poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 75.

*z perspektywy Maksa.
Spóźniony wszedłem do klasy i usiadłem w swojej ławce.
- Przepraszam – powiedziałem jeszcze w stronę nauczyciela po czym spiorunowałem wzrokiem śmiejącą się szyderczo Izę.
30 minut lekcji niesamowicie się dłużyło. W końcu jednak mogliśmy wyjść na przerwę.
- Zadowolona jesteś? – złapałem za ramię dziewczynę, zatrzymując ją w drzwiach.
- O, Maksiu. Co tam u ciebie?
- Nie denerwuj mnie…
- Znowu cię coś ugryzło?
- Czemu… powiedz mi, czemu to zrobiłaś?
- Ale co takiego?
- Dobrze wiesz co. Nie rób ze mnie idioty, ok.?
- Nie mam teraz czasu. Chcesz pogadać, to bądź wieczorem… wiesz gdzie.
Iza skończyła mówić i zniknęła gdzieś pomiędzy innymi osobami. Osunąłem się po ścianie, siadając na płytkach.
*z perspektywy Wiktorii.
- Wiktoria, szybciej! – do drzwi łazienki od pięciu minut dobijała się Martyna.
Stałam przed lusterkiem i próbowałam w jakikolwiek sposób zakryć wory pod oczami. Przespałam w nocy może 2 godziny. To nie przez Maksa, była pełnia… Tak sobie to tłumaczyłam.
- Ja pierdziele, ruszaszasz się… - Martyna uderzyła się w czoło.
- Haha, co robię?
- Tak, ruszaszasz – przyjaciółka zamykała już drzwi do łazienki, ale nagle cofnęła się. – Ty się uśmiechnęłaś…
- Najwyraźniej – odpowiedziałam teraz już z niezbyt szczerym uśmiechem.
Dzisiaj mieliśmy iść, co dziwne, do kina na jakiś film, którego tytułu w ogóle nie pamiętałam. „6 dni do końca wyjazdu. Tylko 6 dni…” – myślałam podczas sensu, kiedy czytanie kolejnych polskich  napisów stawało się nudne i poniekąd niezrozumiałe.
Po dwóch godzinach wylądowaliśmy w jakiejś restauracji. Przeglądając menu, większość osób postawiła na pizzę. Zjedliśmy ją z wielkim smakiem. Następne udaliśmy się do parku, gdzie znajdował się jakiś pomnik. Stamtąd wróciliśmy do hotelu. Mieliśmy godzinę odpoczynku oraz spakowania się. Nauczyciele postanowili, że wybierzemy się na basen. Było to dość ryzykowne, ale nie mogliśmy odmówić.
Staliśmy już przy kasach. Kupowanie biletów przez naszego nauczyciela wyglądało naprawdę komicznie. W końcu jednak dostaliśmy się do szatni.
Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś lepszego po tej ponad 60-minutowej „zabawie” w wodzie.
- Marti… powiedz nauczycielom, że wrócę sama, ok.?
- Wiktoria… oni chyba coś ci mówili na ten temat. Potem znowu będzie afera.
- Wiem to, ale ja… muszę sobie to wszystko przemyśleć, poukładać. Ostatni raz… Nic mi się nie stanie.
- Może powiedz im to sama, co?
Wzięłam swoją torbę i wyszłam za drzwi szatni.
- Ja… wrócę sama do hotelu.
- Już o tym rozmawialiśmy – odpowiedział mężczyzna patrząc w zupełnie inną stronę.
- Ale… - szybko poszukałam jakiegoś pomysłu w głowie. – Obiecałam znajomym, których tutaj mam, że jeszcze ich odwiedzę i… nie mogę zmarnować takiej okazji.
- Wiktoria… powiedziałem coś do ciebie, tak?

Spuściłam głowę w dół, uszłam parę kroków do przodu i usiadłam na krześle, czekając na resztę znajomych. Chyba nie miałam innego wyjścia. 

2 komentarze:

  1. Świetnę,ale czekam na rozdział w którym będą naprawdę szczęśliwi :3 kiedy kolejny? <3

    OdpowiedzUsuń