*z perspektywy Wiktorii.
- Wszystko masz?
- Nie wiem mamo, naprawdę nie wiem – chodziłam po
pokoju i zerkałam do wszystkich szafek.
- Walizka się już prawie nie zamyka, więc chyba tyle
ci wystarczy, hm? – mama uśmiechnęła się do mnie.
- Będę za wami tęsknić.
- To tylko 2 tygodnie, a wy się żegnacie, jakbyście
się miały nie widzieć rok – do pokoju wparował tata z Szymkiem. - Trzeba jechać
– tata potrząsł kluczykami, musiałyśmy się pospieszyć.
Kiedy w końcu się pożegnaliśmy, wsiadłam z tatą do
auta.
- Aa… co tam właściwie będziecie robić?
- Zwiedzanie, zwiedzanie i jeszcze raz zwiedzanie.
Strasznie się cieszę, że tam jadę.
- Uważaj na tych Francuzów i… nie tylko na nich.
Trzymaj się zawsze grupy, dziewczyn, Tomka.
- Co masz na myśli?
- Nic, nieważne… - tata jakby zmieszał się. – Po
prostu się o ciebie martwię.
Po 10 minutach byłam już pod szkołą. Wzięłam swoją
walizkę, ucałowałam tatę i poszłam do przyjaciół.
- Zaraz wyjeżdżamy – Martyna stała koło mnie i była
strasznie podekscytowana.
W końcu pozwolono nam wejść do autobusu. Udało nam
zająć się tyły. Siedziałam z Tomkiem, Martyną, Zuzą i dwójkom innych dobrych
kumpli.
Wyjechaliśmy około 21. Było już ciemno, a droga nocą
jest zdecydowanie bardziej emocjonująca.
- O czym myślisz? – usłyszałam głos Tomka, kiedy
sama wpatrywałam się w obraz za szybą i w ogóle się nie odzywałam.
- Ja? – zerwałam się.
- Wszystko jasne…
- Nie, nie… jestem śpiąca i dziwnie się czuję.
Strasznie się cieszę, że jedziemy do Francji, do Paryża. To miejsce jest takie
cudowne, magiczne. Mam też przeczucie, że będzie tam… fajnie, po prostu fajnie…
że wydarzy się coś, co zapamiętam na zawsze.
Przytuliłam się do chłopaka i zamknęłam oczy. Tak naprawdę myślałam o tym tylko przez chwilę, większość czasu w dalszym ciągu poświęcałam
Maksowi. Sama miałam już tego dosyć, ale nie potrafiłam przestać. To jak
uzależnienie, jak narkotyk…
- Może tam o nim zapomnisz… może w końcu docenisz,
że masz teraz wokół siebie o wiele lepszych ludzi i… przejrzysz na oczy.
- Tomek, proszę… nie zaczynaj.
- Lecę do chłopaków. Jak coś, to wołaj – pocałował mnie
w czoło i przesiadł się.
Droga z początku mijała bardzo wolno, ale z czasem godziny
zaczęły mijać jedna za drugą.
- Jesteśmy! – oznajmił nauczyciel krzycząc na cały
autobus tak głośno, że obudził większość osób, które spały.
Każdy powoli wygramolił się z autobusu, dostał swój
bagaż i udaliśmy się do hotelu.
Miałam pokój z dziewczynami. Jak się okazało Zuza
była naprawdę świetna. Zapomniałam już nawet, że wcześniej zadawała się ona z
niezbyt ciekawymi osobami…
Pierwsze 2 dni zleciały szybko. Tak naprawdę nie
robiliśmy nic ciekawego. Zapoznawaliśmy się z okolicą, ustalaliśmy wspólnie
plan naszego pobytu i zajmowaliśmy się sprawami organizacyjnymi. Każdego
najbardziej zdziwiło to, że w ciągu dnia, mieliśmy aż 5 godzin wolnego czasu.
3 dnia wyszliśmy na miasto i ogólnie zapoznaliśmy
się z jego historią, itd. Czułam, że zapowiadają się niesamowite przygody i
przeżycia.
________________________________________________________
Taki krótki :c ale i tak super
OdpowiedzUsuńwgl chyba wiem, co knujesz :3 ale to się okaże <3 pisz dalej
Coś czuje ze wciśniesz tam Maksa. Super.... ;*
OdpowiedzUsuńOkaże się,że Maks wyjechał właśnie do Paryża i tam przez przypadek się na siebie natkną *-*
OdpowiedzUsuńkoniec wakacji. wróciłam z Włoch, nadrobiłam 16 wpisów. a teraz idę spać, bo o 5 czas wstać - szkoło witaj !
OdpowiedzUsuńMam wrazenie ze Maks tam bedzie xD
OdpowiedzUsuńChciałabym żeby dalej sie przyjaźnili :P
ale Tomek jest dla niej najlepszyy <3
Czekam na kolejny rozdział :D