niedziela, 1 września 2013

Rozdział 63.

*z perspektywy Wiktorii.
- Wszystko masz?
- Nie wiem mamo, naprawdę nie wiem – chodziłam po pokoju i zerkałam do wszystkich szafek.
- Walizka się już prawie nie zamyka, więc chyba tyle ci wystarczy, hm? – mama uśmiechnęła się do mnie.
- Będę za wami tęsknić.
- To tylko 2 tygodnie, a wy się żegnacie, jakbyście się miały nie widzieć rok – do pokoju wparował tata z Szymkiem. - Trzeba jechać – tata potrząsł kluczykami, musiałyśmy się pospieszyć.
Kiedy w końcu się pożegnaliśmy, wsiadłam z tatą do auta.
- Aa… co tam właściwie będziecie robić?
- Zwiedzanie, zwiedzanie i jeszcze raz zwiedzanie. Strasznie się cieszę, że tam jadę.
- Uważaj na tych Francuzów i… nie tylko na nich. Trzymaj się zawsze grupy, dziewczyn, Tomka.
- Co masz na myśli?
- Nic, nieważne… - tata jakby zmieszał się. – Po prostu się o ciebie martwię.
Po 10 minutach byłam już pod szkołą. Wzięłam swoją walizkę, ucałowałam tatę i poszłam do przyjaciół.
- Zaraz wyjeżdżamy – Martyna stała koło mnie i była strasznie podekscytowana.
W końcu pozwolono nam wejść do autobusu. Udało nam zająć się tyły. Siedziałam z Tomkiem, Martyną, Zuzą i dwójkom innych dobrych kumpli.
Wyjechaliśmy około 21. Było już ciemno, a droga nocą jest zdecydowanie bardziej emocjonująca.
- O czym myślisz? – usłyszałam głos Tomka, kiedy sama wpatrywałam się w obraz za szybą i w ogóle się nie odzywałam.
- Ja? – zerwałam się.
- Wszystko jasne…
- Nie, nie… jestem śpiąca i dziwnie się czuję. Strasznie się cieszę, że jedziemy do Francji, do Paryża. To miejsce jest takie cudowne, magiczne. Mam też przeczucie, że będzie tam… fajnie, po prostu fajnie… że wydarzy się coś, co zapamiętam na zawsze.
Przytuliłam się do chłopaka i zamknęłam oczy. Tak naprawdę myślałam o tym tylko przez chwilę, większość czasu w dalszym ciągu poświęcałam Maksowi. Sama miałam już tego dosyć, ale nie potrafiłam przestać. To jak uzależnienie, jak narkotyk…
- Może tam o nim zapomnisz… może w końcu docenisz, że masz teraz wokół siebie o wiele lepszych ludzi i… przejrzysz na oczy.
- Tomek, proszę… nie zaczynaj.
- Lecę do chłopaków. Jak coś, to wołaj – pocałował mnie w czoło i przesiadł się.
Droga z początku mijała bardzo wolno, ale z czasem godziny zaczęły mijać jedna za drugą.
- Jesteśmy! – oznajmił nauczyciel krzycząc na cały autobus tak głośno, że obudził większość osób, które spały.
Każdy powoli wygramolił się z autobusu, dostał swój bagaż i udaliśmy się do hotelu.
Miałam pokój z dziewczynami. Jak się okazało Zuza była naprawdę świetna. Zapomniałam już nawet, że wcześniej zadawała się ona z niezbyt ciekawymi osobami…
Pierwsze 2 dni zleciały szybko. Tak naprawdę nie robiliśmy nic ciekawego. Zapoznawaliśmy się z okolicą, ustalaliśmy wspólnie plan naszego pobytu i zajmowaliśmy się sprawami organizacyjnymi. Każdego najbardziej zdziwiło to, że w ciągu dnia, mieliśmy aż 5 godzin wolnego czasu.

3 dnia wyszliśmy na miasto i ogólnie zapoznaliśmy się z jego historią, itd. Czułam, że zapowiadają się niesamowite przygody i przeżycia.
________________________________________________________

5 komentarzy:

  1. Taki krótki :c ale i tak super
    wgl chyba wiem, co knujesz :3 ale to się okaże <3 pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuje ze wciśniesz tam Maksa. Super.... ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Okaże się,że Maks wyjechał właśnie do Paryża i tam przez przypadek się na siebie natkną *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. koniec wakacji. wróciłam z Włoch, nadrobiłam 16 wpisów. a teraz idę spać, bo o 5 czas wstać - szkoło witaj !

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrazenie ze Maks tam bedzie xD
    Chciałabym żeby dalej sie przyjaźnili :P
    ale Tomek jest dla niej najlepszyy <3
    Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń