środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 81


*z perspektywy Oli.
Siedziałam i przez dobre 15 minut zastanawiałam się nad zachowaniem Wiktora. Teraz byłam już pewna, że jestem w nim zakochana, wiedziałam, że długo bez niego nie pociągnę. On najwidoczniej myślał i czuł co innego. Patrzyłam za małe okienko i widziałam tylko wielkie, kolorowe chmury. Czułam się teraz podobnie jak one… rosną, bo napełnia je para, ale  w końcu nie wytrzymają i spuszczą deszcz. Ja też w  pewnym momencie nie wytrzymam i zaleję się łzami. Kiedy właśnie tak układałam sobie w głowie myśli poczułam, że to już się stało. Szlochałam po cichu i miałam nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Zaraz potem Julka przytuliła się do mnie nic nie mówiąc, a ja odwróciłam głowę w jej stronę. Zauważyłam Wiktora. Siedział i dalej patrzył na tamtą dziewczynę, ale nie uśmiechał się. Nagle odwrócił się w moją stronę i zerknął na mnie ze smutną miną. Momentalnie spuściłam głowę na dół, ponieważ nie chciałam go widzieć. Niespodziewanie zasnęłam, ale obudziłam się po około 45 minutach. Zostało nam jeszcze pół godziny lotu. Nie otwierając oczu chwyciłam rękę Julki i trzymałam do momentu kiedy zorientowałam się, że tak naprawdę trzymam dłoń kogoś innego. Nie myliłam się i zobaczyłam po mojej lewej stronie Wiktora. Momentalnie wysunęłam dłoń i odwróciłam się w drugą stronę.
- Ola, proszę… - nie reagowałam. – Ola… wiem, że jesteś zła, ale… ja nie chciałem cię przez to urazić.
- mam udawać, że tego nie widziałam, tak?
- nie. Po prostu, nie tak miało być. Ta dziewczyna jest żałosna i tyle. Proszę, wybacz mi.
- daj mi na razie spokój.
- ok., dam ci spokój i odprowadzę cię potem do domu. I nie wymiguj się, błagam.
- ale… - wymamrotałam i nie znalazłam żadnego sensownego zaprzeczenia.
Po niedługim czasie samolot przystąpił do lądowania. Trzymaliśmy się mocno, aż w końcu znaleźliśmy się na ziemi. Odetchnęliśmy z ulgą. Potem jak to zwykle, wysiedliśmy, bagaże, załatwienie ważnych spraw i można wracać do domu. Na lotnisku czekali na nas: Mama Julki, Kuby, Oskar, Mateuszek, Patryk, Klaudia. Moich rodziców nie było, ponieważ prawdopodobnie dzisiaj wracają dopiero od cioci. Rodzice Wiktora w pracy. Kiedy tylko wyskoczyliśmy z samolotu zaczęliśmy biec w ich stronę, a potem mocno wtuliliśmy się w nich wszystkich.
- bardzo za Wami tęskniliśmy. W końcu ferie nabiorą sensu. – podsumowała Klaudia.
____________________________________________
Jutro nowa część około 21, robaczki moje<3

4 komentarze:

  1. Tam masz bład " Na lotnisku czekali na nas: Mama Julki, Kuby, Oskar, Mateuszek, Wiktor, Klaudia" powinno być Patryk : D
    A opowiadanie zajebiste xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarębiste :3
    Czekam z niecierpliwością do jutra :)

    Zapraszam do mnie :
    http://fly-bird-is-free.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. A może dzisiaj dodasz 2 ? xd

    OdpowiedzUsuń