie wiedział o co chodzi. 
- Ktoś mnie porwał... Zabrał do lasu - Jąkała się  i z trudnością wypowiadała każde nowe słowo. - Uciekłam - dokończyła i przytuliła się mocno do dziewczyn.
*z perspektywy Maksa.
- Jestem od niej gorsza, tak?
- Od kogo?
- Rozmawiasz ze mną, ale myślisz o kimś innym. Widzę to.
Milczałem...
- Maks, do cholery!
- Sorry, ja... Wydawało mi się, że coś słyszałem. Wracając do tematu... Nie rób sobie nadziei. Nie ma i nigdy nie będzie "nas". Wolę żebyś wiedziała to teraz, potem może być za późno.  Poza tym, jutro mamy test. Trzeba coś jeszcze powtórzyć. Przepraszam, trzymaj się. 
Odwróciłem się i zaraz potem usłyszałem trzask drzwi. 
Uszedłem kawałek i usiadłem na jakiejś ławce. Znowu zacząłem myśleć o Wiktorii.
Zatęskniłem za nią po raz kolejny. Jestem idiotą. Jestem idiotą, bo tak bardzo ją ranię. Chciałbym przestać... Otarłem łzę. Chciałbym ją przytulić, przeprosić... Chciałbym być obok niej, ale już nigdy jej nie znajdę. Nie dotknę. Nie pocieszę. Nie uściskam. Nie powiem, co czuję...
_______________________________________
Dobry wieczór. :* Kurde... Nie wiem, co mam napisać, więc po prostu - KOCHAM WAS. Nawet nie wiecie, jakiego powera do pisania dają mi Wasze komentarze, Wasza obecność tutaj. Boże... To jest nie do opisania. Tak bardzo się cieszę, że jesteście, że czytacie opowiadanie, że dajecie mi tę siłę. Wasze ostatnie komentarze i w ogóle każdy komentarz, jaki kiedykolwiek dostałam jest dla mnie strasznie ważny i mocno mnie podbudowuje, motywuje. Jesteście wspaniali... Będę kiedyś miała, co pokazać dzieciom. Pokazać jakich wspaniałych miałam czytelników! xd :') Dziękuję Wam, naprawdę... Bo to Wy nadajecie temu sens. 

Dobranoc! x

4 komentarze:

  1. awww *,* pisz taak daleej <3
    uwielbiam to czytać bo nigdy nie wieem co będzie dalej ;) Zawsze jakoś miło zaskoczysz ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak pragne zeby ona była z Tomkiem :c

    OdpowiedzUsuń
  3. odpisuj też przy komentarzach :* przy tych które najba5rdziej budują i wgl ;D cofnij się ze 3 rozdziały wcześniej i napisz nam coś czasem przy komentarzach, bo ja wracam czasem do poprzednich :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pięknie piszesz ! to wspieramy :*
    CZEKAMY WIECZNIE NA NASTĘPNE :D

    OdpowiedzUsuń