środa, 31 października 2012

Rozdział 24


– więc czego chcesz? – zapytał. Miałam wrażenie, że nigdy nie widziałam go w takim stanie, jak teraz.
- porozmawiać… o tym, wczorajszym czymś.
- chyba wystarczająco dużo zobaczyłem. – wtedy odwrócił się i chciał znowu wejść do pokoju. Ja jednak złapałam go za rękę i zatrzymałam.
- to nie tak! Wiem, że widziałeś… ale to nie tak miało być.
- nie? A jak miało być? Słucham!
- może zacznę od początku – poszłam tam z Olą i Dawidem. Siedziałam sobie i nagle zaprosił mnie do tańca ten chłopak… potem zaczął mnie upijać. Nie wiedziałam co robię, co się ze mną dzieję ani gdzie jestem. Nie panowałam nad tym co robię! On cały czas prowokował mnie. Jak byłam już całkowicie … nachlana, bo inaczej chyba teraz tego ująć nie mogę… robiłam różne dziwne rzeczy, czyli na przykład to, że… pocałowałam jakiegoś matoła. Kuba… wiesz, że Cię kocham. Jesteś dla mnie najważniejszy i nie chcę Cię stracić…
- wiesz… w sumie inaczej sobie to wyobrażałem. Myślałem, że jak przyjadę to zrobię Ci niezłą niespodziankę. A jak widać to ty mi ją zrobiłaś… tylko, że zamiast obydwoje płakać ze szczęścia, płaczemy teraz z innego powodu. Ja Ciebie też kocham Julka, ale… trudno mi jest Ci teraz to wybaczyć.
Kiedy przestał mówić zaczęły spływać mu łzy po policzkach. Patrzył na mnie, a ja na niego. Miałam teraz ochotę się do niego po prostu przytulić i zapomnieć o tym wszystkim. Wiedziałam jednak, że nie może tak być.
- proszę Cię… nie zostawiajmy tego tak. Wiesz… że byłam pijana. Nie panowałam nad sobą.
- tak! Tak wiem! Ale uwierz mi, że widok dziewczyny, którą kocham i która całuje się z innym kolesiem nie jest zadowalający.
- nie wybaczysz mi tego?
- muszę to przemyśleć… muszę posiedzieć sam i to wszystko przeanalizować.
Kiedy to usłyszałam nie wytrzymałam i tak szybko jak wbiegłam do domu tak samo wybiegłam.
Szłam ulicą, powoli. Miałam wszystko gdzieś. Nie obchodziło mnie co się ze mną stanie ani co się dzieje. Była godzina 16. Wstąpiłam do kawiarni i tym razem samotnie wypiłam ciepłą herbatę. Potem znowu wędrowałam ulicami Krakowa. Byłam obok klubu. Tego klubu, do którego już nigdy więcej nie wrócę! Usłyszałam za mną auto. Nie przejęłam się tym, szłam dalej. Rozmyślałam o tym wszystkim co powiedział mi Kuba. Wiedziałam, że ma rację. Ma prawo być zły i to cholernie zły. Ma też prawo mi nie wybaczać, ale wtedy byłby to największy cios w moje serce. Miałam nadzieję, że mimo wszystko zrozumie mnie i znowu będziemy razem.
Kiedy tak spacerowałam znowu usłyszałam za mną samochód. Stwierdziłam, że podobnie jak ten poprzedni w końcu gdzieś skręci lub wyprzedzi mnie. tak jednak się nie stało. Samochód jakby śledził mnie. Odwróciłam się kilka razy, nie wiedziałam co mam robić, więc starałam się zachować spokój i iść dalej. Zaczęłam iść co raz szybciej, a wraz ze mną prędkości nabierało auto. W końcu pojechało tak szybko i wyprzedziło mnie, że zatarasowało mi drogę… nie zdążyłam nic krzyknąć, nie zdążyłam nawet wezwać pomocy, nie zdążyłam zrobić nic. Ktoś wyskoczył z auta i wciągnął mnie do niego, a przy okazji zakrył mi usta swoja ręką. Usłyszałam tylko pisk opon…

4 komentarze:

  1. czekam z niecierpliwością na kolejną część ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest zajebiste czekam na kolejna czesc . Masz talent

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję! x
    kolejna część już jest!

    OdpowiedzUsuń