piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 60


*z perspektywy Julki.
W tym momencie do pokoju wszedł mój chłopak oraz tata. Ten wziął zdjęcie do ręki i popatrzył na mamę. Nie wiedziałam o co chodzi. Myślałam, że to jakieś żarty, ale chyba jednak tak nie było.
- co się dzieje? – zapytałam po krótkiej chwili nieco przestraszona.
- kochanie… na pewno chcesz im o tym powiedzieć? – mama bezradnie skinęła głową, na znak, że chce. - idźcie do kuchni, ja zostanę z chłopakami. – powiedział cicho tata.
Zrobiliśmy tak jak nakazał. Mama usiadła, zakryła twarz dłońmi, a po chwili zaczęła mówić:
- Miałam 19 lat i zaszłam w ciąże… - kiedy to usłyszałam zaczęłam dziwną analizę w mojej głowie. Kiedy mama mnie rodziła, miała przecież 21 lat! Mama kontynuowała – byłam już z tatą… były inne czasy, wszystko wypadało wcześniej - byliśmy zaręczeni. I ja i on, byliśmy świadomi tego co robimy, chcieliśmy mieć dziecko. Było dobrze… Urodziła się córka. – mama zaczęła płakać, a ja i Kuba patrzyliśmy na nią z co raz większą bojaźnią i niezrozumieniem w oczach. – była śliczna, całkiem zdrowa…
- co mój tata ma z tym wszystkim wspólnego? – przerwał nagle chłopak.
- przyjaźniłam się z nim… znałam go długo, ufałam mu. Często spotykaliśmy się… Kiedyś i ja i tata musieliśmy wyjechać, dosłownie na 5 godzin. Postanowiliśmy zostawić małą… Julkę z Andrzejem (bo tak miał na imię tata Kuby).
- Julkę? – zapytałam dziwnym głosem.
- tak… dlatego masz na imię Julia, po siostrze. – wyszeptała mama. Byłam całkiem załamana, nie miałam nawet siły się odezwać…
- przyszedł do nas… zachowywał się normalnie. Pojechaliśmy i mieliśmy nadzieję, że przez tą chwilę, dobrze się nią zaopiekuje. – teraz stół, o który opierała się mama był zalany łzami. – tak, pojechaliśmy…
- co było dalej? – pytał Kuba. Widziałam niepokój na jego twarzy. Złapałam jego rękę i mocno trzymałam.
- kiedy wróciliśmy… było już późno, ciemno… weszliśmy do domu i na początku wszystko było ok. Potem ja poszłam do pokoju małej, a tata do salonu, gdzie był Andrzej. Kiedy otworzyłam drzwi… zaczęłam krzyczeć, piszczeć, płakać i nie wiem co jeszcze. Upadłam na ziemię, bo poczułam ogromny ból gdzieś w środku… za chwilę do pomieszczenia wszedł mój mąż. Zanim zdążył coś zobaczyć powiedział „Andrzej jest pijany.” Potem miał przed oczami ten sam widok co ja… rozbita butelka, na ścianie krew, dziewczynka skaleczona i również cała we krwi… zaczął krzyczeć, pobiegł do salonu i zapytał Andrzeja, co to ma być, co zrobił… On powiedział tylko, jąkając się „nie chciała przestać pła-płakać.” Znienawidziłam go… zabił moją córkę… Poszedł za klatki, niepotrzebnie go wypuścili… Kiedy dowiedziałam się, że to twój tata, Kuba… – i popatrzyła na niego. – milczałam… widziałam, że Julka jest szczęśliwa, że jest wam razem dobrze…
W trakcie tego co mówiła mama, a właściwie już pod koniec, Kuba puścił moją rękę. Ja zaczęłam płakać. On chciał coś powiedzieć, ale chyba nie był w stanie. Wybiegł niespodziewanie do przedpokoju, chwycił kurtkę i wyszedł szybkim krokiem z mieszkania. Zaczęłam za nim biec.
- Kuba czekaj! Proszę, stój! – krzyczałam niemiłosiernie.
Biegł co raz szybciej, a ja biegłam za nim. Nie mogłam, nie mogłam odpuścić… W pewnym momencie zatrzymał się. Usiadł na kolanach, na chodniku, a twarz schował w szalik, który miał w rękach. Kucnęłam obok niego, płakałam, tak jak on teraz.
- nie wierzę… - wyszeptał.
- ja też… cała rodzina okłamywała mnie przez tyle lat… jak mogli? – zapytałam i poczułam dziwne ukucie w sercu. 
_____________________________________
PS. KOCHAM WAS JAK FRETKA JEREMIASZA Xxx

7 komentarzy:

  1. Booże! niespodziewałam się... Kiedy kolejna częśść?

    OdpowiedzUsuń
  2. jak bd kolejna część to pisz na stronce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. smutna część. Ale dobrze, że jej powiedzieli :) mam tylko nadzieję, że Kuba wróci z Julką do domu i chociaż zabierze swojego braciszka :) hehe
    czekamy na kolejny rozdział, bardzo podoba mi się twoje opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rob następne ..!!kocham cię jesteś boska..!!

    OdpowiedzUsuń