piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 48


*z perspektywy Julki.
Następnego dnia około godziny 13 postanowiłam zadzwonić do Pauliny i się z nią umówić, abyśmy mogły na spokojnie porozmawiać. Szybko wykonałam telefon, a dziewczyna zgodziła się. Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Wzięłam do buzi kawałek mandarynki i oparłam się o blat.
- spotkałam wczoraj Paulinę. – powiedziałam nie zastanawiając się długo. Mama popatrzyła na mnie dziwnie.
- jaką Paulinę?
Nie odpowiedziałam, ale popatrzyłam na nią tak, że zrozumiała o kogo mi chodziło.
- tą Paulinę…
- tak tą... Spotkaliśmy ją i jej chłopaka w galerii. Z jednej strony się ucieszyłam, ale z drugiej... było mi jakoś przykro. Nie wiem czemu.
- Julcia… - pociągnęła moja mama. – jest coś o czym nie wiesz.
Zerknęłam na mamę z niepokojem w oczach.
- Paulina dzwoniła przed świętami. Składała życzenia i tak dalej. Nie mówiłam Ci o tym, bo wiedziałam, że będzie Ci przykro. Ale ona… wyszła za mąż. Miała ślub, wesele. Przepraszam, że Ci nie powiedziałam kochanie.
Gdy to usłyszałam nieco zamurowało mnie…
- mówiła coś jeszcze? Może o czymś jeszcze nie wiem? Nie zasługuję na to, żeby znać prawdę?!
Mama wstała z krzesła i podeszła pode mnie.
- przepraszam… po prostu… taki szok. – powiedziałam cicho.
- nie szkodzi. To ja przepraszam.
Wymieniłam z mamą jeszcze kilka zdań, a zaraz potem ubrałam płaszcz czapkę, schowałam rękawiczki do torebki i udałam się do kawiarni, gdzie umówiłam się z dziewczyną. Zamówiłam sobie gorące cappuccino i usiadłam przy jednym ze stolików.
Zaczęłam się rozglądać i dopiero teraz zauważyłam, że jest tu oprócz mnie mnóstwo ludzi. W pewnym momencie dostrzegłam wzrokiem wchodzącą Paulinę. Od razu mnie zauważyła i usiadła obok mnie. Przywitałyśmy się i zaczęłyśmy rozmawiać.
- Julka… wiem, że dalej mogę Ci ufać. Chcę Ci coś powiedzieć. – powiedziała z przejęciem.
- taaak?
- wiesz już pewnie, że ten chłopak wczoraj… to tak naprawdę mój mąż.
- już wiem…
-ale… jest jeszcze coś. Tego nie wie nikt oprócz niego.
- coś się stało?
- niedawno… to znaczy… może inaczej, krótko i zwięźle – jestem w ciąży.
- że co?! – powiedziałam lub wykrzyknęłam to tak głośno, że wszyscy odwrócili głowę w moją stronę. – jak to… - dopowiedziałam już o wiele ciszej.
- jak to, jak to… po prostu. Jestem w ciąży i spodziewam się dziecka. Nie myśl sobie, że jestem jakaś naiwna i dałam się czy coś… zrobiliśmy to świadomie, po ślubie. Chcemy zostać rodzicami. Dopiero drugi miesiąc, więc jeszcze nie widać…
- jejku… nie spodziewałam się tego, ale gratuluję Wam. – powiedziałam, dalej chyba w to nie wierząc.
- ale… w sumie nie o to w tym wszystkim chodzi… - powiedziała i w jej oczach pojawiły się łzy.
- ej… co się dzieje?
- bo widzisz… byłam 2 tygodnie temu u lekarza… i… ja… jestem chora…

10 komentarzy:

  1. Kurcze nastepna chora.;D

    OdpowiedzUsuń
  2. ej co takie krótkie ; c Twoje opowiadania sa piekne .< 3

    OdpowiedzUsuń
  3. oj tam krótkie! xD ważne, że jest ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste!
    Następna cześć i następną paczek husteczek trzeba kupić ;x ! :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zeby cos al to twoje moniak caly czas kojarzy mi sie z amoniak xd a opowiadanie lepsze niz nie ktore ksiazki typ' ocal m nie od zlego-

    OdpowiedzUsuń
  6. następna chora osoba, nie pisz że na raka bo się załamie nowa bohaterka i znów dead :(

    OdpowiedzUsuń
  7. haha. może być i amoniak :Dx
    nie martwcie się, będzie dobrze :*

    OdpowiedzUsuń
  8. <3 JESZCZE.!<3 szybko;D

    OdpowiedzUsuń
  9. a nie miała byś następna część ok.20-21 ? Bo czekałam i włażę co 5 minut zobaczyć .

    OdpowiedzUsuń
  10. KIEDY NAAASTĘPNA ?
    zajebiste są te opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń