czwartek, 19 września 2013

Rozdział 72.

*z perspektywy Wiktorii.
Razem z Martyną zeszłam na stołówkę. Czułam się okropnie, ale na razie wolałam to wszystko trzymać w sobie. Martyna, Zuza, Tomek… oni wystarczająco mi już pomogli, wspierali mnie. Teraz to ja sama muszę sobie poradzić.
- Wiktoria?
- Tak? – odpowiedziałam do stojącego za mną nauczyciela. Wzrokiem przywołał mnie do siebie.
- Posłuchaj… Wszystko rozumiemy, ale Francja to Francja. Nie możesz wszędzie chodzić sama. Od tej pory gdziekolwiek idziesz, masz być  z kimś. To dla twojego bezpieczeństwa.
- Do łazienki też?
- Mówię na poważnie. Zostało jeszcze tylko 7 dni, może wytrzymasz.
- Przepraszam. Nie najlepiej się czuję. Chwila… tylko 7? – tydzień… tylko tydzień na odnalezienie Maksa.
- Niestety tak. Dokończ kolację i może połóż się wcześniej.
- Tak zrobię…
Wieczorem nie mogłam zasnąć. Nie dziwiło mnie to. W mojej głowie jest teraz za dużo myśli…
Rano obudziłam się koło 7.40. Wstałam, ubrałam się, zaliczyłam toaletę i mogłam schodzić na śniadanie. Razem z dziewczynami prawie nic nie zjadłyśmy. Nie było smaka, a jedzenie, jak rzadko, było niesmaczne.
Tego dnia mieliśmy ponownie iść do szkoły, tej samej, co kilka dni temu. Nawet nie rozumiałam nic z tego, co mówili nauczyciele. Nie byłam w stanie pojąć tego wszystkiego. Chwilami chciałam już wrócić do domu. Siedząc w ławce, w jakiejś klasie, patrząc za okno, uświadomiłam sobie, że grudniu są moje urodziny. 17 Lat… Zawsze się cieszyłam, ale teraz… teraz to nawet mnie nie obchodziło. To… to prawdopodobnie będą moje pierwsze urodziny bez Maksa, więc czemu mam się cieszyć?
Po kilku godzinach wyszliśmy z budynku. Była 16. Dwie godziny spędziliśmy jeszcze w jakimś muzeum.
- Wiki… - podszedł do mnie Tomek.
- Mogę być twoim opiekunem dzisiejszego wieczoru? Słyszałem rozmowę i…
Uśmiechnęłam się sztucznie.
- Jasne.
Po kilku minutach zostałam sama z chłopakiem.
- Jak się czujesz? – szliśmy, wolno stawiając każdy nowy krok.
- Nie zadawaj mi tak głupiego pytania… ja nie wiem, co czuję. Nie umiem odpowiedzieć.
- Wziąć ci te książki? Będzie ci wygodniej.
- Nie, nie… dzięki, nie trzeba. Dam sobie radę.
Obydwoje milczeliśmy.
- Będę z tobą szczery… nienawidzę tego Maksa. Nie znam go, ale… jak można krzywdzić ciągle kogoś takiego, jak ty.
- Jestem normalnym człowiekiem, jak wszyscy inni… Bywa.
***
- Nie, nieprawda. Dla mnie jesteś wyjątkowa… - powiedział Tomek, ale chyba zorientował się, że towarzyszka nie słucha go. – Chcę, żebyś była szczęśliwa, trzymam za to kciuki.
- Boże… - szepnęła dziewczyna pod nosem, ale chłopak nie usłyszał tego.
- Zasłużyłaś na to – mówił cały czas z przerwami. – Nie jest ci zimno? Już ciemno i chłodno… chyba nie lubię jesieni… Ej, ty płaczesz?
Dziewczyna nie odpowiadała.

- Halo? Ziemia do Wiktorii… Co się dzieje? – spytał trochę zdenerwowany Tomek nie wiedząc, co się dzieje i o co chodzi.
________________________________
Jutro next! :) 

2 komentarze:

  1. JUTRO JUTRO JUTRO *_* JAK NAJSZYBCIEJ! :D
    błaaagam ;-;
    a i tak nie wiem czy nie wolałabym zeby była z Tomkiem xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże dopiero jutro :C żartujesz sobie :c . Ale i tak jesteś kochana . Pisz dalej i szybciej dodawaj bo świetne :**

    OdpowiedzUsuń