*z perspektywy Dawida.
Poniedziałek miałem spędzić z Olą. O 12 miałem być u
niej. Wyszedłem z domu z niezbyt dobrym humorem. Szedłem wolnym krokiem
wlepiając wzrok w niebo lub w chodnik. Sam nie wiem o czym myślałem, ale
musiało to być coś okropnego skoro nie było mnie stać nawet na głupi uśmiech. Idąc tak, minęło mnie
kilka par. Patrzyłem na nich z wielką dokładnością. Za każdym razem coś
poruszało mnie w sercu, dziwnie uczucie… W pewnym momencie stanąłem. Wtedy
dopiero uświadomiłem sobie co mnie gryzło. Wszyscy ci, którzy przechodzili obok
mnie mieli jakąś przyszłość, mieli plany, mieli siebie i miłość - na długo, a może
i na zawsze. A ja? a ja i Ola? Nie było wiadome kiedy ja odejdę. Pewnie kiedyś zacznie
do mnie dzwonić, a ja nie będę mógł odebrać. Zacznie do mnie pisać, a ja nie
będę mógł dać jej odpowiedzi. Przyjdzie do mnie do domu, a ja… ja nie będę mógł
jej pocałować na przywitanie. W końcu dowie się, że mnie nie ma. Nie będę jej
mógł pocieszyć.
Nie chciałem jej skrzywdzić po raz drugi. Nie chciałem,
żeby cierpiała, nie pogodziłbym się z tym nawet po śmierci. Kochałem ją jak
nikogo innego.
Kiedy tak stałem ktoś wszedł we mnie.
- ojej! Przepraszam .. – powiedziała tajemnicza
osoba. Sądząc po głosie była to dziewczyna.
- nic się nie stało.
Zobaczyłem ją i chciałem szybko spuścić z niej
wzrok. Ona jednak popatrzyła na mnie, zrobiła wyzywającą minę i posłała mi
buziaczka. Ja natomiast ze zdziwieniem skierowałem oczy w jej kierunku i
pomarszczyłem czoło, co spowodowało, że odwróciła się i poszła dalej.
Stałem w miejscu jeszcze przez 5 minut. Ola już
pewnie na mnie czekała, ja jednak odwróciłem się w drugą stronę i zacząłem
biec. Nabierałem co raz większej prędkości. Minąłem blok – jeden, drugi. Od
ulicy i pędzących aut dzieliły mnie tylko jedne schody. Popatrzyłem na nie ze
smutkiem i zacząłem biec szybciej, byłem już co raz bliżej. Zatrzymałem się
jeszcze na chwilę i wyciągnąłem telefon. Napisałem do Oli sms-a – „kocham Cię,
przepraszam” wysłałem go i schowałem telefon. Nadjeżdżało auto. Było już niedaleko. Wysunąłem się na przejście i
pobiegłem do przodu z zamkniętymi oczami. Ostatnie co usłyszałem to dzwoniący
telefon i hamowanie samochodu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz