*z perspektywy
Kuby.
Byłam
zadowolony z tego co się stało. Bardzo tęskniłem za Julką i tylko na taki
moment czekałem – abym znowu mógł ją zobaczyć i dotknąć. Była teraz ona jedyną
osobą dzięki której się uśmiechałem. Nie wierzyłem i dalej nie wierzę, że tata
zmarł… najpierw Dawid, teraz on. Byłem do niego zbyt mocno przywiązany, by od
razu móc wyleczyć się z ponurego humoru. Najbardziej było mi teraz szkoda
Mateusza… ma 3 latka, a stracił już ojca. Teraz nie jest jeszcze tego świadomy,
ale za parę lat pozna prawdę. Podobno chłopaki nie płaczą, tak? Wychodzi na to,
że jestem dziewczyną… nie umiem się powstrzymać, za bardzo mi tego wszystkiego
brakuje.
Kiedy wróciłem
do domu, pierwsze co zobaczyłem to Magda trzymająca Mateuszka na rękach. Stałem
i patrzyłem na nich ze łzami w oczach. Mały od kilki dni często płakał, czasami
wydawało się nam, że wie o co chodzi i też jest mu bardzo przykro. Po paru
minutach Madzia odłożyła malucha i popatrzyła w moją stronę, wtedy jakby
ożyłem.
- cześć młody.
– powiedziała próbując się uśmiechnąć, ale zaraz poczułem jej łzy, kiedy się do
mnie przytuliła.
- cześć, cześć…
- odpowiedziałem cicho i spokojnie.
Później także
przywitałem się z Adrianem – jej mężem.
W końcu
zasiedliśmy do wigilijnego stołu. Wszystko było takie samo jak lata wstecz – z
wyjątkiem jednej rzeczy, o której starałem się nie myśleć, jednak nie udawało
mi się to…
*z perspektywy
Julki.
Jedliśmy po
kolei wszystkie potrawy, które przygotowała i mama i babcia. Było przyjemnie,
sympatycznie, ciepło i przytulnie. Długo wyczekiwałam na święta, ale nigdy nie
pomyślałabym, że wszystkie te wydarzenia przed nimi będą miały miejsce w moim
życiu.
Kiedy nadszedł odpowiedni
czas zaczęliśmy otwierać prezenty. Było ich bardzo dużo. Najbardziej oczywiście
cieszył się Oskar. Nadeszła moja kolej. Wzięłam odpowiedni upominek. Była to
niewielka torba, a w środku przede wszystkim słodycze. Kiedy sięgnęłam wzrokiem
w jej głąb zobaczyłam małe pudełeczko i coś jeszcze. Kiedy je otworzyłam
zobaczyłam prześliczne kolczyki. Wiedziałam, że wcześniej gdzieś je już
widziałam… i wtedy sobie przypomniałam…
Byłam z mamą na
zakupach i właśnie te kolczyki bardzo mi się spodobały. Bardzo chciałam je
mieć, jednak zanim ostatecznie postanowiłam wpadło mi do głowy coś jeszcze
innego. Pomyślałam wtedy o Dawidzie… kto chciał mógł oddawać pieniądze na jego
leczenie. Wcześniej nie miałam odwagi tego zrobić, ale wtedy poczułam, że
muszę…
- podoba się? –
zapytała cicho mama siedząc koło mnie.
Rozglądnęłam
się dookoła i zauważyłam, że wszyscy rozmawiają po między sobą i jest dość
głośno.
- pamiętam to
mamo i… dziękuje bardzo. – powiedziałam i pocałowałam ją w policzek.
- weź jeszcze
to. – odparła i wyciągając z torby podała mi coś owiniętego w papier ozdobny.
Zaczęłam powoli
odpakowywać. Zauważyłam jakąś tabliczkę. Kiedy ją odwróciłam zobaczyłam coś
wspaniałego… Było tak kilkanaście zdjęć… pierwsze z nich – ze szpitala, kiedy
się urodziłam. A ostatnie to zdjęcie przy łóżku szpitalnym Dawida. Pod wieloma
powyższymi zdjęciami było sporo wolnego miejsca na inne zdjęcia…
-
najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam. – powiedziałam ze łzami w
oczach.
- a to od Kuby…
- odpowiedziała natychmiastowo mama i podało mi coś do ręki.
- przecież… od
niego już prezent dostałam.
- najwidoczniej
była to tylko jego część. No bierz!
Jak się okazało
- było to kolejne zdjęcie, a na nim ja i mój chłopak. Było ono robione dzisiaj,
poznałam. Ja szłam przed siebie, a on odwrócił się – szedł tyłem i dał mi
buziaka w policzek. Wtedy też zrobił tą fotkę. Ja nawet nie byłam tego
świadoma… Jedno jednak wiedziałam – mam najlepszego chłopaka na świecie.
bardzo fajne
OdpowiedzUsuń