niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 44


*z perspektywy Julki.
Siedziałam na krześle obok Oli. Cała się trzęsłam… co chwilę patrzyłam na drzwi, za którymi leżał Kuba.
- jak się czujesz? – zapytała cicho Ola przytulając się do mnie.
- może być… cieszę się, że go znalazłyśmy…
Kiedy tylko dokończyłam zdanie, obydwie z Olą obróciłyśmy się, ponieważ usłyszałyśmy kroki dwóch osób. Był to Patryk i Klaudia. Dawno ich nie widziałam… miałam teraz wrażenie, że odkąd Dawid umarł nasze relacje popsuły się… Stanęliśmy teraz naprzeciwko siebie. Patryk uśmiechnął się do nas delikatnie, a potem obydwie z Olą rzuciłyśmy się na niego i zrobiliśmy porządnego niedźwiadka.
- co z Kubą? – zapytał po chwili.
- na razie nie wiemy. Żaden lekarz jeszcze nie wyszedł… - odpowiedziałam szybko.
Teraz cała nasza czwórka siedziała na szpitalnych krzesełkach. Było już późno, bo około 22.39. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. W ekspresowym tempie podniosłam się i stanęłam przed doktorem.
- co z nim?
- było ciężko… ale teraz jest już w miarę ok. jeżeli chcesz, możesz wejść… jest jeszcze w lekkim szoku, ale myślę, że pani widok go zadowoli.
- dziękuję panu. – powiedziałam ze łzami w oczach i sama nie wiem czemu, ale przytuliłam się do doktora. Zaraz potem zapytałam reszty. – idziecie?
Oni dziwnie się na mnie patrzyli, a równocześnie uśmiechali do nieco rozbawionego lekarza.
- poczekamy i wejdziemy za chwilę. – odparła Klaudia.
Popatrzyłam na drzwi wzięłam głęboki oddech i chwyciłam klamkę…
Zobaczyłam łóżko, a na nim oczywiście Kubę. Podeszłam i usiadłam. Chłopak popatrzył na mnie.
- hej. – powiedziałam przez łzy, lecz uśmiechałam się.
- tęskniłem. – odpowiedział po kilkunastu sekundach Kuba. Zaraz potem chwycił mnie za rękę.
- jak się czujesz?
- już dobrze… chcę stąd jak najszybciej wyjść.
W tym też momencie do sali weszła reszta.
- elo stary. – powiedział energicznie Patryk, a Kuba zaśmiał się.
- siema, siema!
Od razu zrobiło się głośno. Wszyscy rozmawialiśmy i cieszyliśmy się – ja szczególnie. Uświadomiłam sobie teraz, jaki wielki ból przynosi tęsknota, za ukochaną osobą,  a jakie wielkie szczęście jej powrót.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz