*z perspektywy
Julki.
Dni zaczęły
mijać teraz co raz szybciej. Sklepy były wypełnione ludźmi, a w sklepach masa
świątecznych rzeczy. Cieszyłam się ze zbliżających świąt, ponieważ mogłam
spędzić dużo czasu z bliskimi. Teraz jednak moim codziennym zajęciem zamiast
robienia zakupów było odwiedzanie szpitala… Razem z Olką przesiadywałam obok
Dawida godzinami. Ona była przy nim praktycznie dzień i noc… Ola nie umiała się
pogodzić z tym co się dzieje, nie była w stanie. Ja sama nie czułam się lepiej…
Obydwie długo znałyśmy Dawida, był dla nas kimś, a co najważniejsze – moja
przyjaciółka kochała go i była przy nim szczęśliwa.
Kiedy
siedziałam z nią teraz przy łóżku szpitalnym nie poznawałam jej. Nie była tą
samą dziewczyną co dotychczas. Patrzyłam na nią i widziałam w jej oczach
smutek, żal, załamanie.
- Ola… -
powiedziałam i chwyciłam ją delikatnie za ramię.
Ona jakby tylko
na to czekała… odwróciła się szybko, przytuliła i zaczęła płakać. Nie
wytrzymałam… łzy same zaczęły mi spływać po policzkach. Sama nie wiedziałam
czemu tak jest… zawsze zastanawiało mnie jak można żyć ze świadomością, że w
najbliższym czasie się umrze… nie wiedziałam tego, ale z całego serca
współczułam Dawidowi. Nigdy nie chciałabym znaleźć się w takiej sytuacji jak
on… on na to nie zasłużył!
*z perspektywy
Oli.
Życie? Czy to
co mam teraz… można nazwać życiem? Chyba tak… ale w tym życiu nie jestem do
końca szczęśliwa. Może byłam, ale teraz nie jestem. Nie mam powodów do radości.
Ktoś mi pewnie zarzuci, że mam wspaniałych przyjaciół, kochającą rodzinę, mam
dom… ale pomimo tego, jest jeszcze ktoś… czasami jest tak, że masz wszystko…
wszystko o czym sobie tylko zamarzysz. Jednak jedna, mała rzecz może powodować
to, że nie jesteś tym samym człowiekiem, nie jesteś sobą, nie jesteś
szczęśliwa. Czujesz się wtedy jak… jak skała. Jest duża, piękna ma wszystko –
wodę, światło, dobry grunt, ale kiedy zacznie padać deszcz… ona zacznie się
zapadać… zacznie po prostu znikać. Tak samo jest z człowiekiem… Jest wspaniały,
ale kiedy zacznie odczuwać czyjś brak zacznie się zmieniać, zacznie umierać, aż
w końcu będzie nie do poznania – zamieni się w małą skałkę nic nie znaczącą dla
świata… Wydaje mi się, że to odpowiedni sposób na to, żeby udowodnić samej
sobie, jak bezgranicznie można kochać drugiego człowieka. Kiedy nie ma go obok
ty po prostu umierasz… umierasz, bo tęsknisz… tęsknisz, bo kochasz…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz