*z perspektywy
Julki.
Całą niedzielę
postanowiłam spędzić z Kubą. Bardzo za nim tęskniłam. W sumie nie spędziłam z
nim dłuższego czasu odkąd wrócił z Anglii do Polski.
- tęskniłam za
tobą. – powiedziałam kiedy razem leżeliśmy na sofie u niego w salonie,
oglądając film.
- przepraszam,
że wtedy tak wyszło… Jak przyszłaś do mnie, a ja cię po prostu olałem, ale
dziwnie się z tym wszystkim czułem. Przepraszam. – wydusił z siebie, a potem
pocałował mnie w czoło.
Wtedy zmieniłam
pozycję na taką, że patrzyłam prosto w jego oczy.
- to ja cię
powinnam przeprosić… i przepraszam. Jestem skończoną idiotką, a Marcel to…
- cii. –
powiedział i przyłożył mi palca do ust, przytulając mnie. – zapomnijmy o tym.
Obydwoje doskonale wiemy jak było i znamy prawdę.
Po tych
wszystkich wypowiedzianych słowach wróciliśmy do oglądania „Mam Talent.” Dużo
się śmialiśmy. Kiedy program się skończył Kuba wyłączył TV. Po krótkiej chwili
ciszy powiedział:
- pamiętasz jak
za pierwszym razem tu leżeliśmy? A potem się goniliśmy, a potem było buzi. –
powiedział, bawił się moimi włosami i śmiał. - Albo jak wylądowaliśmy w wodzie…
- pamiętam… i
nigdy nie zapomnę. – odpowiedziałam i pocałowałam go… - ej Kuba… - powiedziałam
i usiadłam. – a co z Twoim tatą?
- dalej jest w
szpitalu… lekarze nie wiedzą co się dzieje… jakoś się trzyma, ale boję się o
niego.
- chodźmy do
niego… chcę go poznać. – powiedziałam stanowczo, a Kuba uśmiechnął się z
zadowoleniem.
Po odwiedzinach
w szpitalu, przekonałam się, że tata mojego chłopaka jest naprawdę bardzo
fajny!
Kiedy
wróciliśmy do Kuby zaczęliśmy rozmawiać – o wszystkim i o niczym… Ktoś zaczął
do mnie dzwonić, była to Ola. Odebrałam. Kiedy na końcu nacisnęłam czerwoną
słuchawkę… nie zastanawiałam się. Wtuliłam się w Kubę i zaczęłam płakać.
- co się
stało…? – zapytał, jakby wiedział o co chodzi.
- Dawid jest w
szpitalu… Ola jest cała zapłakana, nie
trzyma się. Lekarze powiedzieli, że teraz to sprawa tygodni albo nawet dni.
- damy radę… -
powiedział i mocno mnie objął.
Takim sposobem
minęła już połowa grudnia, był już 16. Zbliżały się święta. Wszystko robiło się
takie bajeczne, kolorowe… po prostu nabierało świątecznego nastroju, który
zawsze mnie rozweselał. W tym roku było na odwrót – to wszystko mnie
przygnębiało i zasmucało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz