wtorek, 16 października 2012

Rozdział 16


Stałem i patrzyłem w szybę przez dobre 15 minut - nic nie mówiąc. Ola i mama Julki wyszły gdzieś na chwilę… nie wiedziałem dokładnie co się jej stało, a chciałem porozmawiać z jakimś lekarzem, żeby wiedzieć cokolwiek. Udało mi się i po 5 minutach spotkałem jakieś doktora i zapytałem go  o Julkę.
- wszystko będzie okej? Co się jej stało? – zapytałem trzęsącym głosem.
- powinno być dobrze. Pacjentka ma jednak lekki wstrząs mózgu. Postaramy się, aby wyzdrowiała jak najszybciej i wróciła do domu. – powiedział lekarz z przyjaznym uśmiechem na twarzy.
Wiadomość ta jeszcze bardziej mnie dobiła. Cieszyłem się jednak, że to nic poważniejszego i miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze i to w jak najszybszym czasie.
Julka była w szpitalu przez dwa tygodnie. Codziennie odwiedzałem ją i długo z nią siedziałem – czułem, że to mój obowiązek. W końcu wyszła ze szpitala i czuła się już bardzo dobrze.
*z perspektywy Julki.
Po tym co się stało nie wiedziałam co myśleć. Jedno jednak wiedziałam – uważać na nią następnym razem. Wtedy w nocy, kiedy straciłam przytomność Amanda uciekła. Nie wiadomo gdzie jest i gdzie była. Policja jej szukała, jednak nie znalazła…
W niedzielę ( 30 września ) był dzień chłopaka. Chciałam kupić Kubie jakiś prezent ale nic nie wpadło mi do głowy. Kupiłam więc wielkiego misia z napisem „I love you.”
Przyjechał wtedy po mnie, ponieważ mieliśmy się udać do jego domu. Jednak zanim wsiadłam do samochodu, wręczyłam mu prezent i złożyłam życzenia. Kiedy zobaczył misia zaczął się śmiać, ale oczywiście podziękował i pocałował mnie, obejmując rękami w talii. Po tym dopiero wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy.
Jak się okazało znowu mieliśmy cały dom dla siebie. ( następny dzień, czyli w  poniedziałek, obydwoje mieliśmy wolne od szkoły ) Zostałam u Kuby na noc. Na początku rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy się. Wszystko co robiłam z Kubą sprawiało, że byłam mega szczęśliwa, serce biło szybciej, a banan nie znikał mi z twarzy. Wieczorem koło godziny 19 zaczęliśmy oglądać jakiś film – horror. Siedziałam wtulona w Kubę i patrzyłam w ekran  telewizora. Jedliśmy popcorn, a Kuba zaczął nim żonglować – bo przecież żonglowanie popcornem jest normalne! Ja tylko siedziałam i śmiałam się z niego i do niego. Kiedy film się skończył Kuba wziął mnie na ręce i zaczął całować. Wyszliśmy na zewnątrz i szliśmy w kierunku oczka wodnego. Było ciemno i pewnie chłodno, ale w jego ramionach wcale tego nie odczuwałam.
Byliśmy co raz bliżej wody. Nagle Kuba postawił mnie z powrotem na nogi, popatrzył mi w oczy i uśmiechnął się. Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec. W pewnym momencie znowu znalazłam się w jego rękach i nie zdążyłam już nawet zakrzyczeć czy zrobić cokolwiek innego ponieważ wylądowaliśmy w wodzie. Jak widać był to plan Kubusia.
- zabiję cię! – powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- nie dam się. – odpowiedział szybko.
Wtedy zaczęłam go chlapać i próbowałam go zanurzyć, co udało mi się kilka razy zrobić. W pewnym momencie złapałam go za szyję. Byliśmy cali mokrzy, ale jakoś nie zwracałam na to uwagi. Patrzyliśmy na siebie i wyznaliśmy sobie miłość w świetle księżyca, a później pocałowaliśmy się. Kolejny ulubiony wieczór. Czułam się przy nim jak księżniczka.
Kiedy wyszliśmy z wody poszliśmy suszyć się do domu. Leżeliśmy pod kocami i ogrzewaliśmy się  nawzajem.

4 komentarze: