sobota, 13 października 2012

Rozdział 13


Za niecałe 1O minut byłam już w domu. Chciałam jak najszybciej odrobić zadania i tak też zrobiłam -  siadłam, napisałam i spakowałam książki na następny dzień. O godzinie 17 byłam już gotowa i czekałam na Kubę. Jak zwykle był punktualny.
- hej. – powiedział słodko i daliśmy sobie buziaka.
- mamo wychodzę! – prawie krzyknęłam i zamknęłam za sobą drzwi. A Kuba tylko się uśmiechnął.
Na początku poszliśmy do parku. W pewnym momencie on zaczął zbierać liście i mnie nimi obrzucać, bardzo to lubiłam – wtedy czułam prawdziwą jesień, która jednak nie była lubianą przeze mnie porą roku. Potem jeszcze siedzieliśmy na ławce przy fontannie, huśtaliśmy się na huśtawkach.
Teraz akurat leżeliśmy… a właściwie to ja leżałam na kolanach Kubka. Zrobiło mi się trochę zimno, ale wcale tego nie okazywałam.
- nie jest Ci zimno? – zapytał ni stąd ni zowąd jakby czytał mi w myślach.
- nie.. – powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- nie kłam! – powiedział, zaśmiał się, pocałował mnie w czoło i dał mi swój dres.
- mm. Dziękuje.
Po około 15 minutach poszliśmy dalej i wstąpiliśmy do kawiarni. Tam już było mega ciepło i przytulnie.
- no więc… jaką propozycję masz w zanadrzu?
- o właśnie! Hm… dzisiaj po szkole w sumie wpadło mi to do głowy, mówiłam już o tym Oli.
- zamieniam się w słuch.
- pomyślałam, że fajnie by było, gdybyśmy : ja, Ty, Ola i  Dawid - opowiadałam Ci o nim wtedy… i jeszcze  Patryk -  nasz kumpel, ma dziewczynę Klaudię… jakbyśmy poszli do kina. Ty byś ich poznał, fajnie by było. – powiedziałam i zachichotałam.
- no w sumie to fajnie. Poznałabym kogoś z waszego otoczenia. Podoba mi się.
- noto extra. Pogadam jeszcze z Patrykiem i Olą, no i uzgodnimy to ci powiem.
Kiedy wyszliśmy z kawiarni, kierowaliśmy się w stronę mojego domu. Robiło się już szaro i było jeszcze zimniej… pf! O wiele zimniej niż wcześniej.
Pod drzwiami musieliśmy się rozstać. Kuba przytulił mnie mocno.
- kocham cię. – dał buziaka. – do zobaczenia.
- ja ciebie też. – odpowiedziałam z szczerością w głosie i uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak tylko potrafiłam.
Następnego dnia w szkole poprosiłam Patryka, żebyśmy pogadali. Podobnie jak kiedyś czekałyśmy na niego przy schodach, szybko się tam pojawił.
- heej.. nie smutaj się tak już, będzie dobrze! – powiedziałam do niego widząc, że dalej cały czas myśli o Dawidzie.
-ta… dobra, nieważne. O czym chciałyście pogadać?
- wpadłam na pomysł, abyśmy w któryś dzień, najpewniej sobotę poszli sobie do kina. Ty byś wziął Klaudię, Ola Dawida… - i nie dokończyłam.
- a ty pójdziesz sama? Pf.
- nie… nie pójdę sama, bo pójdę z Kubą. – odpowiedziałam z uśmiechem.
- aa kto to Kuba?
- zobaczysz niedługo. A tak ogólnie pomysł ci się podoba?
- mhm. Pasuje, Klaudia też będzie chętna…
Kiedy wracałam z Olą ze szkoły przechodziłyśmy obok parku. Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Odwracałam się kilka razy, ale nic nie widziałam. W końcu nie wytrzymałam i stanęłam. Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam. Był to na pewno chłopak i dziewczyna. Próbowałam przyjrzeć się bliżej… wtedy mnie zamurowało. Był to Kuba z jakąś dziewczyną. Ona była ubrana cała na czarno. On ciągle do niej krzyczał ona popychała go. Nie wiedziałam o co chodzi… tylko dlaczego? Kuba nic nie mówił, myślałam, że mi ufa.
- o co chodzi…? – zapytała również z niedowierzaniem Ola.
- nie wiem. - odpowiedziałam i chyba miałam łzy w oczach.
Po około 5 minutach Kuba zaczął iść alejką, która wybiegała naprzeciwko mnie i Olki. Widać było, że jest mega wkurzony.
Podszedł do nas i stanął przede mną.
- co to ma być ?! – zapytałam też lekko zdenerwowana.
- nic, nieważne. – powiedział i chciał mnie przytulić.
- ej. Poczekaj… skoro jesteśmy razem, powinniśmy sobie ufać. Chcę wiedzieć.
Wtedy Ola, która była niewidoczna dla Kuby dała mi znak i zostawiła nas samych.
- opowiem ci kiedy indziej nie teraz… - mówiąc to chwycił się za prawy policzek.
- co ci się stało? To ona?!
- tak… ale to nic, przeżyję.
- spieszysz się? – zapytałam.
- nie.
- noto chodźmy się przejść czy coś. Opowiesz mi?
- co cię tak do tego ciągnie?! Mówiłem, że opowiem to opowiem, więc przestań o tym już gadać! Nie chcę teraz o tym mówić, bo to nieodpowiednie miejsce i czas, kiedyś się dowiesz.
Mówiąc to krzyczał i patrzył mi prosto w twarz. Zaczęłam płakać.
- ejno… przepraszam, ale… przestań proszę, nie płacz. – powiedział już cicho i łagodnie. Również złapał mnie w tali, chcąc przytulić. Ja wyrwałam się mu i zaczęłam biec. Gonił mnie, aż w końcu złapał i zatrzymał.
- zaczekaj.
- na co mam czekać? Aż znowu zaczniesz się drzeć na pół miasta? Prosto w moją twarz? Nie dziękuje! – powiedziałam przez łzy.
- nie… to nie tak miało być. Przepraszam, ale sama widziałaś, że mnie ta… no, wkurzyła. Opowiem ci obiecuję, ale naprawdę teraz to beznadziejny moment na to. – powiedział z dziwnym przejęciem w głosie. – przepraszam…
Ja nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się do niego. Poczułam wtedy jak mocno bije jego serce. Moje z resztą biło bardzo podobnie.
Kuba odprowadził mnie pod dom i powiedział :
- nie jesteś zła? – spytał i miał smutną minę.
- nie… już jest ok. – powiedziałam i stanęłam na palcach, aby sięgnąć jego ust.
- jestem głupi… nie powinienem tak… yyyh! Debil ze mnie.
- tak, debil… ale za to mój debil. – powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- kocham cię dzióbek.
- ale ja ciebie bardziej. A teraz idę, bo mam sporo nauki na jutro, więc dzisiaj się już pewnie nie zobaczymy. Paaa!
- w sumie to ja też mam niemało. Eh, szkoda. Będę tęsknił. Papa. – powiedział słodkim głosem i pocałował mnie w czoło i dopiero wtedy puścił moją rękę i sam odszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz