czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 64


*z perspektywy Julki.
Siedziałam teraz nerwowo w pokoju i zaczęłam przeglądać wszystkie szafki. Zastanawiałam się co wziąć na wyjazd, a co nie. Kompletnie straciłam głowę. Nigdy nie wiedziałam co mam zabrać, kiedy gdzieś jadę. Zadzwoniłam po Kubę, chciałam, żeby mi pomógł. Śmiał się ze mnie, ale przyjechał. Takie pakowanie trwało chyba 2 godziny. W ogóle nie mogłam się przy nim skupić, ale i tak było fajnie!
Po paru godzinach wszystko już było gotowe. Siedzieliśmy teraz z chłopakiem i oglądaliśmy film. Często tak właśnie spędzaliśmy wieczory.
Jeżeli chodzi o sprawę z Olą i ogólnie o samą Olę, wyglądało to tak – pogodziłam się z nią, ale ona dalej nie zmieniła zdania i ciągle była z Michałem. Próbowaliśmy jej z Kubą wytłumaczyć, jaki on jest, ale ona nie ulegała i trzymała się swojego zdania. Musieliśmy się z tym chwilowo pogodzić, tylko tyle mogliśmy zrobić.
*z perspektywy Oli.
Mało co pamiętałam z ostatniej nocy, ale w sumie i tak starałam się o tym w ogóle nie myśleć. Wzięłam się w końcu za pakowanie. Dosyć szybko mi to zeszło, więc miałam potem więcej czasu dla siebie. Cały jeden, ostatni dzień przed wyjazdem zleciał bardzo szybko. W poniedziałek o godzinie 7.30 mieliśmy wylot, więc wszyscy musieliśmy nieco wcześniej wstać.
W końcu się doczekaliśmy… nastał poniedziałek. Rano około godziny 6.40 jechaliśmy z tatą Wiktora na lotnisko. Około 10 minut trwała jazda, aż w końcu byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy i zaczęliśmy się zastanawiać, w którą stronę iść. Julka i Kuba szli przodem. Ja z Wiktorem trzymaliśmy się tyłów. Panowała niezręczna cisza, postanowiłam ją przerwać.
- co tam?
- dobrze. – powiedział, jakby lekko przygnębiony.
- na pewno?
- tak. Chodź szybciej. – odparł i pociągnął mnie za rękę.
Na samolot czekaliśmy jeszcze sporo czasu. Upewnialiśmy się wtedy czy wszystko wzięliśmy i czy czegoś, aby nie zapomnieliśmy. Prawdopodobnie wszystko się zgadzało, więc teraz już tylko rozmawialiśmy oczekując na  nasz „latający pojazd.”
W końcu doszła do nas informacja o przygotowaniu się. Po oddaniu bagaży i wszystkich drobiazgach, które wiązały się z rozpoczęciem lotu i znalezieniem się na pokładzie, mogliśmy już zajmować miejsca. Złapał nas teraz lekki stres. W sumie ja i moja przyjaciółka pierwszy raz leciałyśmy samolotem! Złapałyśmy się za ręce, kiedy samolot zaczął piąć się ku górze, a Kuba i Wiktor śmiali się z nas. Teraz przed nami 2 godziny lotu i jesteśmy na miejscu. Czułyśmy teraz obydwie z Julkaskiem, że właśnie spełnia się  jedno z naszych marzeń. Niesamowite uczucie, kiedy dostajesz coś, czego tak bardzo pragnąłeś i na to czekałeś…

3 komentarze:

  1. no fajnie, fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej dziewczyno ! ale masz talent ! Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem poprostu zachwycona . ! Prosze pisz więcej błagam bo to jest boskie . Wczoraj wieczorem zaczęłam i dzisiaj też i skończyłam 64 rozdziały czytać i bardzo mi się podoba . Dziękuje pozdrawiam :))))

    OdpowiedzUsuń