wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 50


*z perspektywy Julki.
Krzyknęłam, a zaraz potem ogarnęłam się.
- przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. – usłyszałam.
- nie no spoko. To ja sorry, że się tak wydzieram, ale po prostu.. no sam wiesz.
- hah, pewnie… rozumiem. – ta krótka wymiana zdań toczyła się miedzy mną, a jakimś chłopakiem… prawdopodobnie nie znałam go, ale w jego oczach było coś, co przyprawiało mnie o dreszcze, a także o dziwne, przyjemne kłucie w sercu. Nie wiedziałam o co chodzi… próbowałam to wszystko jakoś uporządkować, ale przecież nie było to możliwe w tak krótkiej chwili.
- wszystko ok? – zapytał po chwili chłopak. Wtedy też uświadomiłam sobie, że cały ten czas, kiedy nieustannie myślałam, on stał naprzeciwko mnie, a ja gapiłam się w jego oczy.
- Em… - powiedziałam trochę zawstydzona.
- mam wrażenie, że już Cię gdzieś widziałem. – odparł chłopak nie zważając na nic.
- też mam takie wrażenie… w końcu Kraków nie jest, aż taki duży jak się wydaję.
- no też racja… ale nic, ja muszę iść dalej. Miło było Cię… wystraszyć? – powiedział i zaśmiał się. – jestem Olek.
- mi również było miło, krzyczeć Ci do ucha. Julka. – odpowiedziałam szybko i podaliśmy sobie ręce.
Zaraz po tym rozeszliśmy się… W pewnym momencie odwróciłam głowę. Jak się okazało on też to zrobił. Wtedy… tak! Wtedy już wiedziałam o co chodzi!
Olek popatrzył teraz na mnie inaczej niż dotychczas i uśmiechnął się. Prawdopodobnie też zrozumiał i poznał mnie. Z tego też powodu zaczęliśmy biec do siebie, aż w końcu przytuliliśmy się.
- wiedziałem, że na pewno znam tą krzyczącą Julkę!
- nie poznałam Cię. Ale w sumie to nie dziwne! Tyle lat…
- no tak… masz rację.
Postanowiliśmy się teraz udać na krótki spacer. W gwoli ścisłości…
Olek to mój dawny przyjaciel. Chodziliśmy razem do całej podstawówki. Ogólnie mówiąc – od 1 do 6 klasy bardzo się do siebie przywiązaliśmy. Zapowiadało się również wspólne kolejne 3 lata gimnazjum, jednakże on zmienił szkołę i od tamtej pory już co raz rzadziej się widywaliśmy. Dzisiaj… teraz to wielki szok, że spotykam go tak przypadkiem na ulicy… Szok, a zarazem wspaniałe uczucie. Spotkać osobę, której nie widziało się od lat. W końcu teraz jesteśmy już w szkołach średnich.
- wiesz co? – powiedział nagle, kiedy spacerowaliśmy alejkami parku Jordana.
- słucham Cię.
- po gimnazjum… tęskniłem za całą naszą klasą. Niby nowa szkoła była bardzo fajna, znajomi też, ale nic ani nikt nie zastąpił mi Was.
- miło usłyszeć takie coś. – powiedziałam lekko zaskoczona tym co usłyszałam.
- prawdziwe przyjaźnie nigdy się nie kończą, nie? Bynajmniej ja mam na to teraz dowody. – mówił ze szczerym uśmiechem na twarzy, a mi pojedyncze łzy zaczęły spływać po policzkach. Wróciły do mnie stare czasy… tak, to było coś pięknego. 
__________________________________________________________


JARAM SIĘ, BO TO JUŻ 50 CZĘŚĆ! UWIELBIAM WAS! GDYBY NIE WY, TO MOJE PISANIE NIE MIAŁOBY SENSU. DZIĘKI, ŻE JESTEŚCIE. MWAAAAAH. 
XOXOXO

4 komentarze:

  1. Pamiętam jak raz jedno Twoje opowiadanie mnie zaciekawiło i byłam do tyłu jakieś 20 rozdziałów, tak mnie wciągnęło że je przeczytalam i od wtedy teraz każdego dnia czekam aż dodasz ;c
    Doczekam sie dzisiaj? :C

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następne? czekam cały czas ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak by była setna część to będziesz miała taką zaciechę i gratulacje to tak piekna opowieść że płakałam, wkurzałam się i cieszyłam się to po prostu fascynujące !

    OdpowiedzUsuń
  4. no kurde XD mówiłam, że jesteście the best? mówiłam! <3

    OdpowiedzUsuń