Za niecałe 1O minut byłam już w domu. Chciałam jak najszybciej
odrobić zadania i tak też zrobiłam -
siadłam, napisałam i spakowałam książki na następny dzień. O godzinie 17
byłam już gotowa i czekałam na Kubę. Jak zwykle był punktualny.
- hej. – powiedział słodko i daliśmy sobie buziaka.
- mamo wychodzę! – prawie krzyknęłam i zamknęłam za
sobą drzwi. A Kuba tylko się uśmiechnął.
Na początku poszliśmy do parku. W pewnym momencie on
zaczął zbierać liście i mnie nimi obrzucać, bardzo to lubiłam – wtedy czułam
prawdziwą jesień, która jednak nie była lubianą przeze mnie porą roku. Potem
jeszcze siedzieliśmy na ławce przy fontannie, huśtaliśmy się na huśtawkach.
Teraz akurat leżeliśmy… a właściwie to ja leżałam na
kolanach Kubka. Zrobiło mi się trochę zimno, ale wcale tego nie okazywałam.
- nie jest Ci zimno? – zapytał ni stąd ni zowąd
jakby czytał mi w myślach.
- nie.. – powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- nie kłam! – powiedział, zaśmiał się, pocałował
mnie w czoło i dał mi swój dres.
- mm. Dziękuje.
Po około 15 minutach poszliśmy dalej i wstąpiliśmy
do kawiarni. Tam już było mega ciepło i przytulnie.
- no więc… jaką propozycję masz w zanadrzu?
- o właśnie! Hm… dzisiaj po szkole w sumie wpadło mi
to do głowy, mówiłam już o tym Oli.
- zamieniam się w słuch.
- pomyślałam, że fajnie by było, gdybyśmy : ja, Ty,
Ola i Dawid - opowiadałam Ci o nim wtedy…
i jeszcze Patryk - nasz kumpel, ma dziewczynę Klaudię… jakbyśmy
poszli do kina. Ty byś ich poznał, fajnie by było. – powiedziałam i
zachichotałam.
- no w sumie to fajnie. Poznałabym kogoś z waszego
otoczenia. Podoba mi się.
- noto extra. Pogadam jeszcze z Patrykiem i Olą, no
i uzgodnimy to ci powiem.
Kiedy wyszliśmy z kawiarni, kierowaliśmy się w
stronę mojego domu. Robiło się już szaro i było jeszcze zimniej… pf! O wiele
zimniej niż wcześniej.
Pod drzwiami musieliśmy się rozstać. Kuba przytulił
mnie mocno.
- kocham cię. – dał buziaka. – do zobaczenia.
- ja ciebie też. – odpowiedziałam z szczerością w
głosie i uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak tylko potrafiłam.
Następnego dnia w szkole poprosiłam Patryka, żebyśmy
pogadali. Podobnie jak kiedyś czekałyśmy na niego przy schodach, szybko się tam
pojawił.
- heej.. nie smutaj się tak już, będzie dobrze! –
powiedziałam do niego widząc, że dalej cały czas myśli o Dawidzie.
-ta… dobra, nieważne. O czym chciałyście pogadać?
- wpadłam na pomysł, abyśmy w któryś dzień,
najpewniej sobotę poszli sobie do kina. Ty byś wziął Klaudię, Ola Dawida… - i
nie dokończyłam.
- a ty pójdziesz sama? Pf.
- nie… nie pójdę sama, bo pójdę z Kubą. –
odpowiedziałam z uśmiechem.
- aa kto to Kuba?
- zobaczysz niedługo. A tak ogólnie pomysł ci się
podoba?
- mhm. Pasuje, Klaudia też będzie chętna…
Kiedy wracałam z Olą ze szkoły przechodziłyśmy obok
parku. Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Odwracałam się kilka razy, ale nic nie
widziałam. W końcu nie wytrzymałam i stanęłam. Zaczęłam się rozglądać i
zobaczyłam. Był to na pewno chłopak i dziewczyna. Próbowałam przyjrzeć się
bliżej… wtedy mnie zamurowało. Był to Kuba z jakąś dziewczyną. Ona była ubrana
cała na czarno. On ciągle do niej krzyczał ona popychała go. Nie
wiedziałam o co chodzi… tylko dlaczego? Kuba nic nie mówił, myślałam, że mi
ufa.
- o co chodzi…? – zapytała również z niedowierzaniem
Ola.
- nie wiem. - odpowiedziałam i chyba miałam łzy w
oczach.
Po około 5 minutach Kuba zaczął iść alejką, która
wybiegała naprzeciwko mnie i Olki. Widać było, że jest mega wkurzony.
Podszedł do nas i stanął przede mną.
- co to ma być ?! – zapytałam też lekko
zdenerwowana.
- nic, nieważne. – powiedział i chciał mnie
przytulić.
- ej. Poczekaj… skoro jesteśmy razem, powinniśmy
sobie ufać. Chcę wiedzieć.
Wtedy Ola, która była niewidoczna dla Kuby dała mi
znak i zostawiła nas samych.
- opowiem ci kiedy indziej nie teraz… - mówiąc to
chwycił się za prawy policzek.
- co ci się stało? To ona?!
- tak… ale to nic, przeżyję.
- spieszysz się? – zapytałam.
- nie.
- noto chodźmy się przejść czy coś. Opowiesz mi?
- co cię tak do tego ciągnie?! Mówiłem, że opowiem
to opowiem, więc przestań o tym już gadać! Nie chcę teraz o tym mówić, bo to
nieodpowiednie miejsce i czas, kiedyś się dowiesz.
Mówiąc to krzyczał i patrzył mi prosto w twarz.
Zaczęłam płakać.
- ejno… przepraszam, ale… przestań proszę, nie
płacz. – powiedział już cicho i łagodnie. Również złapał mnie w tali, chcąc
przytulić. Ja wyrwałam się mu i zaczęłam biec. Gonił mnie, aż w końcu złapał i
zatrzymał.
- zaczekaj.
- na co mam czekać? Aż znowu zaczniesz się drzeć na
pół miasta? Prosto w moją twarz? Nie dziękuje! – powiedziałam przez łzy.
- nie… to nie tak miało być. Przepraszam, ale sama
widziałaś, że mnie ta… no, wkurzyła. Opowiem ci obiecuję, ale naprawdę teraz to
beznadziejny moment na to. – powiedział z dziwnym przejęciem w głosie. –
przepraszam…
Ja nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się do
niego. Poczułam wtedy jak mocno bije jego serce. Moje z resztą biło bardzo
podobnie.
Kuba odprowadził mnie pod dom i powiedział :
- nie jesteś zła? – spytał i miał smutną minę.
- nie… już jest ok. – powiedziałam i stanęłam na
palcach, aby sięgnąć jego ust.
- jestem głupi… nie powinienem tak… yyyh! Debil ze
mnie.
- tak, debil… ale za to mój debil. – powiedziałam i
uśmiechnęłam się delikatnie.
- kocham cię dzióbek.
- ale ja ciebie bardziej. A teraz idę, bo mam sporo
nauki na jutro, więc dzisiaj się już pewnie nie zobaczymy. Paaa!
- w sumie to ja też mam niemało. Eh, szkoda. Będę
tęsknił. Papa. – powiedział słodkim głosem i pocałował mnie w czoło i dopiero
wtedy puścił moją rękę i sam odszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz