*z perspektywy
Kuby.
Święta, święta
i po świętach… minęły one w tym roku bardzo szybko. Niedługo Sylwester i Nowy
Rok…
Był 27
grudzień. Wyszedłem wieczorem z psem na spacer. Miałem się spotkać z Julką, ale
niestety pojechała do babci. Szedłem pustym chodnikiem. Zacząłem patrzeć przed
siebie. Jednak w pewnym momencie jakby coś w środku, spowodowało, że moje serce
zaczęło bić szybciej. Popatrzyłem na Odiego (mojego pieska) i wiedziałem już o
co chodzi…
pamiętam, kiedy
2 lata temu bardzo chciałem mieć jakieś zwierzę. Wybrałem właśnie psa.
Początkowo rodzice nie chcieli się zgodzić… Jednak pewnego dnia, gdy tata
wrócił z pracy przywiózł kogoś ze sobą. Był tu malutki Husky. Byłem mego
zadowolony. Od tamtego czasu opiekowałem się nim cały czas, obiecałem tacie, że
nigdy go nie zaniedbam. I tego też się trzymałem i będę trzymał dalej.
Kiedy myślałem
o tym poczułem w oczach łzy. Dlatego też szybko zmieniłem obraz w swojej
głowie. Próbowałem myśleć o czymś milszym… wtedy też przypomniało mi się to,
gdy pierwszy raz spotkałem Julkę. Gdyby nie ona – moje życie byłoby puste i zupełnie inne.
Uśmiechnąłem się w tedy sam do siebie.
Uśmiech ten
jednak nie trwał długo… nagle poczułem niespodziewany ból… nie miałem pojęcia
co się dzieje… cholernie się przestraszyłem. Ktoś zakrył mi oczy… nic nie
widziałem… zacząłem krzyczeć i próbowałem się jakoś wydostać z „pułapki.” Po
chwili skupiałem się tylko na jednej rzeczy – nie mogłem wypuścić z dłoni
smyczy. Trzymałem ją tak mocno jak tylko potrafiłem. W pewnym momencie
poczułem, jak ktoś szarpie moją rękę… zacząłem krzyczeć jeszcze głośniej, ale
bez pozytywnego skutku… ktoś zakleił mi buzię taśmą. Nie wiedziałem co robić…
chyba nic nie mogłem teraz zrobić…
Przez chwilę
leżałem nie ruchomo, a także nikogo nie słyszałem. Spróbowałem wstać… wtedy
ponownie poczułem ból. Ktoś zaczął mnie kopać i bić… nie przestawał! Raz
dostałem bardzo mocno…
Kiedy to się
stało poczułem, że smycz wylatuje mi z ręki. Zacząłem walić ręką o chodnik.
Próbowałem się czołgać, próbowałem robić wszystko, żeby uratować Odiego.
Nie udało mi
się… krzyczałem teraz, chociaż i tak nikt tego nie słyszał. Poczułem łzy… a
zaraz po tym (ostatnie co) usłyszałem:
- dajesz w
głowę i będzie po nim!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz