wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 29


*z perspektywy Julki.
Całą niedzielę postanowiłam spędzić z Kubą. Bardzo za nim tęskniłam. W sumie nie spędziłam z nim dłuższego czasu odkąd wrócił z Anglii do Polski.
- tęskniłam za tobą. – powiedziałam kiedy razem leżeliśmy na sofie u niego w salonie, oglądając film.
- przepraszam, że wtedy tak wyszło… Jak przyszłaś do mnie, a ja cię po prostu olałem, ale dziwnie się z tym wszystkim czułem. Przepraszam. – wydusił z siebie, a potem pocałował mnie w czoło.
Wtedy zmieniłam pozycję na taką, że patrzyłam prosto w jego oczy.
- to ja cię powinnam przeprosić… i przepraszam. Jestem skończoną idiotką, a Marcel to…
- cii. – powiedział i przyłożył mi palca do ust, przytulając mnie. – zapomnijmy o tym. Obydwoje doskonale wiemy jak było i znamy prawdę.
Po tych wszystkich wypowiedzianych słowach wróciliśmy do oglądania „Mam Talent.” Dużo się śmialiśmy. Kiedy program się skończył Kuba wyłączył TV. Po krótkiej chwili ciszy powiedział:
- pamiętasz jak za pierwszym razem tu leżeliśmy? A potem się goniliśmy, a potem było buzi. – powiedział, bawił się moimi włosami i śmiał. - Albo jak wylądowaliśmy w wodzie…
- pamiętam… i nigdy nie zapomnę. – odpowiedziałam i pocałowałam go… - ej Kuba… - powiedziałam i usiadłam. – a co z Twoim tatą?
- dalej jest w szpitalu… lekarze nie wiedzą co się dzieje… jakoś się trzyma, ale boję się o niego.
- chodźmy do niego… chcę go poznać. – powiedziałam stanowczo, a Kuba uśmiechnął się z zadowoleniem.
Po odwiedzinach w szpitalu, przekonałam się, że tata mojego chłopaka jest naprawdę bardzo fajny!
Kiedy wróciliśmy do Kuby zaczęliśmy rozmawiać – o wszystkim i o niczym… Ktoś zaczął do mnie dzwonić, była to Ola. Odebrałam. Kiedy na końcu nacisnęłam czerwoną słuchawkę… nie zastanawiałam się. Wtuliłam się w Kubę i zaczęłam płakać.
- co się stało…? – zapytał, jakby wiedział o co chodzi.
- Dawid jest w szpitalu… Ola  jest cała zapłakana, nie trzyma się. Lekarze powiedzieli, że teraz to sprawa tygodni albo nawet dni.
- damy radę… - powiedział i mocno mnie objął.
Takim sposobem minęła już połowa grudnia, był już 16. Zbliżały się święta. Wszystko robiło się takie bajeczne, kolorowe… po prostu nabierało świątecznego nastroju, który zawsze mnie rozweselał. W tym roku było na odwrót – to wszystko mnie przygnębiało i zasmucało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz