*z perspektywy Patryka.
- Jezus… - wyszeptałem, a zaraz potem zacząłem krzyczeć
i rzucać się po pokoju. Nie mogłem się opanować. Chwyciłem poduszkę i zacząłem
kopać, aż w końcu uderzyłem nią o wazon, który stał na stole. Ten spadł i
rozbił się.
- Patryk przestań! – krzyczała Klaudia.
Ja nie potrafiłem! Nie potrafiłem teraz przestać! Chodziłem
nerwowo po salonie, co chwila łapiąc się za głowę, zamykając oczy i błagając
Boga, żeby to nie była prawda. Po kilkunastu minutach uspokoiłem się. Siedzieliśmy
teraz z dziewczyną na sofie i trzymaliśmy się za ręce. Już nie kłóciliśmy się,
co oglądać. Czekaliśmy na informacje. Mnie całego rozwalało teraz od środka,
ale starałem się zachować spokój.
Po około 15 minutach… dalej nic. Zero nowych
informacji. Wymiękałem… Godzina 9.52. Chwyciłem telefon.
- co robisz? – spytała Klaudia.
- dzwonię do nich. – odpowiedziałem bez wahania.
Zaraz po tym znalazłem numer Julki. W głowie miałem miliardy
myśli. Nacisnąłem na zieloną słuchawkę. Zacisnąłem dłoń i prosiłem… prosiłem
sam nie wiem kogo albo co, aby ktoś się odezwał. Minęło kilka sekund i
faktycznie usłyszałem „Cześć, tu Julka. Jeżeli masz do mnie jakąś sprawę,
nagraj wiadomość albo zadzwoń później. Całuski!”
O mało nie rozwaliłem teraz telefonu! Byłem w jednej
wielkiej, ogromnej kropce! Co miałem myśleć? W telewizji mówią, że rozbił się
samolot. Moi przyjaciele lecieli samolotem do Anglii. Nie odbierają telefonu. Świat
zaczął mi się walić…
- dzwoń do reszty. – usłyszałem w pewnym momencie
Klaudię. Widziałem, że również się tym wszystkim okropnie przejmowała.
Zacząłem dzwonić… Najpierw do Oli, a potem do Kuby. Numeru
Wiktora niestety nie miałem. W obydwu przypadkach było tak samo jak z Julką –
poczta.
- nic… - powiedziałem głucho.
Siedząc bezczynnie, ale za to myśląc o wszystkim
czekaliśmy na coś, co pozwoli nam w końcu się czegoś dowiedzieć. Klaudia wzięła
pilot do ręki i zaczęła znowu przewijać kanały. Dostrzegliśmy, że na tvp1
mówili o tym wypadku. „Przypominamy, że samolot lecący z Krakowa do Anglii, a
dokładnie do Londynu rozbił się. Na chwilę obecną przekazano nam, że z 70 osób
znajdujących się na pokładzie na pewno 50 żyje. Akcja ratunkowa trwa dalej i
badane są przyczyny katastrofy.”
Kiedy tego słuchałem miałem ochotę wyjść. Nie wiem
gdzie i dokąd. Byle wyjść i nie wrócić. Klaudia wtulała się we mnie cały czas,
a ja byłem teraz sztywny jak patyk.
Po około pół godziny postanowiłem jeszcze raz
zadzwonić. Wcisnąłem zieloną słuchawkę z wielką nadzieję, że tym razem ktoś
odbierze. Znowu poczta… Nie zastanawiałem się i zadzwoniłem jeszcze na numer
Kuby.
- jest! – krzyknąłem na cały głos.
- jest sygnał?
- zapytała energiczniej Klaudia.
- tak! – wtedy był to już 3, potem 4… cisza. - fuck.
– powiedziałem.
- dzwoń jeszcze raz! Trzeba próbować.
Próbowaliśmy się do niego dobić chyba z 10 razy. Nie
odbierał. Tylko cisza, cisza i cisza!
- Patryk… - powiedziała nagle Klaudia cichym,
przygnębionym głosem i popatrzyła mi w oczy. Zobaczyłem wtedy łzę spływającą po
jej policzku. – obawiam się…
- nie kończ. – odparłem. – i tak w to nie uwierzę. Oni
muszą żyć… - wtedy sam poczułem, że moje oczy stały się mokre. Płakaliśmy teraz
obydwoje.
Booooskie! Kiedy następna cześć? Jejku ja chce dzisiaj! Błagam Cię! Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńhihi. będzie jutro! x
OdpowiedzUsuńnie uśmiercaj nikogo bo to będzie bez sensu! ;)
OdpowiedzUsuńOna wie lepiej, czy będzie miało sens, fajnie by było gdyby stało się coś co całkiem zmieni bieg tej historii. CZEKAM! :D
OdpowiedzUsuń:)x
OdpowiedzUsuńProoszeee dodaj szybko ! :D
OdpowiedzUsuńno i kiedy następny? już się troszeczkę niecierpliwie ;(
OdpowiedzUsuńEeeeej dodawaj! Dodaj dzisiaj więcej! :DD Tak jak i wczoraj.
OdpowiedzUsuńo 20.30 nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńbędzie jeden, nie dwa. Xx