sobota, 27 października 2012

Rozdział 20

*z perspektywy Patryka.
Byłem tym wszystkim bardzo przygnębiony. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, brakowało mi tego wszystkiego. Klaudia odeszła, Dawid odejdzie. Zostanę w końcu sam jak palec, w dupie mam takie życie! Siedziałem w pokoju i myślałem zadręczając się każdym nowym spostrzeżeniem. Nie usiedziałem jednak w miejscu długo. Zadzwoniłem do  Dawida i umówiliśmy się. Wziąłem pod rękę deskę, wyszedłem z domu i jechałem w stronę mieszkania  kumpla. Gdy tak przemierzałem drogę nie zwracałem na nic uwagi, tak jakby świat teraz w ogóle nie istniał. Przejeżdżałem koło małego lasku, gdzie stały ławki. Obróciłem ze spokojem głowę w tamtą stronę i wtedy jakby sam z siebie zatrzymałem się i wziąłem deskorolkę do ręki. Popatrzyłem… chyba ze łzami w oczach. Co zobaczyłem? Co poczułem? Poczułem wielki ból, który przenikał moje serce, poczułem się jakbym był nikim, nie miał żadnych wartości. Stałem tak jeszcze przez chwilę i wtedy dojechał do mnie Dawid. Nie wypowiedział ani słowa, a już wiedział o co chodzi, gdy popatrzył w tym samym kierunku co ja. w końcu złapał mnie za ramię i powiedział :
- chodź stary. – i wtedy powoli zaczęliśmy jechać.
Nie wiem czy na to zasłużyłem, wydawało mi się, że nie. Ale widocznie – nie miałem racji. Nigdy wcześniej nie wiedziałem jak to jest być oszukanym. Myślałem, że jestem dla kogoś ważny, ale jak widać nie było tak. Od czasu kiedy się urodziłem kochałem tylko dwie kobiety – moją mamę i Klaudię. Oddałbym za nie życie, zrobiłbym wszystko tylko dlatego, żebym mógł być obok nich. Na przed ostatnim spotkaniu z Klaudią powiedziałem jej, że ją kocham i będę kochał. Byłem z nią 5 miesięcy i zrobiłem to dopiero teraz, ponieważ musiałam przekonać sam siebie, że naprawdę tak jest. Nie chciałem jej skłamać i wciskać kitu, że coś do niej czuję. Ona wtedy powiedziała mi to samo. Mówiła, że kocha mnie najbardziej na świecie… a dzisiaj, a teraz? Mówią, że to chłopaki bawią się dziewczynami, a w moim przypadku było na odwrót. To ja stałem i patrzyłem jak Klaudia z uśmiechem na twarzy obściskuje się z innym gościem. Kiedy odchodziła mówiła, że chodzi o mnie, o Dawida. Myślę, że czułbym się lepiej, gdyby prosto w twarz powiedziała mi wtedy, że mnie nie kocha. Wolałbym to, niż widok zdradzania mnie.
- jak się czujesz? –zapytał Dawid.
- tego nie wiem, ale… jedno jest dla mnie pewne – takiego czegoś nigdy w sobie nie czułem.
- co za… nie powiem kto z niej. Na twoim miejscu bym ją olał. Tylko że… ty ją kochasz, a ona ma cię szeroko i głęboko. Jest z nią tak jak z tęczą. Najpierw jest i świeci jasnymi kolorami, wtedy ci się podoba. Ale nagle odchodzi, bo wygasa jej energia i nie jest już taka ładna. Jednak w twojej pamięci zostaje jej obraz i nadal widzisz w niej coś pięknego. A potem będąc w innym miejscu, znowu ją widzisz, jednak nie jest to już ta sama tęcza co poprzednio. Jest zupełnie inna i podoba się wielu innym ludziom. Ta tęcza już nigdy do ciebie nie wróci, bo nie będzie mogła… zapomni i zlekceważy cię, tak jak zrobiła Klaudia.
- napisz książkę…
- ja tylko porównałem i wiedz, że musisz się trzymać. Ona nie jest ciebie warta, prawdopodobnie nie była i nie będzie.
Gdy wróciłem do domu ściągnąłem kurtkę, odłożyłem deskę, poszedłem do mojego pokoju. Tam włożyłem do uszu słuchawki i położyłem się na łóżku, a po chwili zasnąłem. Sen… to chyba jedyny stan, który mi wtedy odpowiadał. Było w nim tak jak teraz w moim życiu codziennym – nie czułem nic, widziałem tylko pustkę, ciemność. Widziałem tylko szarą rzeczywistość, która tak naprawdę dalej powinna być kolorowa i wypełniona miłością – niestety nie była.

4 komentarze:

  1. lol :c
    KOCHAM TO!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham tę historię, pisz ich więcej, albo książkę ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebiste
    porównanie z ta tęcza . napisz krążkę proszę cię ! kupię nawet 100
    egzemplarzy . kocham czytać twoje opowiadania <333

    OdpowiedzUsuń