*z perspektywy Julki.
Następnego dnia pojechałam z Kubą na lotnisko. Nie
mogłam się pogodzić z faktem, że musi on wyjechać i to aż na 3 miesiące. Przez
całą drogę nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Mi po oczach spływały tylko i
wyłącznie łzy. Kiedy dojechaliśmy Kuba zatrzymał auto, wyłączył je, westchnął i
popatrzył w moją stronę. Ja również to zrobiłam i nie czekając długo
przytuliłam się do niego.
Poszliśmy razem na lotnisko. Tam też był już jego
kolega.
- Wiktor to jest Julka, Julka to jest Wiktor. –
powiedział Kuba lekko uśmiechając się.
- aaaa… to ty jesteś ta Julka. On o tobie ciągle
gada, w szkole o czym byśmy nie rozmawiali wszystko skojarzy mu się z tobą, nie
zamyka się nawet na 5 minut. Nie wiem jak ty z nim wytrzymujesz.
Zanim ja zdążyłam coś powiedzieć, Kuba wtrącił się i
powiedział śmiejąc się :
- idź się lecz.
- tylko z tobą. – odpowiedział mu Wiktor również
zacieszając się. Po chwili jednak odszedł i zostałam z moim chłopakiem sama.
- nie chcę cię tu zostawiać… - powiedział ze
smutkiem w głosie.
- a ja nie chcę, żebyś leciał. – odpowiedziałam
natychmiast.
- obiecuję, że będę dzwonił, albo pisał codziennie.
Cokolwiek, ale żebyśmy byli w stałym kontakcie. Nie wiem jak wytrzymam 3
miesiące bez ciebie. – tutaj przytulił mnie mocno, a następnie pocałował.
- a.. Wiktorowi mam nadzieję mówiłeś same dobre
rzeczy o mnie, prawda? – zapytałam z szerokim uśmiechem.
- a jakże by inaczej! – śmiech. – lubię typka. W
sumie… to mój najlepszy kumpel. Długo go znam no i dobrze się z nim gada i w
ogóle. Będzie mnie teraz pilnował, więc nic mi się nie stanie, nie martw się.
- no mam nadzieję!
Wtedy też właśnie pojawił się obok nas i powiedział,
że pora już iść. Ja trzymałam Kubę mocno za rękę i nie chciałam go puścić,
jednak musiałam.
- kocham Cię. – powiedziałam cicho i zaczęłam znowu
płakać.
- a ja Cię kocham jeszcze bardziej i będę tęsknił
tak, że chyba umrę z tej tęsknoty. Ale tak jak mówiłem, będę dzwonił i tak
dalej… i jeszcze raz – kocham cię najbardziej na świecie! – kiedy skończył nie
dał mi nic powiedzieć, ponieważ przyłożył swoje usta do moich i pocałował mnie.
Kiedy w końcu nasze twarze się rozłączyły, popatrzył
na mnie ze smutkiem w oczach. Wiktor stojący obok nas widać miał niezły ubaw.
Jednak zniecierpliwił się, o czym świadczyło to, że złapał Kubę za ramię i
odciągnął ode mnie.
- wiem, że się bardzo kochacie, ale Kubusiu skarbie
musimy już iść nie wiem czy pamiętasz.
- pamiętam. – powiedział smutny i dopiero wtedy
puścił moją rękę.
Za 10 minut, kiedy już zniknął mi z oczu dostałam od
niego sms-a : „tęsknię L :*” uśmiechnęłam się do ekranu telefonu i
szybko odpisałam mu…
Odkąd Kuba wyjechał minęły dwa tygodnie. Dni mijały
mi szybko i nudno. Spotykałam się tylko z Olą, a kiedy nie byłyśmy razem nie
wiedziałam co mam ze sobą zrobić i zastanawiałam się co robiłam wcześniej –
kiedy Kuby jeszcze nie znałam i nie byłam jego dziewczyną…
Był piątek, godzina 18. Oglądałam TV z mamą, a tata
i Oskar robili coś w innym pokoju. Wtedy zadzwonił domofon. Ja i mama oglądając
jakiś film nie byłyśmy tego w ogóle świadome i na szczęście tata poszedł
otworzyć … nie wiadomo komu.
- słucham? – usłyszałam dobiegający głos z
przedpokoju.
Po chwili tata – gdy już odłożył słuchawkę telefonu
wbiegł do salonu i powiedział :
- to policja! O co biega? Ktoś coś zrobił?
- Marcin… idź lepiej otwórz te drzwi, a nie gadaj. –
powiedziała mama do taty.
Usłyszałam lekki zgrzyt, a zaraz potem :
- dzień dobry. Państwo jesteście rodzicami Julii,
czy tak?
Wtedy osłupiałam. Nie wiedziałam o co chodzi, więc
dalej siedziałam na kanapie, jednak serce zaczęło mocniej mi bić.
- tak… tak jesteśmy. – powiedział mój tata.
- przychodzimy w sprawie, która w sumie miała
miejsce niedawno – mamy na myśli jej pobicie.
- no tak… coś z tym nie tak?
- znaleźliśmy dziewczynę, która wtedy przyczyniła
się do tego, że pańska córka wylądowała w szpitalu. Czy moglibyśmy poprosić ją tutaj?
Wtedy wstałam
i podeszłam pod drzwi. Byłam zdenerwowana całą tą sytuacją, ale także
przestraszona.
- dzień dobry. – powiedział do mnie jeden z
policjantów uśmiechając się. – chcieliśmy zapytać… kojarzysz ją? – wtedy w
drzwiach pojawiła się Amanda.
Jednakże, kiedy ją zobaczyłam nieświadomie otwarłam
buzię i patrzyłam z niedowierzaniem. Nie była cała ubrana na czarno. Jej włosy
były blond, a ubrana była na kolorowo. Miała także tatuaż… gdzie? Na policzku –
co zdziwiło mnie jeszcze bardziej.
- tak… kojarzę. – powiedziałam po chwili namyślenia.
- noto dobrze. Znaleźliśmy ją jakieś 2 godziny temu.
Do niczego się oczywiście nie chce przyznać, a co gorsza nie chce nic mówić. Z
tych powodów postanowiliśmy oddać ją do zakładu poprawczego. Innego wyjścia
niestety nie mamy.
Kiedy policjant to mówił popatrzyła na mnie z
wściekłością w oczach tak jakby chciała mnie teraz zabić. Ja jednak nie
przejęłam się tym zbytnio. To nie moja wina, że się przyczepiła i do mnie i do
Kuby mimo, że obydwoje ją odpychaliśmy! Kiedy tak na nią patrzyłam nie zdałam sobie
sprawy z tego, że rodzice rozmawiali jeszcze z policjantem. Uświadomiłam to
sobie dopiero wtedy, kiedy drzwi do domu
zaczęły się zamykać.
- no i już po sprawie. Teraz już i ty i Kuba
jesteście bezpieczni. Dziwna ta dziewczyna… szkoda, że tak zniszczyła i siebie
i swoje życie.
- chyba nic jej już nie pomoże mamo…
Po krótkiej rozmowie udałam się do mojego pokoju i
sięgnęłam po telefon, szybko wybierając numer Kuby.
- czeeeeść kochanie, wiesz co się stało? –
powiedziałam podekscytowana, a potem wszystko mu opowiedziałam.
Następnego dnia w szkolę siedzieliśmy z Olą i
Patrykiem na jednej ławce i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Po szkole
wracałam do domu tylko razem z Patkiem, ponieważ Ola poszła gdzieś z Dawidem.
Cały czas gadaliśmy, ale w końcu zapadła gromka cisza…
- to już koniec… - powiedział nagle Patryk patrząc w
niebo lub na spadające liście.
- czego koniec?
- wszystko mi się pieprzy… wszystko.
- ej. – złapałam go za ramię i stanęłam. – co się
stało? – on tylko uśmiechnął się delikatnie, jednak śmiech ten był sztuczny i
poszedł dalej.
- wczoraj… Klaudia ze mną zerwała.
- fuck! Czemu?
- czemu? Hah… pozwól, że przytoczę to, co
powiedziała : „Patryk… kocham cię, ale równocześnie mam dość. Odkąd
dowiedziałeś się o tym, że Dawid jest chory chodzisz z głową spuszczoną w dół,
jak jesteśmy razem prawie w ogóle się nie odzywasz. Wiem, że jest to dla ciebie
ciężkie, ale skoro tak ma być… to ja od ciebie odchodzę. Nie wiem czy wrócę, a
jeżeli tak… to jest jeden warunek – ja wrócę do ciebie, jeżeli ty wrócisz do
siebie. Chcę dawnego Patryka, szczęśliwego, uśmiechniętego, zabawnego, chcę po
prostu tylko i wyłącznie ciebie!” – jak skończyła podeszła i pocałowała mnie w
policzek, potem poszła. Mnie w sumie zatkało i nie wiedziałem co powiedzieć ani
co zrobić.
Teraz czuję się jak skończony idiota. Nie potrafię
się już śmiać tak jak dawniej. Kocham ją, ale tak samo uwielbiam Dawida. Nie
chcę stracić ani jej, ani jego… nie chcę.