*z perspektywy
Julki.
Stałam w bez
ruchu przez około minutę. Potem wydusiłam z siebie tylko słowa: „co ty tu
robisz?”
Przy tym o mało
nie wypuściłam kubka z rąk. Wtedy chłopak podniósł się podszedł do mnie i
sztucznie mnie przytulił. Kiedy nie widział zrobiłam dziwną minę, już miałam
dość.
- stęskniłaś
się? – zapytał chłopak uśmiechając się.
- pewnie.. –
powiedziałam oschłym głosem.
Wtedy do pokoju
weszła mama.
- o, widzę, że
już wszystko wiesz. – powiedziała i uśmiechnęła się. – a to dla Ciebie… -
kontynuowała i wtedy też podała mi kopertę, w której najwidoczniej znajdował
się jakiś list.
Wojtek
popatrzył na mnie dziwnie, ale za raz po tym wyszedł z pokoju, ponieważ
zawołała go mama.
Wtedy usiadłam
na fotelu, zamknęłam oczy i zaczęłam głęboko oddychać. Widok w pokoju przeraził
mnie… Wojtek… był to mój stary kolega z podstawówki. Nie cierpiałam go, ale
udawałam, że lubię, ponieważ nigdy nie miał nikogo obok siebie. Moja mama
natomiast bardzo go lubiła.
Kiedy
usłyszałam ich dosyć głośną rozmowę w kuchni postanowiłam, że wyciągnę
zawartość koperty.
Była to kartka…
zwykła biała kartka, a kiedy ją rozgięłam zobaczyłam zaledwie kilka linijek
tekstu. Pisało tak:
„Hej Julka…
jeżeli nie chcesz, nie musisz czytać, bo pewnie się domyślasz kto to pisze. Chciałam
Ci tylko przekazać pare rzeczy. Po pierwsze – mój tata wczoraj zmarł, nie
trzymam się, ale może dam radę. Po drugie – zaraz po świętach znowu lecę do
Anglii. Po trzecie – Wesołych Świąt…
PS. tęsknie za
Tobą i kocham Cię…”
Kiedy to
czytałam łzy same napłynęły mi do oczu, a potem zaczęły spływać po policzku.
Najpierw po jednym, a potem też po drugim. Wzięłam kartkę, przyłożyłam ją do
serca i wyszeptałam „ja Ciebie też”
Za dosłownie 5
sekund w pokoju ponownie pojawił się Wojtek. Usiadł obok mnie.
- czemu
płaczesz?
- nieważne…
- ważne. Ale
jak nie chcesz to nie mów. a tak w ogóle… przyjechałem tu z Warszawy, na kilka dni
– na święta. Dawno się nie widzieliśmy, więc pomyślałem, że wpadnę. Wiem, że
masz mnie gdzieś, nie lubisz i tak dalej. Ale jesteś jedyną osobą, która kiedyś
się do mnie przyznawała. Dziękuje za to.
Kiedy Wojtek
skończył mówić, troszkę się zdziwiłam…
- ale to
przecież…
- nie mów nic.
– przerwał mi. – wiem, jak było… niestety będę się już zbierał. Miło było znowu
się spotkać. Życzę powodzenia i do zobaczenia… A no tak! Wesołych świąt!
- nawzajem. –
powiedziałam i próbowałam uśmiechnąć się.
Kiedy chłopak tylko
znikł mi z oczu ponownie spojrzałam na kartkę i zaczęłam płakać jeszcze
mocniej. Kiedy usłyszałam zamykające się drzwi i żegnającego się Wojtka,
wybiegłam z pokoju, do kuchni. Zaczęłam o wszystko wypytywać mamę. Skąd ma list
i czy Kuby był u nas w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz