*z perspektywy
Kuby.
Siedziałem na
ławce w szpitalu… płakałem. Sam nie wiedziałem co teraz czuję, ale cholernie
martwiłem się o Julkę. W końcu z jej sali wyszedł lekarz.
- i co? –
zapytałem.
- będzie
ciężko… nie będę pana oszukiwał – powinno być lepiej, a robi się co raz gorzej.
– powiedział doktor, poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
Drzwi do
pomieszczenia gdzie leżała, były otwarte… wszedłem tam po cichu. Usiadłem obok
łóżka i chwyciłem delikatnie jej rękę. Po policzku zaczęły spływać mi kolejne
łzy. Patrzyłem na nią dokładnie. Widziałem, że zmieniła się odkąd pierwszy raz
ją zobaczyłem, dojrzała. Przypomniałem sobie wtedy wszystkie chwile, które
razem spędziliśmy. W tle miałem tylko dźwięk wskazujący na jej bicie serca. Tak
siedząc zobaczyłem, że jej powieki zaczęły się delikatnie poruszać… otworzyła
oczy i popatrzyła na mnie z lekkim uśmiechem.
- kocham cię… -
powiedziała cicho i ścisnęła moją dłoń.
- ja ciebie
też. – odpowiedziałem z szczerością w głosie.
Po chwili
zamknęła oczy… puściła moją rękę. Serce zaczęło bić mi szybciej, tak szybko jak
nigdy dotąd. Nie musiałem długo czekać… Zrozumiałem czemu tak się działo. Moje
serce biło dwa razy szybciej, za to serce Julki nie biło już w ogóle… kiedy
usłyszałem jednolity dźwięk kardiomonitora, spuściłem głowę. Łzy lały się teraz
na podłogę strumieniem… nie docierało do mnie to, co się dzieję. Kiedy tak
siedziałem, ktoś złapał mnie za ramię, przestraszyłem się i otworzyłem oczy…
- Kuba?
Wszystko ok? powiedz coś!
Miałem przed
sobą niewyraźny obraz. Po chwili jednak wszystko się unormowało i widziałem już
dobrze. Wtedy nagle zerwałem się i chciałem wstać, jednak nie zdołałem tego
zrobić. Wszystko cholernie mnie bolało, nie mogłem się podnieść.
- gdzie Julka?!
– zapytałem prawie krzycząc.
- ej!
Spokojnie… jest w innej sali. Jak się czujesz?
- nic jej nie
jest, wszystko jest dobrze… żyje?
- tak Kuba!
Julka żyje… - odpowiedział Dawid dziwnie na mnie patrząc.
- miałem dziwny
sen… - odpowiedziałem krótko i wtedy jakby coś we mnie drgnęło.
Przypomniałem
sobie dokładnie, co się tam, we śnie wydarzyło. Jednak teraz przełożyłem to na
to co działo się ostatnio… przełożyłem to na sytuację z klubu i to jak się
potem zachowałem wobec Julki. W śnie było to zobrazowane śmiercią, a w
rzeczywistości wyobrażałem sobie jak to byłoby, gdybym nie był już razem z moją
dziewczyną. Uświadomiłem sobie teraz, że to wszystko nie miałoby sensu. Gdyby
ona odeszła, ja nie byłbym sobą, straciłbym wszystko. Nie mógłbym jej więcej
dotknąć, spotkać, poczuć. Nie poczułbym jej serca w moim. Poczułbym tylko jedno
wielkie nic…
- a tak w ogóle
co się stało? Czemu leżę w tym zasranym szpitalu? Czemu…
- bo widzisz…
wczoraj, jak poszliśmy do tej kamienicy to… ten Marcel… prawie zabił Julkę…
wyciągnął już nóż do góry, a wszyscy zaczęli krzyczeć… tylko Ty jedyny nie… Ty
się rzuciłeś… na tego chłopaka… potem on cię wywalił i zaczął kopać, gdzie
popadnie… Julka dalej była w rękach jego kolegi, ale potem też znalazła się na
ziemi… oberwała kilka razy. Szybko znaleźliście się tutaj i bardzo dobrze. –
opowiadała Ola.
- nic z tego
nie pamiętam…
- nie dziwię
się.
Leżałem w
szpitalu jeszcze dwa tygodnie. I przez ten czas nie miałam okazji zobaczyć się
z Julką. Nie mogłem za bardzo wychodzić z łóżka. W końcu jednak nadszedł dzień
kiedy obydwojga nas wypisali. Mogliśmy się spotkać… Kiedy tylko ją zobaczyłem
poczułem znowu szczęście, prawdziwe szczęście…
Kiedy kolejna część?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wczoraj od początku :D !
OdpowiedzUsuńZajebista masz wyobraźnie , gratuluje ;d!
Czekam na kolejną część.
Pozdrawiam ;)
A.
Ja pierdole.. szok! Jesteś niesamowita..
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część, aż się popłakałam na tej :)
Weź jakąś książkę napisz ! :>
dziękuje bardzoo! :*
OdpowiedzUsuńa kolejna część już jest :D :]