poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 62


*z perspektywy Oli.
Siedzieliśmy w klasie i odliczaliśmy czas do dzwonka. Po paru minutach zadzwonił i wszyscy wyszli z klasy. Ja, Julka i Patryk spotkaliśmy się przy naszych słynnych schodach, gdzie zazwyczaj prowadziliśmy rozmowy szkolne... Szczerze mówiąc, nie znaleźliśmy żadnych ciekawych tematów do rozmowy. W pewnym momencie Patryk odszedł i poszedł do kolegów. Ja z Julką zostałyśmy same. Przez dobre 5  minut panowała cisza, aż w końcu przyjaciółka zapytała:
- co ty robisz...?
- aaa... Co ma robić?
- z tym Michałem. On ci się podoba czy co?
- przecież nie jest zły... - odpowiedziałam szybko.
- Kuba trochę mi o nim opowiadał. Ma różne wpadki na koncie, powinnaś uważać.
- uważam...
- nie sądzę. Spotykasz się z nim, cały czas siedzicie gdzieś razem. Nie ma cie praktycznie w ogóle w domu. On nie może tobą manipulować Ola. - mówiła przyjaciółka poważnym głosem.
- czy ty myślisz, że ja mam 5 lat i nie wiem co ze sobą zrobić? Nie będziesz mi mówić co mam robić z kim się spotykać, gdzie chodzić. Po co w ogóle się tym przejmujesz i zaczynasz temat? Wiesz co... Będę dalej spotykać się z Michałem, mimo wszystko. Znam go lepiej od was wszystkich! - mówiąc to prawie krzyczałam, choć w cale nie zdawałam sobie z tego sprawy.
W końcu odwróciłam się i postawiłam mały krok, kiedy za plecami usłyszałam jeszcze cichy głos Julki - "bo jestem twoją przyjaciółką..." udałam, że tego nie słyszę i odeszłam.
*z perspektywy Julki.
Po ośmiu godzinach lekcje w końcu się skończyły. Samotnie wyszłam przed budynek szkoły, ale nie zobaczyłam ani Kuby, ani jego auta. Przez chwilę stałam i bezradnie rozglądałam się dookoła. Nie chciałam tak dłużej marznąć, więc odwróciłam się i maszerowałam w kierunku domu. Zanim odizolowałam się całkowicie od terenu szkoły, zauważyłam jeszcze Michała i Olę. Szli śmiejąc się i wygłupiając. Próbowałam jakoś to zaakceptować, ale nie udawało mi się to.
Dotarłam do domu, weszłam do kuchni i podskoczyłam do góry. Zobaczyłam Kubę, który siedział na krześle i mamę, która robiła mu okład z lodu.
- co się stało? – wykrzyknęłam natychmiast.
- nic takiego… - powiedział Kuba spokojnie. Podeszłam do niego i pocałowałam go delikatnie. Mama uśmiechnęła się do mnie i wyszła z kuchni, zostawiając nas samych.
- więc…? – zapytałam ponownie.
- dostałem, jak widać.
- od kogo?
- byłem pod szkołą. W sumie to i ja i Michał, byliśmy jakieś 15 minut przed czasem. Zaczęliśmy gadać. Zapytałem go o Olę i powiedziałem, że raczej nie ma co do niej zaczynać i tak dalej… niby mówił, że tak, że wie. Ale nagle podszedł do mnie, ja akurat się odwróciłem, bo chciałem wyciągnąć telefon z auta, a on chwycił mnie za kurtkę i no… zrobił to co widać. Chciałem mu oddać, ale zaczął spieprzać, więc postanowiłem, że dam sobie spokój.
- Boże! Co za kretyn…! – powiedziałam i przytuliłam się do Kuby. - Ja natomiast gadałam dzisiaj z Olą i się pokłóciłyśmy. Pytałam ją o niego i w ogóle, a ona od razu na mnie naskoczyła, nagadała i poszła do Michała. To się zaczyna robić wkurzające…
- trzeba z nią porozmawiać… nie możemy tak tego zostawić, bo potem może być za późno. – odparł Kuba.
Następnego dnia, a była to już środa w szkole w ogóle nie rozmawiałam z Olą. Chciałam, ale ona nie zwracała na mnie uwagi. Od tych kilku dni, kiedy spotykała się z Michałem, zmieniła się i to nie do poznania. Nie wiedziałam co mam zrobić, żeby uświadomić ją, że chłopak, z którym się spotyka nie jest dla niej… Nie chciałam jej stracić.
*z perspektywy Kuby.
Stałem teraz pod szkołą i tak jak codziennie czekałam na Julkę. Zobaczyłem nagle, że ze szkoły wybiega Ola i pędzi w kierunku… Michała, który też tam już był. Siedziałem w aucie, oni prawdopodobnie nie zauważyli mnie. Otworzyłem szybę, stałem naprzeciwko nich. Nie wykonywałem żadnych gwałtownych ruchów, więc słyszałem każde wypowiedziane przez nich słowo. Michał zaczął mówić jej, że jest piękna, wspaniała, że nie może przestać o niej myśleć, a Olka stała jak naiwna i we wszystko mu wierzyła. Szczytem było teraz to, że poprosił ją, aby została jego dziewczyną, aby spróbowali i tak dalej. Osłupiałem… Ola zgodziła się. Zaczęli się całować, aż w końcu wyszli wąską alejką.  Po około 10 minutach do auta wsiadła Julka. Zastanawiałem się w jaki sposób jej to powiedzieć. Postanowiłem jechać prosto z mostu.
- Ola i Michał chodzą ze sobą… - dziewczyna popatrzyła na mnie i chyba oczy przeszkliły się jej łzami.
- nie będę jej w tym przeszkadzać… Ona jest rozsądna. Może w końcu dotrze do niej, co robi.
Odpaliłem auto i pojechaliśmy do mnie domu. Mama przygotowała nam obiad, zjedliśmy, a potem siedzieliśmy w pokoju i rozmawialiśmy o wszystkim, co tylko wpadło nam do głowy.
Julka położyła się na łóżku, widać, że była zmęczona. W końcu zasnęła, a ja siedziałem obok niej i bawiłem się telefonem… Przyszedł sms. Otworzyłem go i przeczytałem „Nie myśl sobie, że uda ci się to zniszczyć Kubuś. Teraz ona już jest moja i następnym razem nie siedź w aucie i nie gap się jak matoł.” 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz