*z perspektywy Julki.
Krzyknęłam, a zaraz potem ogarnęłam się.
- przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. – usłyszałam.
- nie no spoko. To ja sorry, że się tak wydzieram, ale po prostu.. no sam
wiesz.
- hah, pewnie… rozumiem. – ta krótka wymiana zdań toczyła się miedzy mną, a
jakimś chłopakiem… prawdopodobnie nie znałam go, ale w jego oczach było coś, co
przyprawiało mnie o dreszcze, a także o dziwne, przyjemne kłucie w sercu. Nie
wiedziałam o co chodzi… próbowałam to wszystko jakoś uporządkować, ale przecież
nie było to możliwe w tak krótkiej chwili.
- wszystko ok? – zapytał po chwili chłopak. Wtedy też uświadomiłam sobie,
że cały ten czas, kiedy nieustannie myślałam, on stał naprzeciwko mnie, a ja
gapiłam się w jego oczy.
- Em… - powiedziałam trochę zawstydzona.
- mam wrażenie, że już Cię gdzieś widziałem. – odparł chłopak nie zważając
na nic.
- też mam takie wrażenie… w końcu Kraków nie jest, aż taki duży jak się
wydaję.
- no też racja… ale nic, ja muszę iść dalej. Miło było Cię… wystraszyć? –
powiedział i zaśmiał się. – jestem Olek.
- mi również było miło, krzyczeć Ci do ucha. Julka. – odpowiedziałam szybko
i podaliśmy sobie ręce.
Zaraz po tym rozeszliśmy się… W pewnym momencie odwróciłam głowę. Jak się
okazało on też to zrobił. Wtedy… tak! Wtedy już wiedziałam o co chodzi!
Olek popatrzył teraz na mnie inaczej niż dotychczas i uśmiechnął się.
Prawdopodobnie też zrozumiał i poznał mnie. Z tego też powodu zaczęliśmy biec
do siebie, aż w końcu przytuliliśmy się.
- wiedziałem, że na pewno znam tą krzyczącą Julkę!
- nie poznałam Cię. Ale w sumie to nie dziwne! Tyle lat…
- no tak… masz rację.
Postanowiliśmy się teraz udać na krótki spacer. W gwoli ścisłości…
Olek to mój dawny przyjaciel. Chodziliśmy razem do całej podstawówki.
Ogólnie mówiąc – od 1 do 6 klasy bardzo się do siebie przywiązaliśmy. Zapowiadało
się również wspólne kolejne 3 lata gimnazjum, jednakże on zmienił szkołę i od
tamtej pory już co raz rzadziej się widywaliśmy. Dzisiaj… teraz to wielki szok,
że spotykam go tak przypadkiem na ulicy… Szok, a zarazem wspaniałe uczucie.
Spotkać osobę, której nie widziało się od lat. W końcu teraz jesteśmy już w
szkołach średnich.
- wiesz co? – powiedział nagle, kiedy spacerowaliśmy alejkami parku
Jordana.
- słucham Cię.
- po gimnazjum… tęskniłem za całą naszą klasą. Niby nowa szkoła była bardzo
fajna, znajomi też, ale nic ani nikt nie zastąpił mi Was.
- miło usłyszeć takie coś. – powiedziałam lekko zaskoczona tym co
usłyszałam.
- prawdziwe przyjaźnie nigdy się nie kończą, nie? Bynajmniej ja mam na to
teraz dowody. – mówił ze szczerym uśmiechem na twarzy, a mi pojedyncze łzy
zaczęły spływać po policzkach. Wróciły do mnie stare czasy… tak, to było coś
pięknego.
__________________________________________________________
JARAM SIĘ, BO TO JUŻ 50 CZĘŚĆ! UWIELBIAM WAS! GDYBY NIE WY, TO MOJE PISANIE NIE MIAŁOBY SENSU. DZIĘKI, ŻE JESTEŚCIE. MWAAAAAH.
XOXOXO
Pamiętam jak raz jedno Twoje opowiadanie mnie zaciekawiło i byłam do tyłu jakieś 20 rozdziałów, tak mnie wciągnęło że je przeczytalam i od wtedy teraz każdego dnia czekam aż dodasz ;c
OdpowiedzUsuńDoczekam sie dzisiaj? :C
Kiedy następne? czekam cały czas ;D
OdpowiedzUsuńJak by była setna część to będziesz miała taką zaciechę i gratulacje to tak piekna opowieść że płakałam, wkurzałam się i cieszyłam się to po prostu fascynujące !
OdpowiedzUsuńno kurde XD mówiłam, że jesteście the best? mówiłam! <3
OdpowiedzUsuń