*z perspektywy Julki.
Do północy zostało 40
minut. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani.
- może wyjdziemy na
podwórko? – zapytał cicho Kuba.
- już teraz? – zapytałam
lekko zdziwiona.
- umówiłem się z
sąsiadami, że przyjdziemy mamy razem puszczać fajerwerki…
- kochanie, mamy 40 minut.
- tak wiem, ale potem? Nie
przeszkadza to?
- jak już wspominałam
wcześniej. Im nas będzie więcej, tym weselej!
Teraz czas mijał jakby
szybciej. Zamiast 40 minut, zostało już tylko 20. Zaczęliśmy powoli się
przygotowywać do wyjścia. Patryk ledwo już stał. Ogólnie wszyscy byli pijani i
nie wiedzieli co robią. Najmniej wypiła Ola i ja. Panowałyśmy więc nad
sytuacją.
- to gdzie Ci sąsiedzi?
- powinni zaraz przyjść.
Po upływie 5 minut
pojawiły się obok nas 3 nowe osoby. Był to Michał, a wraz z nim jego brat z
dziewczyną. Stanęliśmy teraz w kółku i zaczęliśmy rozmawiać. Mieliśmy przy
sobie oczywiście szampana. Do północy
zostało zaledwie 10 minut. Stałam teraz naprzeciwko Kuby, trzymaliśmy się za
ręce i patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Pocałował mnie. Chwilę potem zobaczyłam
Olę, która bezradnie stoi w miejscu i nie wie co robić.
- poczekaj chwilkę. –
powiedziałam i podeszłam do niej.
Wtuliłam się w nią od
tyłu.
- jest dobrze prawda? –
zapytałam cicho.
- a czemu miałoby być źle?
- tak stoisz, nic nie
mówisz…
- jest ok! ale ten Michał…
on się na mnie ciągle gapi. Nienawidzę tego! – powiedziała wkurzona, a ja
zaśmiałam się pod nosem.
- może wpadłaś mu w oko?
- proszę Cie…
- a Wiktor jak? Gadałaś z
nim chyba, o ile dobrze widziałam? – wtedy zauważyłam uśmiech na jej twarzy.
- jest spoko.
Po tej krótkiej rozmowie
powróciłam na miejsce obok Kuby. Za 5 minut Nowy Rok. Wszyscy teraz staliśmy i
w zapewne w głębi ducha myśleliśmy o tym, co chcemy zmienić, co zrobić, o czym
znowu zamarzyć…
*z perspektywy Wiktora.
Stałem teraz naprzeciwko Kuby
i Julki. Wpatrywałem się w nich niemiłosiernie. „Mój kumpel ma szczęście” –
pomyślałem. Nagle moje rozmyślania przerwały pierwsze strzały fajerwerk. Popatrzyłem
szybko na zegarek – 23:56. Jeszcze chwila… Ten rok był dla mnie dosyć
przyjazny. Poznałem dużo fajnych osób, byłem w Anglii, itd.
- 2 minuty! – krzyknął nagle
Michał. – Kuba! Za chwilę odpalamy.
Po chwili wszyscy nerwowo
i w śmiechu odliczaliśmy już czas.
Stałem i nie wiedziałem co
robić. Chyba nigdy się tak nie czułem. Sztywny i drętwy jak palec. Zobaczyłem
teraz jak chłopaki zaczynają puszczać fajerwerki.
- minuta! – krzyknęła Julka.
Dom Kuby nie znajdował się
zbyt daleko centrum Krakowa, dlatego też było widać wyraźnie fajerwerki na
niebie, było je widać i oczywiście słychać! Kocham ten moment. Lecą do góry,
opadają… świat jest wtedy piękniejszy.
Tym razem z mojego „snu” wyrwały
mnie krzyki przyjaciół. Dołączyłem się do nich, podniosłem kieliszek do góry i
zacząłem wspólnie odliczać.
- dziesięć… dziewięć…
osiem… siedem… sześć… pięć… cztery… trzy… dwa… jeden… zeroooo!
W tym momencie zacząłem
skakać jakbym uciekł z jakiejś dżungli! Po chwili sam nie wiem jak to się
stało, ale byłem cały oblany szampanem. Krzyczeliśmy, śpiewaliśmy i
przytulaliśmy się. Kuba i Michał zaczęli odpalać kolejną dawkę fajerwerk. Wszyscy
momentalnie się odsunęli. Stałem teraz obok Oli, a w pewnym momencie odwróciłem
się twarzą do niej.
- nie wiem czego Ci
życzyć. – odparłem. – ale mam nadzieję,
że w tym Nowym Roku wszystko Ci się poukłada i że będzie dobrze! – powiedziałem
po cichu, delikatnie się uśmiechając, a zaraz potem mocno przytuliłem ją.
*z perspektywy Kuby.
Energicznie złapałem Julkę
w pasie i zacząłem ją całować. Kiedy nasze usta rozłączyły się wziąłem ją na
ręce, dałam znak Wiktorowi i reszcie chłopaków. Zaczęliśmy teraz wszyscy biec w
stronę oczka. Dziewczyny zaczęły strasznie piszczeć i rzucać się na naszych
rękach. Biegłem dosyć szybko, ale w pewnym momencie zatrzymałem się.
- no przecież
żartowaliśmy! – powiedziałem i razem z chłopakami zaczęliśmy się śmiać. Ale i
tak… happy New Year! – krzyknąłem.
Po paru minutach
podszedłem do Patryka i Klaudii. Rozmawiałem z nimi. Pewna rzecz jednak
przykuła moją uwagę. Widziałem teraz doskonale, jak Wiktor patrzy na Olę. Ona
tego nie spostrzegała, a on był w nią wpatrzony jak w anioła. W końcu ruszył z
miejsca z małą kartką w ręce. Zacząłem się śmiać, ale nagle obok dziewczyny
znalazł się Michał, który zatorował drogę Wiktorowi. Uśmiechał się do Oli i coś
jej mówił. Potem dał jej swoją wizytówkę. ( Michał był pracownikiem jednej z
mniejszych krakowskich firm, miał 21 lat ). Ten widok jakby mnie trochę
zdenerwował, sam nie wiem dokładnie czemu. Mój przyjaciel cofnął się do tyłu i
wtedy zauważył, że patrzę na niego. Pokiwałem do niego głową, a na jego twarzy
od razu pojawił się banan.
O godzinie 00:23
wróciliśmy do domu. Potem jeszcze dłuuuugo siedzieliśmy i dobrze się bawiliśmy.
Spać położyliśmy się około godziny 5, zasypiając powiedziałem jeszcze:
- Najlepszy sylwester w
moim życiu uważam za… prawie zakończony. Dobranoc matołki. – niedługo potem
zasnąłem, jak reszta.
... *.* cos boskiego ...
OdpowiedzUsuńtak to lubie czytac ze sprawdzam co 2/3 godziny czy napisalas nowy rozdzial ... ;D haha ... dziwna jestem , ale za to kocham to czytac ... ; )) ... no to czekam <> na 56 rozdzial ; ) ... /kinga
czekamy oczywiście z niecierpliwością na kolejny :) / Zuzia
OdpowiedzUsuń:)x
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza! Twoje opowiadania są takie magiczne! Widac ze masz dar i lubisz pisac ;) Uwielbiam ludzi z pasją :D Nie mogę sie doczekać następnej częsci i życze duzo weny tworczej ;** I love it <3
OdpowiedzUsuń