niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 61


*z perspektywy Julki.
Mijały kolejne dni. Praktycznie każdy z nich był taki sam. Wczesne wstawanie, szkoła, odrabianie lekcji i mało czasu na cokolwiek innego. Jedyną pocieszającą informacją było dla mnie teraz to, że niedługo ferie, a to oznaczało wyjazd do Anglii. Rodzice - moi oraz Oli, zgodzili się na to, ale dali chłopakom wyraźnie do zrozumienia, że mają nas pilnować i tak dalej, i tak dalej. Jak to rodzice!
O ostatnim wydarzeniu, a tak właściwie o wyjawieniu prawdy z przeszłości, nie rozmawialiśmy już ani z rodzicami, ani z Kubą. W tym samym dniu kiedy się dowiedzieliśmy, a chłopak wybiegł z mieszkania, wróciliśmy. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i postanowiliśmy, że nie będziemy do tego wracać, i że zostanie to pomiędzy nami. Tak też było i jest.
*z perspektywy Oli.
Po skończonym tygodniu szkoły został jeszcze jeden i w końcu wolne. Była sobota. Byłam z Julką na spacerze i wtedy też w tajemnicy powiedziała mi o tym, co dowiedziała się od mamy. Bardzo, a to bardzo mnie to zszokowało, ale nie chciałam jakoś zbytnio się tym przejmować. Spacerowałyśmy jeszcze przez chwilę, potem również byłyśmy w Galerii Krakowskiej, aż w końcu kierowałyśmy się w kierunku domów. Pożegnałam się z Julką, kiedy byłyśmy obok jej  mieszkania. Ja natomiast, samotnie wędrowałam dalej.
Było dosyć zimno, ale stabilnie. Miałam teraz w głowie tysiące myśli, a w rezultacie sama nie wiedziałam o czym tak naprawdę rozmyślałam. Powoli stawiałam kolejne kroki i w pewnym momencie zobaczyłam garstkę ludzi idących przede mną. Nie zwracałam na to zbytnio uwagi i maszerowałam dalej.
- hej Ola! – usłyszałam w pewnym momencie. Odwróciłam się i zobaczyłam pod światłem latarni, jakiegoś chłopaka. Początkowo nie wiedziałam kto to, ale nie potrzebowałam dużo czasu, żeby sobie uświadomić z kim rozmawiam.
- hej Michał… - powiedziałam krótko i oschle.
- a co Ty tutaj sama robisz o tej porze, hm?
- wracam do domu, byłam z Julką na zakupach.
- a to bardzo fajnie… - powiedział, podszedł do mnie i pociągnął mnie delikatnie za rękaw, co spowodowało, że kierowaliśmy się teraz w kierunku mojego domu.
- bardzo… - powiedziałam cicho. Już miałam go dość.
Idąc tak przez jeszcze jakieś 10 minut i gawędząc cały czas, zauważyłam, że Michał w cale nie jest taki zły. Na sylwestrze u Kuby, wydawał się być zupełnie inny. Teraz w miarę dobrze się z nim rozmawiało. Kiedy doszliśmy do celu, chłopak przytulił mnie, posłał niby słodki uśmiech i odszedł. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć, ale uznałam to za zwykły gest koleżeński.
W następnych dniach, kiedy kończyły się lekcje po Julkę zawsze przyjeżdżał Kuba. Po mnie zaczął przychodzić Michał. Niby tego nie chciałam, ale czułam się z przy nim fajnie.
W prawdzie mówiąc… spotykałam się teraz z Michałem codziennie. Rozmawialiśmy, spacerowaliśmy i tak dalej. Pasowało mi to. Chociaż na chwilę mogłam zapomnieć o wszystkich problemach…
____________________________________________
ii słuchajcie, chciałam Wam teraz jakby podziękować i w ogóle. na chwilę obecną 87 osób (?!?!?!?!?!) napisało, że czyta to opowiadanie. :') nawet nie wiecie jak jest mi miło, jak się cieszę, no po prostu jestem zaskoczona no i kurde, kocham Was!
DZIĘKUJĘĘĘĘĘ MIŚKI! Xxx

8 komentarzy:

  1. a co bd z Olą i Wiktorem? pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pliissss napisz dzisiaj jeszcze jedno prosze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz, pisz, pisz! Kocham to opowiadanie! <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam od początku,przyznam się że z niecierpliwością czekam na następną część. Strasznie trzymasz w napięciu, ale to jest baaardzo fajne;* oby tak dalej !

    OdpowiedzUsuń
  5. z perspektywy Oli.
    Po skończonym tygodniu szkoły został jeszcze jeden i w końcu wolne. Była sobota. Byłam z Olą na spacerze i wtedy też w tajemnicy ...Chyba z Julką.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. :*
    masz rację, osobo wyżej xd bój błąd :) xx

    OdpowiedzUsuń