sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 36


*z perspektywy Julki.
Stałam w bez ruchu przez około minutę. Potem wydusiłam z siebie tylko słowa: „co ty tu robisz?”
Przy tym o mało nie wypuściłam kubka z rąk. Wtedy chłopak podniósł się podszedł do mnie i sztucznie mnie przytulił. Kiedy nie widział zrobiłam dziwną minę, już miałam dość.
- stęskniłaś się? – zapytał chłopak uśmiechając się.
- pewnie.. – powiedziałam oschłym głosem.
Wtedy do pokoju weszła mama.
- o, widzę, że już wszystko wiesz. – powiedziała i uśmiechnęła się. – a to dla Ciebie… - kontynuowała i wtedy też podała mi kopertę, w której najwidoczniej znajdował się jakiś list.
Wojtek popatrzył na mnie dziwnie, ale za raz po tym wyszedł z pokoju, ponieważ zawołała go mama.
Wtedy usiadłam na fotelu, zamknęłam oczy i zaczęłam głęboko oddychać. Widok w pokoju przeraził mnie… Wojtek… był to mój stary kolega z podstawówki. Nie cierpiałam go, ale udawałam, że lubię, ponieważ nigdy nie miał nikogo obok siebie. Moja mama natomiast bardzo go lubiła.
Kiedy usłyszałam ich dosyć głośną rozmowę w kuchni postanowiłam, że wyciągnę zawartość koperty.
Była to kartka… zwykła biała kartka, a kiedy ją rozgięłam zobaczyłam zaledwie kilka linijek tekstu. Pisało tak:
„Hej Julka… jeżeli nie chcesz, nie musisz czytać, bo pewnie się domyślasz kto to pisze. Chciałam Ci tylko przekazać pare rzeczy. Po pierwsze – mój tata wczoraj zmarł, nie trzymam się, ale może dam radę. Po drugie – zaraz po świętach znowu lecę do Anglii. Po trzecie – Wesołych Świąt…
PS. tęsknie za Tobą i kocham Cię…”
Kiedy to czytałam łzy same napłynęły mi do oczu, a potem zaczęły spływać po policzku. Najpierw po jednym, a potem też po drugim. Wzięłam kartkę, przyłożyłam ją do serca i wyszeptałam „ja Ciebie też”
Za dosłownie 5 sekund w pokoju ponownie pojawił się Wojtek. Usiadł obok mnie.
- czemu płaczesz?
- nieważne…
- ważne. Ale jak nie chcesz to nie mów. a tak w ogóle… przyjechałem tu z Warszawy, na kilka dni – na święta. Dawno się nie widzieliśmy, więc pomyślałem, że wpadnę. Wiem, że masz mnie gdzieś, nie lubisz i tak dalej. Ale jesteś jedyną osobą, która kiedyś się do mnie przyznawała. Dziękuje za to.
Kiedy Wojtek skończył mówić, troszkę się zdziwiłam…
- ale to przecież…
- nie mów nic. – przerwał mi. – wiem, jak było… niestety będę się już zbierał. Miło było znowu się spotkać. Życzę powodzenia i do zobaczenia… A no tak! Wesołych świąt!
- nawzajem. – powiedziałam i próbowałam uśmiechnąć się.
Kiedy chłopak tylko znikł mi z oczu ponownie spojrzałam na kartkę i zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Kiedy usłyszałam zamykające się drzwi i żegnającego się Wojtka, wybiegłam z pokoju, do kuchni. Zaczęłam o wszystko wypytywać mamę. Skąd ma list i czy Kuby był u nas w domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz